Byłem
na spacerze koło Centrum Biznesu w Katowicach, w którym jest wiele kin. Naraz dostrzegłem
młodą, zagubioną dziewczynę, idącą w moim kierunku.
-
Proszę pana - spytała - jak się dostać do centrum?
-
Ależ pani jest w centrum! - odpowiedziałem.
-
A gdzie jest rynek? Weszłam do tego budynku jakimś wejściem, a teraz wyszłam
innym i zupełnie się pogubiłam.
-
Chodźmy kawałek razem. Podprowadzę panią do drogi. A na czym pani była? -
kontynuowałem rozmowę.
-
Na "Gdzie jest Nemo?".
-
Myślałem, że na "Pasji"
-
Nie wiem czy pójdę na tą "Pasję". Czytałam kilka recenzji i wszystkie
były bez sensu. A skoro recenzenci niczego nie odkryli, to ja się z pewnością
nie dowiem.
Mieliśmy
do pokonania 300 metrów, zatem w skrócie zwiastowałem jej Ewangelię. Czy pójdzie
na film Gibsona, tego nie wiem; ale rychło uświadomiłem sobie, że opisane
zdarzenie odzwierciedla stan duchowy wielkiej liczby ludzi na świecie. Pozornie
znajdują się "w centrum" sprawy; chodzą do kościoła, słyszeli o
Jezusie Chrystusie, zetknęli się z Ewangelią. Przestąpili jednak "złą
bramą" (gdyż jedyną jest sam Jezus) i zupełnie się pogubili.
PASJA
(Na marginesie filmu Mela Gibsona)
"Pasja"
w Kościele Rzymsko - Katolickim to rozpamiętywanie męki Chrystusa. Najczęściej
- obrazowo. W tym znaczeniu film odzwierciedla Ewangelię (co znaczy: Dobrą
Nowinę), przedstawiając niezmiernie szczegółowo kolejne etapy męki Pańskiej. A
jak to bywa u innych? (chrześcijan, czy też dokładnie - chrystian, czyli ludzi
- jak mówi Pismo Święte - należących do Chrystusa; obdarzonych przez Boga łaską
Wiary i narodzonych na nowo). Uczniowie Pana Jezusa rzadko wspomagają się
obrazami. Przystępując do stołu Pańskiego (Paschy Nowego Testamentu, zwanej
także Pamiątką, czy komunią / wspólnotą) bez przerwy wspominają śmierć Jezusa,
spożywając jego ciało i krew. Co nie znaczy, że film jest niepotrzebny. Kiedy
jednak widzimy tą okropność, nie wystarczą same obrazy; człowiek winien zadać
sobie pytania: Jaki jest sens tej sprawy? Co było podłożem śmierci Jezusa oraz
dlaczego tak się stało? Czy ludzie dysponują wiarygodnym zapisem, który tą
śmierć wyjaśnia? Wreszcie - co ona zmienia? No i pytanie najważniejsze: Kim
jest dla mnie ten Jezus Chrystus? Czy jego śmierć ma związek ze mną;
pojedynczym, konkretnym człowiekiem, żyjącym w XXI wieku? Bez wyjaśnienia tych
kwestii, film Gibsona, choć przejmujący, pozostanie martwym obrazem.
Kiedy
skończył się seans "Pasji", wstałem i skierowałem się do wyjścia.
Naraz dostrzegłem dziwną rzecz. Nikt się nie ruszał z krzesła. Wszyscy
siedzieli pewien czas, jak gdyby zaszokowani. Wtedy miałem ochotę krzyknąć: Ludzie! Szukajcie Boga! Skruszcie serca! Czytajcie
Pismo Święte i proście o miłosierdzie w Imieniu Jezusa Chrystusa! Bo jeśli
się nie skruszycie - nie doświadczycie Jego łaski (daru Wiary oraz ufności w
Słowo) i nie narodzicie się z Boga - niebawem będziecie wtrąceni w Wielki Ucisk
(okres kary), a potem, w wyniku Sądu, zostaniecie wrzuceni do jeziora ognia,
doświadczając podobnej kary. Męka, którą
przyjął na siebie Jezus Chrystus jest zapowiedzią kary jaka przyjdzie na
wszystkich ludzi, którzy Jezusa nie przyjęli!
A
teraz o samym filmie. Film Gibsona to relacja z 12 godzin poprzedzających
śmierć Chrystusa. Lecz jednej rzeczy brakowało i to na samym wstępie. Na tle
nocnego widoku ogrodu Getsemane winien być umieszczony napis: 14 NISSAN; według kalendarza żydowskiego
Dzień Przygotowania do Święta Paschy. A dlaczego to takie ważne? Bowiem owa
data wskazuje na bezpośredni związek Nowego Testamentu ze Starym. W tym dniu, w
Świątyni Jerozolimskiej, Żydzi zabijali swoje baranki paschalne. (Przypomnę:
Pascha to znaczy: Ominięcie. Święto to upamiętnia ominięcie Izraela, podczas 10
plagi egipskiej. Każda rodzina złożyła wtedy w ofierze baranka - przelała jego
krew - i ta właśnie niewinna krew chroniła przed gniewem Boga). Zapytacie
pewnie - dlaczego? A dlatego, że został złożony okup (rekompensata,
zadośćuczynienie) za odstępstwo oraz grzechy człowieka. Przejdźmy do kwestii
zasadniczej. Sprawiedliwość Boga powiada: Oko za oko, ząb za ząb.... życie za życie. Skoro karą za grzech
jest śmierć - więc okupem za grzeszne życie będzie śmierć niewinnego stworzenia
(przelanie niewinnej krwi) na które złożono grzech. Krew baranów była niewinna;
i to one umierały za ludzi na podstawie Prawem Mojżesza. Ale były to ofiary
niedoskonałe. A dlaczego? Można powiedzieć tak: Baran "mógłby umrzeć"
za barana, a my przecież jesteśmy ludźmi. Zatem aby ofiara spełniała kryterium
sprawiedliwości absolutnej - za grzesznego człowieka winien umrzeć człowiek bez
skazy, na którego złożono grzech. Lecz tu powstała trudność. Gdyż nie ma ludzi
bez winy. Wszyscy odstąpili od Boga oraz żyją w okowach grzechu. Dlatego by
uratować stworzenie, dokonuje się Dzieło
Boga! Słowo staje się ciałem. Na świat przychodzi Jezus - Człowiek, który
jest tym Barankiem Boga, zapowiedzianym przez starotestamentowych proroków. Na
tego niewinnego Człowieka złożono wszelki grzech. To On wziął na siebie winę,
ponosząc sprawiedliwą karę. Kto więc przyjmie ową ofiarę zastępczą - nie będzie
podlegał śmierci. To z filmu Gibsona nie wynika. To nie jest jednoznaczne.
Wprawdzie autor przytacza cytaty z Ewangelii, które wskazują na te sprawy,
jednak sedno przesłania ginie pod naporem strasznych obrazów.
Za
największy mankament filmu uważam właśnie scenariusz. Weźmy podany przykład.
Gdyby na początku pisało, że to 14 Nissan; gdyby przed wiszącym Jezusem Żydzi
prowadzili swoje baranki paschalne, a potem pokazano ich śmierć; gdyby któryś z
apostołów powiedział, że Jan Chrzciciel nazwał Jezusa Barankiem Boga - widz
mógłby pokojarzyć te fakty. Natomiast brak powiązań rodzi jak gdyby pustkę,
marginalnie wyjaśnia tą sprawę oraz może prowadzić do mylnych wniosków. Śmierć
Jezusa Chrystusa w oderwaniu od Prawa Mojżesza (żydowskiej Tory; co znaczy:
Nauki) wydaje się niesprawiedliwa, bluźniercza, a nawet bezsensowna.
Postawmy
inne pytanie: Czy kara jaką poniósł Jezus była sprawiedliwa, czy też niesprawiedliwa?
Niesprawiedliwa - powie wielu, bo przecież był bez winy. A jednak męka i śmierć
Jezusa była nad wyraz sprawiedliwa! Oddawała sprawiedliwość Boga, objawioną
przez Pismo Święte. Tylko...ale... Będzie i wielkie - ale... Ale na tą
sprawiedliwą śmierć zasłużyliśmy my - ludzie, grzesznicy i odstępcy od Boga,
ja, Gibson i każdy z was! A Pan nasz kochany, Jezus Chrystus, wziął ten
sprawiedliwy wyrok na siebie, obwieszczając triumf Miłości. Miłości Boga do
ludzi. Bowiem Bóg - jak mówi Biblia - jest Miłością. Kto więc tę Miłość
odrzuci, sprawiedliwie doświadczy kary, na tej ziemi, a potem w wyniku Sądu.
Teraz
o tzw. "kwestii żydowskiej". Mam na myśli protesty Żydów oraz zakaz
dystrybucji "Pasji" w Izraelu. No cóż... Żydzi często i głośno
oprotestowują wydarzenia mające związek z przeszłością. Zaś niechętnie i rzadko
zastanawiają się nad przyszłością w świetle Prawa Mojżesza, do którego się
odwołują. Wielu nie akceptuje Jezusa, chociaż ma pełną świadomość, że w tak
zwanym Okresie Łaski (od zburzenia Świątyni Jerozolimskiej w r. 70 n.e. - aż do
teraz) życie w Prawie Mojżesza stało się niemożliwe (nie składa się ofiar za
grzech, które są integralną częścią Prawa). Rozumiem protesty Żydów. Przez
wieki wmawiano ludziom, że to Żydzi zabili Jezusa, i że oni są winni jego
śmierci. Trudno o większą bzdurę. Wszak sam Jezus powiedział o sobie: Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje
oddaję, aby je /potem/ znów odzyskać. Nikt
Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. (Biblia Tysiąclecia).
Lub według Nowej Biblii Gdańskiej: Dlatego miłuje mnie Ojciec, bo ja daję moje
życie, abym je znowu mógł odebrać. Nikt go nie bierze ode mnie, ale ja je daję
z samego siebie; mam siłę je dać i mam możność znowu je otrzymać; to
polecenie otrzymałem od mego Ojca (Ewangelia Jana 10, 17-18). Nic do tego
dodać, nic ująć; a jedynie uwierzyć, uwierzyć! Gibson wprawdzie przytacza owo
zdanie, lecz i on dał się omamić. Żydowski Sanhedryn (Rada Najwyższa) to u
niego ponure typy; płaskie, tępe, odrażające. My jednak pamiętajmy, że to
cząstka narodu wybranego! To Izrael (co znaczy: Książę Boga, Zwycięzca)! Lub
jak powiedział Jezus Chrystus: światło świata, czy też sól ziemi! (Znacznie
lepiej przedstawił sąd przed Radą - Zefirelli w "Jezusie z
Nazaretu"). "Na osłodę" podano, że z filmu usunięto zdanie,
wypowiedziane przez lud przed Piłatem: Krew
jego na nas i na nasze dzieci. Dla Żydów to wątpliwa pociecha. Zaś dla
uczniów Pana Jezusa Chrystusa - to ewidentny błąd. Słowa, które były podpałką
dla wielu stosów, stanowiły prośbą Izraela. Bowiem Biblia powiada, że bez
przelania krwi nie ma przebaczenia. I ta niewinna krew musi dotknąć konkretnego
człowieka. Tak w Starym, jak i w Nowym Przymierzu. Mojżesz pokropił Żydów krwią
zwierzęcą (po nadaniu 10 Przykazań), zaś uczniowie Pana Jezusa są pokropieni
jego krwią, krwią swojego Pana i Zbawiciela, krwią przelaną właśnie na krzyżu.
To krew Jezusa nas obmyła. Tak się przedstawia "jasna strona" tego
dziwnego zdania. Bo biada, biada temu, na którego ta krew nie spadnie. Każdy
Żyd, który nie przyjął Jezusa - niewątpliwie poniesie odpowiedzialność; ale
poniesie ją również każdy Polak, Niemiec, Włoch, czy Amerykanin; biały, żółty,
lub czarny; poniesie ją każdy człowiek żyjący na tej ziemi, który się zaprze
Jezusa, który odrzuci Jego Słowo (to napisane w Biblii) i odwoła się do swojej
sprawiedliwości.
Kto
więc zabił Pana Jezusa? Ukrzyżowali go "wszyscy ludzie". Cała ziemia,
poprzez Żydów (naród wybrany) i Rzymian (reprezentujących narody pogańskie)
zaparła się Najwyższego. Ukrzyżować - wołali jedni, a drudzy ten wyrok wykonali
(krzyż był karą rzymską, nie żydowską!). A dokładniej - to sam Jezus, zupełnie
dobrowolnie, wziął na siebie ten straszny wyrok, abyśmy wierząc w Dzieło Boga
mogli zostać uratowani. Można nawet powiedzieć tak: Nikt nie poniesie formalnej
odpowiedzialności za śmierć Jezusa. A dlaczego? Ponieważ Jezus prosił Boga:
Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą co czynią. A każda prośba Syna została przez
Ojca wysłuchana. Ludzie będą sądzeni tylko za to, że tą ofiarę odrzucili oraz
nie chcą, aby Jezus (Ten objawiony w Biblii) był Królem. Tyle, w największym
skrócie, na temat przesłania Ewangelii.
Nie
mam zamiaru pisać o innych mankamentach filmu (scenografii, czy wyglądzie
Jezusa). A jednak muszę przyznać, że ten film uważam za potrzebny. Nie dla
uczniów Jezusa Chrystusa, ludzi urodzonych na nowo - ale dla ludzi ze świata; w
tym i dla wielu z tych, którzy sądzą, że są chrześcijanami (chrystianami).
Uważam tak dlatego, ponieważ Gibson pokazał, że w męce i śmierci Pana nie było
żadnej "lipy"; że była nieodwołalna, straszna, bezsprzecznie
porażająca człowieka; że Bóg w niczym nie oszczędził swego Syna, abyśmy byli
zbawieni oraz by sprawiedliwość Boga nie była naruszona. I za to chwała Panu,
poprzez Jezusa Chrystusa. (W)