Rozpoczynamy druk książki, która będzie powstawała "na
oczach" czytelników Internetu. Każdy też może ją wzbogacić, biorąc udział
(poprzez e-mail) w kolejnych rozważaniach biblijnych.
Władysław Karbowicz
Aby być zbawionym, nie potrzeba zbyt
wiele wiedzieć.
Natomiast trzeba mieć Wiarę i Ufność
względem Boga,
w wielkim Imieniu Jezus, w którym
przyszło zbawienie.
DZIENNICZEK UCZNIA
1
N |
apisałem o Biblii dwie książki: „Dzieje grzechu” i „Poza murami Babilonu”,
w których skrótowo oraz szerzej przedstawiłem Dzieło Zbawienia, ze szczególnym
uwzględnieniem słowa (nauki) o sprawiedliwości (List do
Hebrajczyków 5,13). Czemuwięc,
zabieram się do trzeciej? Czyżbym coś pominął, przeoczył? Po co w ogóle piszę?
Przecież zawsze jest tak, że nim farba wyschnie w drukarni, już bym coś
zmieniał, uzupełniał; a drukarze mówią mi tak: Panie, pan codziennie nanosi
poprawki! Pan tą książkę napisał, czy pisze?
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem (Jan 14, 6; NBG*) - powiedział Pan Jezus Chrystus przed
zawarciem Nowego Przymierza z Izraelem. Tak określił siebie Bóg, Wiekuisty, w
wizerunku, którym jest Jezus - Człowiek. W Ojcu, który przyjmuje postać Syna; w
Słowie, które staje się ciałem; w Panu, który jest Królem Izraela. Ludzie,
chcąc się pojednać ze Stwórcą, muszą przejść poprzez „Wąską Bramę” (skruszyć
serce przed Bogiem oraz przyjąć Go w Imieniu Jezus), po czym podążać Drogą
Wiary, aż Prawda ich wyswobodzi od grzechu (wejdą do odpocznienia Pańskiego) i
staną u wrót Królestwa. Póki żyjemy na tym świecie, wciąż podążamy za
Chrystusem; zaś Pismo, dosłownie dzień po dniu, odsłania nam „obraz Prawdy”.
Szczęśliwy (dokładnie:
Podwójnie szczęśliwy) mąż, który nie szedł za
radą niegodziwych, na drodze grzeszników nie postał, a w kole szyderców nie
zasiadł. Ale ma upodobanie w Bożej nauce (z hebrajskiego: w Torze; z
greckiego wg. Septuaginty: w prawie - czyli w Prawie
Mojżesza i Prawie Wiary) i w Jego prawie (czyli
w Prawie do którego się odwołuje) rozmyśla dzień i noc
(Psalm 1,
1 - 2; NBG).
Ludzie
lubią się okopywać dogmatami. Nawet Słowo chcą pozamykać w
szufladkach. Świat wypełnił się kościelnictwem, a
Zgromadzenie Wybranych (choć nie należy do świata) chce się do niego
upodabniać. Pośród pszenicy, niczym kąkol, plenią się ludzkie prawa i
najróżniejsze doktryny. Nasz kościół - mówią duchowni, stoi na stanowisku... I
tu padają słowa czyniące rozłamy w ciele Pańskim. Tymczasem jak każda droga
prowadzi do jakiegoś celu - tak celem Drogi Pańskiej jest wyzwolenie z grzechu
oraz wydanie z Ducha wiele owocu Miłości. Więc aby to się stało, uczeń Jezusa
Chrystusa przechodzi niemowlęctwo, dzieciństwo i wzrasta, by wreszcie wkroczyć
w wiek dojrzały. Lub inaczej (porównując drogę Izraelitów według ciała z drogą
uczniów Pana Jezusa, czyli Izraelitów według Ducha) - wychodzi ze świata,
"wędruje przez pustynię", gdzie stary człowiek zmaga się wewnątrz z
nowym; doświadcza śmierci starego człowieka; "przechodzi przez
Jordan", czyli otrzymuje "drugie przejrzenie" i przyjmuje
sprawiedliwość z Boga; by w końcu "wkroczyć do ziemi obiecanej", a
więc wejść do odpocznienia Pańskiego. Teraz przypiszmy owej Drodze odpowiednie
wersety z Pisma:
Wyjście ze świata:
I ktokolwiek ma w nim tą nadzieję, obmywa siebie,
tak jak on jest czysty. (1 List spisany
przez Jana 3, 3; NBG).
Droga ”przez pustynię”:
Tak i wy uważajcie, że wy
sami, zaiste, jesteście umarłym dla grzechu; zaś żyjącymi dla Boga w Jezusie
Chrystusie, naszym Panu. Zatem grzech niech nie panuje w śmiertelnym, waszym
ciele, względem ulegania w jego pragnieniach; i nie stawiajcie waszych członków
grzechowi, jako narzędzi niesprawiedliwości, ale postawcie siebie samych Bogu,
jako żyjących z umarłych, a wasze członki jako narzędzia sprawiedliwości Boga.
Gdyż wasz grzech nie będzie panował, bo nie jesteście pod Prawem Mojżesza, ale pod łaską (List do Rzymian
6,11 - 14; NBG).
„Drugie przejrzenie”:
Więc chwycił rękę owego ślepego, wyprowadził go
poza to miasteczko, plunął na jego oczy oraz nałożywszy na niego ręce, pytał
go, czy coś widzi. A on, odzyskał wzrok i powiedział: Widzę chodzących ludzi,
jakby drzewa. Potem znowu włożył ręce na jego oczy i mu sprawił, że odzyskał
wzrok. Więc powrócił do zdrowia oraz przypatrywał się wszystkiemu wyraźnie (Ewangelia spisana
przez Marka 8,23 - 25 NBG).
Uznanie za sprawiedliwego z wiary (ufności):
Postarajmy się wejść do
owego odpoczynku, aby ktoś nie chybił (także: upadł, osłabł,
przegrał) w tym przykładzie nieposłuszeństwa. (List do
Hebrajczyków 4,11; NBG).
Więc posiadamy pewniejszą, proroczą mowę, którą
się zajmując, jak kagankiem świecącym w ciemnym pokoju, słusznie czynicie, aż
do tego czasu, gdy dzień zaświta i Niosący Światło (w języku greckim słowo
rodzaju męskiego; także: Jutrzenka, Gwiazda Poranna) pokaże się w waszych
sercach. (2
Piotra 1,19; NBG).
Stan odpoczynku:
Każdy, kto w nim mieszka nie
grzeszy (nie błądzi, nie chybia celu); każdy, kto grzeszy, nie ujrzał go, ani go nie poznał (1 Jana 3,6;
NBG).
Pismo Święte spowija tajemnica. Każda Księga, ba,
niemal każdy werset skrywa w sobie „szereg wymiarów”. Głębia hebrajskich, czy
greckich słów czynią Biblię nieprzeniknioną. Żydzi odradzają czytanie Starego
Testamentu w jakimkolwiek przekładzie. Tylko w hebrajskim - powiadają - widać
wielowarstwowość Pisma. Doszło nawet do „paradoksu”. 8 - go dnia miesiąca Tewet wielcy rabini i uczeni w Piśmie obchodzą post
związany z Septuagintą. Dzieje się tak dlatego,
ponieważ owego dnia, w III wieku p.n.e., w Aleksandrii, ukończono prace nad
pierwszym w dziejach świata przekładem Ksiąg Starego Testamentu z języka
hebrajskiego na grekę. Zapytacie, a cóż jest złego w grece? Albo w angielskim,
polskim? Nie ma nic złego, bez obrazy, bowiem nie o to chodzi. Sprawa jest
delikatnej materii. Kiedy czytamy Pismo w języku oryginału, obcujemy ze
wszystkimi „warstwami” tekstu. Gdy je przetłumaczymy, mamy bezsprzecznie do
czynienia już z tekstem zubożonym. Słowa, chociaż podobne, zawężają najczęściej
obraz sprawy. Inny będzie szyk zdania, litery, przemieści się interpunkcja.
Każdy, kto zna oba języki, natychmiast zauważy różnice. Dlatego Żydzi twierdzą,
że jakikolwiek przekład świętej Tory (Pięcioksięgu) nigdy nie będzie tak
doskonały jak sama Tora. Czy to może zniechęcać do czytania? Ależ, nie! Lepiej
czytać niedoskonały tekst, niż go nie czytać w ogóle. Lecz to nie koniec
sprawy. Panuje przekonanie, że Septuaginta jest
wiernym przekładem Ksiąg Starego Testamentu z języka hebrajskiego na grecki.
Ale i greka, trzeba przyznać, nie jest językiem „precyzyjnym”, patrząc z
pozycji polskiego. Dane słowo określa jakąś czynność, lecz bywa, że i jej zaprzeczenie.
(Podam przykład: Greckie słowo airo, użyte w zwrocie: I kto nie
zgładzi
swego krzyża, a idzie za mną, nie jest mnie godny; (Ewangelia spisana
przez Mateusza 16, 24; NBG) - znaczy m. in.: podniesie, weźmie,
dźwignie, ale i... zgładzi, usunie). Jak zatem, je przetłumaczyć? W języku
polskim nie ma odpowiednika tego słowa. Ale brak też przesłanek, by któreś ze
znaczeń zlekceważyć. Takich przykładów jest wiele. Stąd rodzą się trudności w
wiernym przekładzie Biblii. Powiem tak: Każde, nawet najlepsze tłumaczenie,
jest na swój sposób niepełne, zawężone. Staje się więc pożywką dla jawnych,
albo ukrytych dogmatyków. Natomiast przeciwległą pozycję niełatwo będzie
obronić. Zawsze można postawić zarzut o „rozluźnianiu” Słowa i „zamęcie” jaki
to powoduje. Rodzi się też pytanie: Jak jest naprawdę z Pismem? Czy Biblia jest
wieloznaczna? Ależ, nie. W żadnym wypadku! Pismo jest jednoznaczne. Niemniej
stale odsłania nową wartość przy wielokrotnym czytaniu. Studia biblijne można
porównać do pracy naukowca, w której każde odkrycie, ujawnia inne i na dodatek
coraz większe obszary do zbadania. Przyjemność ta nie ma końca. Bowiem nigdy
nie nabierzemy przekonania, że oto wiemy już wszystko.
Na początku wpadamy nawet w popłoch, kiedy wczoraj czytany
werset - dzisiaj rozumiemy inaczej, bądź odkrywamy zdania pozornie ze sobą
sprzeczne. O, o, o - szepcze do ucha szatan - widzisz jakie to brednie! Jedno
bez związku z drugim! Nie dojdziesz ładu, ni składu! Ale Bóg nie zostawia nas
samych. Duch Pański, dosłownie krok po kroku - wygładza „koleiny”, zasypuje
wczorajsze „doły”, spaja w całość drogocenne kamienie. Stale też przypomina
swym uczniom, że idą Drogą duchową - niepodobną do materialnej. Ano, właśnie!
Tak zbliżamy się do meritum. Spisane Słowo i Nauka Boga zostały nazwane - Wodą (Ewangelia
spisana przez Jana 4, 14; 7, 37 - 38; 3, 5). A to znaczy, że owa
Droga ma swoją powierzchnię i głębię. Inaczej wygląda w Świetle, a zgoła
inaczej w mroku.Jezus mówił do Żydów, którzy w niego
uwierzyli: Jeśli wy wytrwacie (w grece także: zamieszkacie, pozostaniecie, zaczekacie)
w moim słowie, na pewno moimi uczniami jesteście; i
poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli. (...od grzechu; Jan 8,31 - 36; NBG).Jeśli
wytrwacie w moim słowie.... No, przecież trwamy! A jakże! – zakrzykną wszyscy
pospołu. Ale kiedy przejdziemy do szczegółów, wtedy się okazuje, że nie zawsze,
nie bardzo szczerze, wybiórczo; oraz, niestety, nie we wszystkim. Jakie będą następstwa
tej postawy? Oj, poważne, bardzo poważne; na miarę trwania w grzechu - bądź
odpocznienia w Bogu. Ponieważ to nie uczynki starego Prawa składające się na
własną sprawiedliwość (czyli tak zwane „samo uświęcanie”); nie przyszywanie
nowej łaty (Dzieła Zbawienia) do starego sukna (na przykład - Dekalogu); czy
wlewanie młodego wina (Prawa Wiary) do starych, skórzanych worków (Prawa
Mojżesza) - lecz zrozumienie Prawdy, tak, właśnie Prawdy, wyzwala ludzi od
grzechu.
Jak to się ma do dogmatów; tych jawnych, bądź utajonych?
Właśnie, nijak. Nie piszę tu o podstawach nauczania (zwanych
"mlekiem"), które najczęściej są zgodne. Nie chcę również wykraczać
poza Pismo, czy też zrozumieć więcej niż stoi napisane. Myślę tylko o braciach,
którzy są narodzeni z Boga, a którym często w zborach po prostu "brak
powietrza". No i o seminariach, czy tzw. „szkołach biblijnych”, które
zamiast prowadzić do wolności, zamieniają się w kuźnię dogmatów. O poganach w
ogóle nie wspominam. Narody siedzą w ciemności, więc niczego nie rozumieją ze
Słowa.
A czy w Biblii jest miejsce na „okopy”, poza które nie wolno
się wychylać? Otóż, nie ma. Właśnie po to, aby je stworzyć - lekceważy się
głębię słów, pomija pewne wersety, przeskakuje, względnie całe fragmenty Pisma
uważa za przedawnione. Byle nie naruszyć doktryny, byle siedzieć za własnym
płotem. Odrzućmy chwilowy spokój. Niebawem przyjdą go zburzyć. Wystąpienie
całego świata przeciw wybranym Boga zbliża się nieuchronnie. Dlatego Pan wołał
i woła: Ducha nie gaście (1 Tesaloniczan
5,19; NBG). Bo Słowo Boga jest Bogiem. Nie sposób go ograniczyć, czy
stłamsić; sprowadzając do „własnych wymiarów”.
Im Bóg więcej
odsłania człowiekowi,
tym trudniej pisać o Biblii. Za to łatwiej o samej Drodze. Tym bardziej, że na
jej skraju, leżą jakby „kamienie milowe”. Uczeń Pana mija je po kolei,
podziwiając szlachetny kruszec z jakiego są wykonane. Przystąpiłem do pisania
trzeciej książki właśnie wtedy, kiedy minąłem jeden z nich, o którym zaraz
opowiem.
W trakcie życia, w szkole i w pracy, uczono mnie
precyzyjnych wypowiedzi. Niestety, z miernym skutkiem. Obiekt okazał się
ciastowaty, rozmiękczony przez wątpliwości. Co rusz cmokałem, bądź wzdychałem,
co przyjmowano z przekąsem. Jaki był cel tych wysiłków? Bardzo prosty. Chciano
mnie zbratać z nudą. Zachwalano mi jej ponętność, urok, zapraszano do grona
zalotników. Z nudą miałem być szczęśliwy, wesoły i pod rękę kroczyć przez
życie. A jest to "wielka dama". Nuda chlubi się swoją nudnością oraz
tę nudność rozpyla. Przy pomocy frazesów i „chudych słów” potrafi wyssać
powietrze. Często ubolewa nad faktem, że język polski, w porównaniu do
angielskiego czy niemieckiego, nie cechuje zbytnia dokładność. "Dwa dodać
dwa, nawet w polskim, nie zawsze oznacza cztery". Plączą się wieloznaczne
wyrazy. Jakieś żaby z ptasimi ogonami, myszokoty,
względnie wesołe krokodyle. Używanie ich w zacnych gronach jest powodem
okropnych niedomówień, a nawet dzikich skandali. Bo jakże to! Nie uchodzi. Żaba
winna być żabą, a kot - kotem, zaś krokodyl, ma się rozumieć - krokodylem.
Twarde stanowisko w tej kwestii jest nośnikiem świętego spokoju.
Wspominam o tym dlatego, bowiem w grece oraz hebrajskim
(dokładnie starohebrajskim) panuje swoiste "rozluźnienie". Co wyraz -
to mnóstwo synonimów. Co zdanie - to jakaś głębia. Jakie były tego następstwa?
No, popatrzmy...
Tak zwani mędrcy Talmudu nazywali wtajemniczenie w Pismo -
wejściem w swoisty paradis / pardes (co
znaczy: raj). Słowo pardes
stało się dla nich anagramem czterech metod zgłębiana Pisma:
P
- peszad -
prostego, literalnego
A
- samogłoska, w języku hebrajskim brak odpowiednika literowego
R
- remez -
odkrywaniu aluzji i ukrytych znaczeń
D
- derusz -
poszukiwaniu sensu i wnioskowaniu
E
– samogłoska, brak odpowiednika literowego
S
- sod - wykładem docierającym do
głębszych tajemnic
Na przykład kabbaliści uważają, że
22 litery świętego alfabetu (Link – alfabet hebrajski)) mieszczą w sobie
makrokosmos znaczeń. A rabini dodaja tak: Tora ma 70
twarzy, a każde ze słów można wytłumaczyć na 70 sposobów. Bo, w istocie, nie ma
chyba drugiego języka (pisze Anna Kamieńska w „Literaturze na świecie” 4/87) o
tak rozwiniętej sile słowotwórczej jak hebrajski. Rdzeń słowa, składający się
przeważnie z trzech znaków, posiada nieomal nieograniczone możliwości
znaczeniowe, zaś wyrazy pełne są synonimów i „barwy”. Stąd niektóre, hebrajskie
słowa, trzeba by zastąpić kilku polskimi. Język grecki (Link –
alfabet grecki) wchłonął szereg terminów z hebrajskiego, zwłaszcza odnoszących
się do miar, wag, nazw kamieni, instrumentów muzycznych, naczyń oraz przyborów
do pisania. Natomiast hebrajski z aramejskim, zapożyczyły z greckiego nazwy
ubiorów i części domu. Zatem oba języki Biblii wzajemnie oddziaływały na siebie
i oba cechuje "głębia".
Świat okupują
odstępcy. Mimo,
że są umarłymi (dla Boga), żwawo cwałują po pustyni (miejscach bez Wodnych)
świata, z reguły wymachując szabelką. Czasem jednak zdarza się cud. Oto
człowiek, strudzony i znękany, przypadkowo trafia na Wodę (Słowo i Naukę Boga).
Owa Woda z brzegu wygląda dość mizernie. Kiedy jednak zajrzy się głębiej,
okazuje się, że to Żywa Rzeka, w której pływają Ryby. Bliższy kontakt ujawnia
też różnice. Dochodzi do rozdzielenia. Człowiekowi ze świata Woda ta „nie
smakuje”, a kiedy „się w niej zanurza - tonie”; natomiast obdarzonemu Wiarą
jawi się jako „Aqua Vitae”. Rozpoczyna się wielka
podróż, nazwana powtórnym narodzeniem. Wpierw nieśmiało, a potem coraz raźniej,
uczeń Pana Jezusa Chrystusa rozpoczyna „spacer po Wodzie”. Niczym Piotr, który
wyszedł z łodzi oraz ruszył do swego Pana po powierzchni jeziora Genezaret (co
znaczy: Ogród książęcy). Czy to było przypadkowe zdarzenie? Otóż, nie! Żadne, z
biblijnych zdarzeń, nie zaszło przypadkowo. Każda, nawet „błaha” opowieść,
niesie w sobie poważniejszy ładunek. Ma wymiar fizyczny i duchowy. Spacer
Piotra był faktem i niewątpliwie był cudem, lecz przede wszystkim jest znakiem
nowego życia w Wierze. To nie jest jedyna metafora. Ta historia kryje ich
więcej. Zauważmy, że kiedy zwątpił, głębia tej samej wody (Wody), natychmiast,
zamieniła się w śmiertelną pułapkę. Woda, po której stąpał, niemal go
pochłonęła. Wtedy zawołał: Panie, ratuj! Niby dwa, proste słowa. Czy jednak
całkiem zwyczajne? Również, nie. Ponieważ te dwa słowa niosą w sobie przesłanie
Ewangelii. Od tamtego spaceru Piotra, rozlegają się bez ustanku na świecie. Te
dwa słowa wołają chrześcijanie (poprawnie: chrystianie - czyli ludzie należący
do Chrystusa) na przestrzeni Okresu Łaski. W Afryce, Ameryce, Australii; w
Katowicach, w Jerozolimie. Zaś Jezus, tak jak wyciągnął Piotra, podaje rękę
każdemu.
Pismo, nazwane Żywą Wodą, „rozstępuje się najczęściej w
niemowlęctwie”, gdy środowiskiem ucznia nadal jest jeszcze ziemia (świat), a
nie okręgi duchowe oraz owa „płynna substancja”. Z czasem przychodzą jednak
zmiany. Powierzchnia Wody tężeje, na podobieństwo Miodu. Chrystianin,
ku swemu zaskoczeniu, naraz dostrzega w Biblii niemal matematyczną dokładność.
Całość mu się zazębia, wszystko łączy, wydarzenia z odległych tysiącleci
rozgrywają się tuż przy nodze. A to ledwie początek Drogi! Przecież Woda ma to
do siebie, że pozwala się też "zanurzyć". Wpierw „do kostek”, a potem
dalej i głębiej. Także sposób czytania, przypomina „naukę pływania”. Na
początku chaotyczny i rozpaczliwy, z czasem nabiera stylu. Rozróżnia się główny
nurt oraz liczne, boczne strumienie; powierzchnię oraz „podwodne” piękno.
Wreszcie człowiek, uwolniony od grzechu, stwierdza, że „nie ma dna”. I to nawet
w prostych wersetach. Bowiem Słowo ma naturę Boga - w swej głębi jest
nieskończone.
Powiecie, że przesadzam i staję się nielogiczny. Gdzie tu
widać matematyczną dokładność? A skoro o niej piszę, jak ją połączyć z głębią?
Więc, popatrzmy. W matematyce jest tak, że na początku uczymy się arytmetyki
oraz algebry, czyli prostych działań opartych na liczbach naturalnych (1, 2,
3... x, y, z, itd.). Gdy przebrniemy przez dodawanie (1 + 1 = 2) i wkroczymy w
bardziej zawiłe zależności (na przykład odejmowanie; 1 – 2 = -1), zaczynamy
obcować z liczbami ujemnymi, które nie mają odpowiedników w naturze - chyba, że
w antymaterii. Potem uczą nas o liczbie "pi" (3,14...), która ucieka
w nieskończoność. Dalej zaczyna być gorąco, a jeszcze głębiej - parzy.
Działania na rachunkach funkcyjnych odsłaniają przed nami obszary, z których
większość jest tajemnicza i niedostępna. Uczepiłem się tej matematyki nie bez
powodu. Każdy zrozumie i przyzna, że teorie liczb niosą w sobie właściwości
kreacyjne. Dodając 1 do 1 - go, w efekcie otrzymujemy 2, co stanowi już nową
rzeczywistość. Natomiast na wyższym poziomie, możemy z liczb oraz działań
kreować różne figury (dwu lub trzywymiarowe) i ustalać pomiędzy nimi
zależności, takie jak ruch, przenikanie. Wreszcie siadamy przed komputerem,
którego programy to już „światy” - nierzeczywiste, wirtualne. W słynnym filmie Spilberga - „Park jurajski”, aktorami nie były zwierzęta,
lecz działania matematyczne. Powróćmy na grunt języka. Pisarz, dodając słowo do
słowa, ”ulepi” ze zdań historię, nie mającą odpowiednika w naturze. A my
będziemy to czytać, „widzieć” i okropnie się denerwować. Nad literacką fikcją
poleją się rzeczywiste łzy. Tak, powoli dochodzimy do sedna - czyli głębi i
kreacyjnych właściwości Słowa Boga.
Jak wcześniej nadmieniłem, nad potencją hebrajskich liter, a
potem ich zapisem w słowa, od wieków głowią się kabbaliści.
Dla Talmudu oraz Kabbały typowe są obliczenia,
ponieważ każdemu ze znaków alfabetu odpowiada określona wartość liczbowa.
Przykładowo, literze Alef - 1 (Piszę nazwy liter -
ponieważ w Internecie nie ma hebrajskich oznaczeń; patrz: Link), Bet - 2, Gimel – 3, itd., aż do Taw,
ostatniej litery alfabetu, której odpowiada - 400. Stąd każde słowo, czy
zdanie, ma w hebrajskim wartość liczbową. To bezsprzecznie wielka pokusa do
różnych dywagacji. Nie chciałbym „wpaść w kabałę”, ani zanudzić czytelnika,
lecz uważam, że uczeń Pana nie powinien tej sprawy lekceważyć. Prawa rządzące
matematyką - które po części znamy - pozwalają się zbliżyć do zasad, które mogą
rządzić słowami.
Gdyby profesorowie pozdejmowali gronostaje i zasiedli do
szczerej rozmowy, to niebawem by wyszło na jaw, jak mizerne jest ludzkie
poznanie. O dziwo, także w matematyce! Oto jakie są fakty. Zbudowanie
kompletnej teorii obejmującej całą matematykę oraz udowodnienie jej
niesprzeczności za pomocą środków logicznych, okazało się niemożliwe. Zaczynam
pisać pokrętnie. Przepraszam. Niestety, nie ma rady. Przez chwilę trzeba się z
tym pogodzić. Gdyż jako niefachowcy, w łapciach z łyka, wkroczyliśmy na teren
filozofii matematycznej oraz wypływającej z niej teorii, zwanej -
metamatematyką. A tu sensacja goni sensację. Okazuje się, że trudności piętrzą
się od początku. Mogłoby się wydawać, że arytmetyka liczb naturalnych (1, 2, 3,
itd.) stanowi teorię zupełną; co oznacza, że nie ma w niej żadnych zagadek.
Tymczasem prosty układ równań z algebry: x + y = 2; 2x + 2y = 3, niestety, nie
ma rozwiązania. Stąd każda teoria matematyczna, w której skład wejdzie
arytmetyka, będzie już niezupełna.
Idźmy dalej. Drugą cechą metamatematyki jest badanie braku
sprzeczności jednej teorii z drugą. I tu także nie ma pewności; dodam, znów na
początku. Opinia, którą przytoczę, po prostu wyda się śmieszna. Nie ma dowodu
na to, że teoria liczb naturalnych nie zawiera sprzeczności. Upraszczając, nie
do końca wiadomo, czy 2 + 2 = 4. I nie jest to moje zdanie, ale poważnych
uczonych! Przekonanie, że tak jest, a nie inaczej, czyli, że 2 + 2 na pewno
równa się 4, potwierdza jedynie wiara (!) matematyków oraz ich doświadczenia
zebrane na przestrzeni wieków. No i proszę! Sami widzicie! Rozkwitają nam ładne
kwiatki! Okazuje się, że podstawy matematyki, którą uważamy za ścisłą, opierają
się nie na dowodach, ale na wierze uczonych.
Trzecią cechą metamatematyki jest rozstrzygalność każdej
teorii, czyli metoda pozwalająca dowieść, że dana teoria jest prawdziwa.
Okazuje się, że wszystkie teorie matematyczne są nierozstrzygalne, w tym przede
wszystkim arytmetyka. Cały ten zamęt powstał za sprawą K. Gdla, który krótko i zwięźle stwierdził:
”Każda teoria, obejmująca całą matematykę, musi w sobie zawierać arytmetykę
liczb naturalnych” (za Kwartalnikiem Filozoficznym 1945 r.). Słowem - bez
uwzględnienia arytmetyki, której prawdziwość przyjmujemy z wiary, nie możemy
wysnuwać jakichkolwiek, poważniejszych teorii. I po drugie - nie istnieje, w
każdym razie my jej nie znamy, jakaś teoria kompletna.
Powróćmy do Biblii. Bo tu również trudności piętrzą się na
początku. Wpierw musimy uwierzyć w podstawy, gdyż dopiero na takim gruncie da
się rozważać głębię.
Ową zasadę Gdla łatwo rozciągnąć na wszystkie
dziedziny wiedzy. Bowiem wszelkie podstawy nauczania (kreacjonistyczne, czy
materialistyczne) wypływają z wiary ich twórców. Dopiero na takiej bazie
(założeniach) tworzy się różne teorie. Wniosek stąd oczywisty. Przy błędnych
podstawach z wiary, trudno postawić nawet kroczek na tej właściwej drodze. Zaś
trzymanie się błędnej drogi (opartej na fałszywych podstawach), jedynie
potęguje chaos i w istocie wiedzie do nikąd.
Jak to się ma do Biblii? Znowu składnie. Bez podstaw, które
są z Wiary (także: Ufności - przyjmowanej jako dar od Boga), nie sposób
rozważać Słowa. Bo kiedy do tego dojdzie, natychmiast powstaną doktryny
sprzeczne z całością Pisma. I po drugie - nie istnieje, w każdym razie my jej
nie znamy, jakaś "doktryna" całościowa. Matematyka, biologia, czy
astronomia, a przede wszystkim Pismo, uczą ludzi pokory przed Stwórcą. Ukazują
każdemu człowiekowi, że jesteśmy tylko stworzeniem.
Przejdźmy na grunt języka. Aby wyjaśnić o co chodzi, posłużę
się Ewangelią:
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a
Bogiem było Słowo (Ewangelia Jan 1,1; BW)
Prześlizgując się „po powierzchni” tego zdania, myśl zawarta
we wstępie Jana wydaje się być oczywista. Ale to tylko pozory. Gdy sięgniemy do
manuskryptów oraz weźmiemy słownik, natychmiast zrzednie nam mina. Ileż w tym
zdaniu tajemnic, ile faktów, jaki nieprzenikniony potencjał... Na początku
skoncentrujmy się na jednej, tylko, literze - „u” - ...u
Boga. Gdyż w polskich przekładach Biblii, tak się najczęściej tłumaczy
greckie słowo - pros. Pominę fakt, choć znaczący, że nie spotkałem w
słownikach takiej możliwości przekładu (pros nie znaczy po
prostu - u) i od razu przejdę do meritum. O co mi chodzi?.. Ludzie
czytający Pismo w językach narodowych, są skazani na interpretację tłumaczy.
Zaś tłumacze podlegają ograniczeniom języków na które dokonują przekładów.
Powinni szukać odpowiedników, w miarę bliskich oryginałowi. A z tym są poważne
trudności. Dla przykładu słówko pros - można
przetłumaczyć na polski jako: (o miejscu) od, z, ku, przy; wobec, w obecności;
(o kierunku) do, ku; (o czasie) ze względu; na skutek; w stosunku do; zgodnie z,
stosownie do. Wystarczy. Tłumacz wybiera jedną z ewentualności i na tą jedną
(jedyną!) zdany jest potem czytelnik. Ale my sobie „pofolgujmy”. Uwolniwszy się
z ograniczeń, przypatrzmy się po kolei, jakby wyglądało to zdanie w
różnorodnych przekładach z oryginału (wg. Textus Receptus):
Na początku było Słowo, a
Słowo było od Boga i Bogiem było
Słowo (NBG).
Albo inaczej:
Na początku było Słowo, a Słowo było ku Bogu i Bogiem było Słowo.
Na początku było Słowo, a
Słowo było z Boga i Bogiem było
Słowo.
Na początku było Słowo, a Słowo było w obecności Boga i Bogiem było Słowo.
Na początku było Słowo, a Słowo było do Boga i Bogiem było Słowo.
Na
początku było Słowo, a Słowo było ze
względu na Boga i Bogiem było Słowo.
Na początku było Słowo, a
Słowo było na skutek Boga i Bogiem
było Słowo.
Na
początku było Słowo, a Słowo było zgodnie
z Bogiem i Bogiem było Słowo.
Na
początku było Słowo, a Słowo było stosownie
do Boga i Bogiem było Słowo.
Zaczyna się kręcić w głowie, choć stoimy na pierwszym
schodku. Jeśli dodam, że słówko na (gr.: en) znaczy też: w, przy, wśród, w
czasie; słowo początek (gr.: arche), także: pierwszeństwo, władza,
stanowisko, koniec lub róg materiału; słowo było
(gr.: eimi)
- istniało, żyło, zdarzyło się, działo się; wreszcie logos - to przede wszystkim Słowo, Mądrość; ale
także: Podstawa, zasada, prawo, ład, myśl, prawo natury, mowa, wyrocznia,
decyzja, a nawet bank depozytowy - niechybnie, po tym zawrocie, dotkną nas bóle
głowy. Lecz niestety, takie są fakty. Zatem, trzeba się zastanowić, czemu jest
tak - nie inaczej.
Żyd lub Grek, studiując oryginały, "widzi"
złożoność słowa, które przed chwilą przeczytał. Pismo ukazuje mu swą
powierzchnię oraz odsłania głębię. Często - do rozważania bez końca. Jakie były
tego następstwa w Izraelu? Można powiedzieć - opasłe. Przez okres wielu stuleci
studiowanie oraz refleksje nad Torą doprowadziły do powstania Talmudu (co
znaczy: Nauczania; czyli zbioru rabinackich wypowiedzi na temat Prawa
Mojżesza). Talmud składa się z dwóch części: Miszny (omówienia Prawa) oraz
Gemary (dyskusji; uzupełnień oraz komentarzy do Miszny). I popatrzmy...
Pięcioksiąg to zaledwie 100 kartek - zaś Talmud to spora półka, zapełniona
wieloma tomiskami. Dlaczego tak się stało? A dlatego, że w Piśmie są
jednoznaczne stwierdzenia, ale i wielka głębia, nie dająca się zamknąć w
dogmaty, czy zastąpić prostą wykładnią. Żydzi studiują te 100 kartek od ponad 3
tysiącleci. Czy jest to praca bez sensu? Wcale nie. Każde, następne pokolenie
odkrywa nowe rzeczy oraz dodaje swą cegiełkę na drodze poznawania Boga. (Chrystiańskie książki o Biblii, czy kazania, są jak gdyby
„Nowotestamentowym Talmudem”). Dlatego jakość przekładu, jego wierność, musi
mieć zasadnicze znaczenie.
A teraz spójrzmy inaczej. „Kamień”, o którym wspominałem,
pojawił się niespodzianie, za sprawą pewnej Żydówki. Pisałem wtedy o sederze
(czyli Wieczerzy Paschalnej); o tym co leży na stole oraz jakie to ma znaczenie
dla chrystian. Zatrzymałem się nad kawałkiem macy
zwanym - afikoman, to jest połówce środkowego placka,
której szukają dzieci. Z pewnego źródła wiedziałem, że to słowo można
przetłumaczyć zwrotem: Ja przyszedłem. To radosne, ale czy aby pewne? Zatem, by
się upewnić, zadzwoniłem do instytutu żydowskiego. Co oznacza słowo: afikoman? – zapytałem, jakbym pytał: Po ile pęczek
rzodkiewek? Kobieta, która odebrała telefon, zaczęła wykwintnie kręcić.
- A po co to panu potrzebne?
- Zamierzam pisać o Żydach i nie chcę popełnić błędu.
- Ale mnie pan zaskoczył... Afikoman!
Nie wiem co ono znaczy. Proszę zadzwonić za chwilę.
Czekam, czekam, a myśli kłębią się w głowie niczym okrutne
węże. Jakże to?.. W poważnej instytucji żydowskiej nie wiedzą co znaczy - afikoman? Może zadzwonić do rabina? Z tymi Żydami tak
zawsze! Po powtórnym wykręceniu numeru, odezwał się optymistyczny głosik, który
mi radośnie oznajmił: Mam, mam. Podają za Encyklopedią Żydowską. Niestety, nie
wiadomo, co to słowo oznacza. Najprawdopodobniej - deser.
Zdębiałem. – Chwileczkę, proszę pani... Więc Żydzi używają
tego słowa od setek lat, a nie wiedzą co ono znaczy?
- Kto tak powiedział? Sam pan mówił, że znaczy: Ja
przyszedłem; teraz doszło, że znaczy - deser. Ma pan więc, dwa znaczenia.
- Ale pierwsze zupełnie inne od drugiego! Proszę pani...
Mnie nie chodzi o przypuszczenia. Dzwonię, aby mieć pewność.
- I chce pan pisać o Żydach?
- Taak. O Żydach, o judaizmie.
- Hm! - Znowu zapadła cisza. - Jak
by to panu wytłumaczyć?.. Skoro doszło do tej ostateczności i zamierza pan
pisać o Żydach, musi pan przyjąć na ten okres żydowski sposób myślenia. Inaczej
się pan pogrąży. Izrael widzi inaczej szereg spraw. W judaizmie nie ma takiej
osoby, czy gremium, które by przesądzało o prawdzie. Jeden rabin mówi tak,
drugi inaczej; a prawda leży pośrodku, albo poniżej, powyżej. Zaś słuchacz
akceptuje to, co chce. Jedno przyjmuje, drugie odrzuca, nad trzecim się
zastanawia. Bez końca. Taka też jest mentalność Żydów. Bo Żyd jest wolnym
człowiekiem. Oprócz spraw podstawowych i jednoznacznych - dogmat go nie
krępuje. Dlatego pisząc o Żydach, musi pan zrzucić okowy. Okowy to płycizna!
Niech się pan trzyma głębi.
- Nie bardzo panią rozumiem... Przecież w encyklopedii
napisano, że afikoman to znaczy - deser.
- Tak, oczywiście, ale... Proszę posłuchać uważnie.
Encyklopedię pisał jakiś człowiek. Drugi człowiek podał panu inne znaczenie.
Może pan wierzyć jednemu, bądź drugiemu. Albo inaczej, jeszcze lepiej - proszę
się przyjrzeć dokładnie obu tym tłumaczeniom. Może obydwa są dobre? Nim pan
zacznie pisać o Żydach, radzę nasiąknąć żydostwem.
Jezus mówił do Żydów, którzy w niego uwierzyli:
Jeżeli wytrwacie w moim słowie...
Aby
człowiek „chodził po Wodzie” konieczna jest zatem - Wiara. I to nie
byle jaka. Wiara pochodząca od Boga. Dar od Jezusa Chrystusa. Prezent
opromieniony Światłem nauczania Ducha Świętego. Jezus, mówiąc o sobie jako
Słowie - mówił o Żywej Wodzie, zaś mówiąc o Duchu Świętym - nazwał się Światłem
Świata.
Zaś pocieszyciel, Duch Święty, którego w moim
Imieniu (to znaczy: W Imieniu Jezus) pośle
Ojciec, on was wszystkiego nauczy (w grece
także: wyjaśni, wykaże) i przypomni wam
wszystko, co wam powiedziałem. (Jan 14,26; NBG).
Gdyż trzej są świadczący w Niebie: Ojciec, Słowo
i Duch Święty; a Ci trzej są jednym (w grece także: tym samym). Także trzej są świadczący
na ziemi: Duch, woda oraz przelana krew; a ci trzej są ku jednemu. (1 Jana 5,7 - 8; NBG). Zatem na ziemi świadczy: Duch
(Światło Świata), Woda (spisane Słowo i Nauka Boga) oraz przelana krew Jezusa.
Pomiędzy tymi świadkami istnieje ścisła zależność oraz świadczą ku jednej
rzeczy: Zbawieniu, bądź potępieniu. Powróćmy do porównania z Rzeką. Czy
byliście nad rzeką w nocy? Wodna toń w mroku nocy jawi się jakaś straszna
(Pismo, ludziom siedzącym w ciemności, głosi sąd oraz potępienie). Ta sama
rzeka w blasku słońca wygląda zupełnie inaczej. Światło rozjaśnia jej
powierzchnię, a głębię czyni przyjazną (Pismo, opromienione Światłem Ducha,
wieści miłość, zbawienie i wyzwolenie).
Kiedy Izrael wyszedł z Egiptu, nie skierował się na utarty
szlak (przy brzegu morza Śródziemnego), choć ta droga jest przecież „bliższa”;
lecz Bóg posłał ich nowym traktem, na dodatek przez morze Czerwone. Naród
stanął nad wielką wodą - niewątpliwie symbolem Słowa - i przeszedł przez nią
bezpiecznie. Znaczący jest również inny fakt. Od wyjścia z ludzkiej niewoli,
zaczął mu towarzyszyć słup obłoku (symbol Ducha), który prowadził Izraela w
dzień, zaś w nocy rozświetlał drogę. To sam Pan postępował w obłoku, by ich
prowadzić w drodze; a nocą, w słupie ognia, aby tą drogę oświetlać (II Mojżesza 13,21
– 22). A teraz posłuchajmy uważnie... Więc ruszył anioł Boga, idący przed obozem Israelitów i szedł za nimi. Ruszył też słup obłoku, który
był z przodu ich oblicza i stanął na ich tyłach. I wszedł pomiędzy obóz Micrejczyków (Egipcjan), a obóz Israelitów. Więc tam był
obłok i mrok, a tu oświetlał noc. Zatem przez całą noc nie zbliżali się jedni
do drugich. (II Mojżesza
14,19 – 20; NBG).
Teraz zbierzmy to wszystko w całość. Aby Izrael ugruntował
się na swej nowej drodze, musiał przejść poprzez rozstąpioną Wodę. Nadto w
trakcie wędrówki po pustyni był prowadzony przez Obłok. Droga w ten sposób
wskazywana, stawała się oczywistą. Nocą, ten sam obłok stanowił „latarnią”
Izraela, zaś dla Egipcjan (ludzi ze świata), niestety, pozostawał ciemnością.
Kiedy ruszyli w pościg, ich pozorna, ludzka przewaga, okazała się bez
znaczenia; powstał popłoch, odpadały koła rydwanów, wreszcie Woda ich
pochłonęła. Piszę - Woda, z dużej litery, by jaśniejsze stały się odniesienia.
Realna woda morza Czerwonego, jest niewątpliwie symbolem Żywej Wody, którą
stanowi Słowo; zaś obłok symbolizuje Ducha. I po drugie - ziemska droga
Izraelitów według ciała, zapowiada duchową drogę Izraelitów według Ducha
(patrz: 1 do Koryntian 10,1 - 6). A różnica?
Wynika ona z Przymierzy. Izrael według ciała prowadzony był do ziemi „na
nizinie” (Kanaan - to znaczy: Nizina), zaś Izrael według Ducha zmierza do swej
ojczyzny „na wyżynach” (Nowej ziemi oraz Nowej Jerozolimy). Zauważmy - podobne
jak Egipcjanom, Duch nie świeci ludziom ze świata. Mimo, że dysponują „siłą”,
pozostają w zgubnej ciemności. Prześladują Izrael, chcą go zniszczyć, bądź
zawrócić z powrotem do siebie. Niestety, to niemożliwe. Nadto, w ostatecznym
rachunku - Woda, ta właśnie Woda (Słowo) ich osądzi. Kto
mnie odrzuca i nie przyjmujący moich słów, ma tego, kto go sądzi; Słowo, które
powiedziałem, to go osądzi w ostatnim dniu. (Jan 12, 47; NBG).
Jakie to ma praktyczne znaczenie? Oj, ogromne; wręcz
przeogromne, o czym wie każdy uczeń Pana. Wam dano
poznać tajemnice Królestwa Niebios, ale tym nie dano. Albowiem kto ma, temu
zostanie podarowane i obfitować będzie; ale kto nie ma, i co ma, będzie od
niego odjęte. Dlatego im w podobieństwach mówię, że patrząc nie widzą, i słuchając
nie słyszą, ani nie rozumieją. I wypełnione jest w nich proroctwo Izajasza,
które mówi: Słuchem słuchać będziecie,
ale nie zrozumiecie; i patrząc patrzeć będziecie, ale nie ujrzycie. Albowiem zostało utuczone serce tego ludu, a
uszami są ciężko słyszący, i oczy swe zamknęli; żeby czasem oczami nie ujrzeli
i uszami nie usłyszeli, a sercem
nie zrozumieli, i nie zawrócili, żebym
ich nie uzdrowił (Ewangelia spisana
przez Mateusza 13, 11-17; NBG).
Podam przykład. Kiedy byłem „starym” człowiekiem oraz w okresie „niemowlęctwa”,
z niepokojem czytałem słowa Żydów, powiedziane tuż po wyroku na Jezusa: Krew jego na nas i na nasze dzieci (Ewangelia spisana
przez Mateusza 27, 25; NBG). Rozumowałem jak świat. Żydzi domagali
się śmierci Jezusa, a poprzez owo zdanie, przejęli za nią odpowiedzialność.
Jest podstawa do oskarżenia i podpałka na wiele stosów. Ale w jawnej
sprzeczności stały słowa samego Jezusa: Dlatego miłuje
mnie Ojciec, bo ja daję moje życie, abym je znowu mógł odebrać (także: otrzymać, przyjąć).
Nikt go nie bierze ode mnie, ale ja je daję z samego siebie; mam siłę je dać i
mam możność znowu je otrzymać; to polecenie otrzymałem od mego Ojca. (Ewangelia spisana
przez Jana 10, 18; NBG). Jakże więc? Są ci Żydzi odpowiedzialni za
śmierć Jezusa - co im się wmawia od wieków - czy też nie są? Jak pogodzić owe
„sprzeczności”, a jest ich w Biblii tysiące? Mówił
Jezus do Żydów, którzy w niego uwierzyli: Jeżeli wytrwacie w moim słowie... Bo
Jezus jest wąską Drogą, po której należy stąpać. Nie siadać i nie marudzić, nie
przystawać i nie przyspieszać; a Duch, owe niebiańskie Światło, w swoim czasie
rozjaśni każde zdanie. Tak było i w tym przypadku. Co ciemne - stało się jasne.
To ja, Władysław Karbowicz "posłałem na
śmierć" Jezusa. "Zabili" go moi bracia, "zabił" go
ogół ludzi. Czy dokładniej - to Pan, z
własnej woli oddał życie, abyśmy mogli żyć. Dzisiaj, co dzień dziękuję Bogu, że
spełniło się to wołanie Żydów, że krew Jezusa Zbawiciela „spadła” także i na
mnie (poganina wszczepionego do Izraela); że mnie obmyła i uczyniła godnym
stania przed majestatem Stwórcy. Bez obmycia tą krwią Jezusa byłbym człowiekiem
potępionym.
Uświęcenie (to znaczy: oddzielenie od złego,
nieczystego, bałwochwalczego świata i uczynienie czystym) było zawsze wyzwaniem
dla Zgromadzenia Wybranych Boga. Tak w Starym, jak i w Nowym Przymierzu. W wodzie,
jak i we krwi.
Izrael według ciała jest związany Prawem Mojżesza, które
zabrania jakichkolwiek związków z pogaństwem. Żyd stara się chodzić na drodze
dobrych uczynków, zaś jeśli jest nieczysty - dokonuje obmywań rytualnych.
Popełniając grzech (przestępstwo wobec Prawa Mojżesza), ma szansę zakrycia winy
niewinną krwią zwierzęcia. I co to daje? No, dużo, ale i mało. Judaizm jest
niewątpliwie Drogą Życia wytyczoną przez palec Boga. Żyd mógłby żyć w Prawie
Mojżesza (być uznawanym za sprawiedliwego / prawego), dopóki by go nie złamał.
Lecz przecież każdy je łamie. I uwaga! Nastawcie uszu, bo to niezmiernie ważne!
Poprzez uczynki Prawa Mojżesza nikt nie może zostać zbawionym (uznanym za
sprawiedliwego raz na zawsze)! To możliwe jest tylko w Prawie Wiary!
Izraelita według Ducha jest oddzielony od świata. Pozornie
żyje na ziemi, ale już do niej nie należy. Z chwilą powołania przez Boga,
został wpisany do Księgi Żywych, po czym w procesie nowonarodzenia
"wspina się" na okręgi niebiańskie. Staje się czystym cieleśnie
poprzez Słowo (Wodę), czystym duchowo poprzez krew (Jezusa), zbawionym nieutracalnie oraz wolnym do końca w Prawie Wiary.
No, a reszta? Świat się kieruje prawem moralnym, które
tworzą różne religie, czy państwa, w oparciu o tradycję oraz o rozeznanie
sumienia. Ma ono pewne związki z nakazami Prawa Mojżesza, jednak nie
odzwierciedla Miłości, ani sprawiedliwości Boga. To prawa ludzkie - nie Boskie.
Nie błądźmy! Nie ulegajmy zwiedzeniu! Nie dajmy się też omamiać. Praw ludzkich
oraz Praw Najwyższego nie wolno ze sobą utożsamiać.
Napisałem o Biblii
dwie książki. Czemu
więc, zabieram się do trzeciej? Dlaczego w ogóle piszę? Czy nie wystarczy
Pismo? Hm! Gdyby świat się nie wkradał do zborów
Pańskich, gdyby szatan nie posługiwał się Biblią, gdybyśmy znali hebrajski,
grekę, wszystkie książki na temat Biblii można by uznać za zbędne. Ale to
perspektywa. Dzień dzisiejszy wygląda zgoła inaczej. Cechą Zgromadzenia
Wybranych ma być wzajemna służba. Jej wyrazem są dary Ducha, w tym i dar
nauczania. Człowiek obdarzony tą łaską, służy drugim w wyższym poznaniu. Ma ten
dar oraz pełni służbę, lecz nie stoi ponad innymi; gdyż to Pan, tylko Bóg
Wszechmogący, jest naprawdę Nauczycielem człowieka. A my wszyscy jesteśmy
braćmi, wolnymi przed Bogiem i w Bogu. Wszyscy też otrzymują jakieś dary, w tym
niektórzy - dar nauczania (nie mylić z krasomówstwem!).
Na tych przesłankach powstał zamysł pisania „Dzienniczka
ucznia”. O tym, jak Jezus działa w naszej, domowej społeczności. Jak ją uczy,
prowadzi, kieruje, jak łagodzi spory i waśnie; jak się wspieramy i zmieniamy
pod wpływem Ducha Świętego. Książki „porwanej, rozczochranej”; oby dla kogoś
przydatnej; książki, która ma swój początek, lecz pewnie nie ma końca.
Zesłał też Swoje Słowo i ich wyleczył, ocalił ich
od zguby.
Niech sławią przed BOGIEM
Jego łaskę i Jego cuda względem synów Adama
(Psalm 107,
20-21; NBG).
ROZDZIAŁ 1
REMANENT
14.11.2006
W |
Internecie ukazał się przekład Nowego
Testamentu
dokonany przez Śląskie Towarzystwo Biblijne. Wszedł on w skład opracowania
noszącego nazwę Nowa Biblia Gdańska. Obecnie ukazują się (nie po
kolei) Księgi Starego Testamentu. Zatem czas na krótki komentarz.
Po pierwsze, po co to nowe tłumaczenie oraz dlaczego my, ludzie
słabo znający hebrajski i grekę, podjęliśmy się tej pracy? To dość długa i
zaskakująca historia, nawet nas samych. Otóż, przed 15 laty, Pan objawił nam –
grupce 3 osób - słowo (naukę) o sprawiedliwości. A przychodziło to w bólach,
ale i w wielkiej radości. Bowiem jak inni protestanci, posługiwaliśmy się
Biblią Warszawską, w której słowo sprawiedliwość zastąpiono usprawiedliwieniem oraz zlikwidowano wiarę Pana Jezusa, zastępując ją wiarą w Pana Jezusa. Te dwie, „na oko”
błahe, lecz w istocie poważne zmiany, nie pozwalają zrozumieć stanu, w jakim
znalazł się uczeń Pana i prowadzą do coraz nowszych form „galacjanizmu”,
czyli „wlewania młodego wina do starych bukłaków”. Z pomocą przyszła znajomość
angielskiego. To poprzez KJV Pan wskazał nam owe sprawy, a potem skierował do
Biblii Gdańskiej. W Biblii Gdańskiej
(Link!) wszystko jest oczywiście w porządku. Trzeba się tylko przebić przez
język, a to również spory wysiłek.
Objawienie tej nauki było gromem z jasnego Nieba. Wreszcie
można było pojąć różnicę pomiędzy Starym - a Nowym Testamentem. Pomiędzy Prawem
Mojżesza - a Prawem Wiary! I zaraz potem zakrzyknąć: Oto wszystko stało się
nowe! Po czym przyjąć ofiarę Jezusa – przyjąć ją w pełni, nic do niej nie
dodając, ani z niej nie odejmując. Słowem – w pełni przyjąć zbawienie z łaski!
Wstrząs, jakiego się wtedy doświadcza, można określić mianem „drugiego
biblijnego przejrzenia”. Odtąd człowiek widzi wyraźnie jaki sens miała ofiara
Jezusa i jakie są jej konsekwencje. Bez zrozumienia tych rzeczy, obraz jest
rozmazany, a uczeń Pana Jezusa Chrystusa najczęściej jest miotany falami
przeróżnego zwiedzenia. (Mamy jeszcze dwie książki na ten temat: „Dzieje
grzechu” – ewangelizacyjną, i „Poza murami Babilonu” – wypełnioną ”twardym
pokarmem”; więc jeśli ktoś napisze – prześlemy. Jest to o tyle ważne, że bez
tej nauki, trudno będzie zrozumieć niektóre wypowiedzi). Zatem, przekład
należało poprawić! Uczeń musi mieć wierną Biblię! Tak wyglądało zadanie! I tak
przystąpiliśmy do pracy, posługując się angielskimi pomocami, gramatyką języka
greckiego i oczywiście słownikiem. Luter ponoć tłumaczył Nowy Testament około 3
miesięcy; my przekładaliśmy 3 lata samą Ewangelię spisaną
przez Mateusza . Potem poszło raźniej i szybciej. Uczyliśmy się razem z
pracą.
A dlaczego nazwaliśmy ten przekład Nową Biblią Gdańską? Ano
dlatego, że podobnie jak tłumacz sprzed 360 lat, staraliśmy się o literalność
tekstu; a to znaczy, że każdemu słowu greckiemu, przypisane jest słowo polskie.
Powstały jednak trudności o których napisałem we wstępie. Zatem teraz kilka
słów o językach. Znaczna ilość greckich
słów nie ma ścisłych odpowiedników w języku polskim. Aby oddać pełne znaczenie
greckiego słowa, trzeba użyć kilku, a nawet kilkunastu polskich słów. Dlatego,
aby zbliżyć się do języka oryginału, postanowiliśmy podawać w stopkach
rozszerzone znaczenie wyrażeń. W ten sposób przyszły czytelnik może
"wyczuć" znaczenie słowa i zagłębić się w tekst biblijny powyżej możliwości
polskiego.
Jest sprawą niewątpliwą, że z mnogich, greckich znaczeń,
niektóre należy odrzucić. W języku polskim przykładem na taki stan rzeczy może
być słówko - pyszny. Pyszny - to bardzo smaczny, ale też obarczony pychą. Inny
przykład dowodzi, że mimo dwuznaczności w jednym słowie, oba mogą być bardzo
ważne. Miłosierny - to litujący się, ale i proszący o litość (np.: ktoś, kto
patrzy miłosiernymi oczami). Tak bywa w polskim języku - greka jest znacznie
"głębsza". Można stąd wysnuć inny wniosek. Do pracy nad przekładem
Pisma znajomość języka nie wystarcza, potrzeba czegoś większego - konieczne
jest Światło Ducha. Podając rozszerzenia greckich słów, kierowaliśmy się,
właśnie, tym Światłem, na miarę przyznanej nam łaski. Kto zaś chce sięgnąć
jeszcze głębiej - winien skorzystać z oryginału oraz dostępnych słowników.
Tak postawiona sprawa zrodzi na pewno odpór ze strony
miłośników "płytkiej Wody". Rozpatrzmy to na przykładzie. Powrócimy
do greckiego słówka airo, które
znaczy: Przyjąć, unieść do góry, brać, dźwigać; ale i... usuwać, zgładzić.
Tłumacz staje przed dylematem - które znaczenie wybrać? Jakie znaczenie
zostawić, bez ulegania doktrynom? Jeżeli pamiętacie moją rozmowę z Żydówką (ze
Wstępu) i przyjmiecie żydowski punkt widzenia, natychmiast powstanie pytanie -
czy przypadkiem oba znaczenia nie są ważne? A tu, bez Światła Ducha, nikt kroku
już nie postawi. Bowiem w tym jednym słowie, jednej myśli, jak gdyby streszcza
się droga ucznia. Powróćmy do porównania drogi Izraela według ciała (z Egiptu -
do Kanaanu), z drogą chrystian
(ze świata - do odpocznienia; patrz: "Poza murami Babilonu" str. 64).
I oto dziw piękności. Słówko - airo. Słowo, które
określa jej początek – ale i etap końcowy. Z własnego doświadczenia wiemy, że
po obdarzeniu przez Pana łaską Wiary oraz wyrwaniu ze świata - wkraczamy na
nową drogę. Jednak nieliczni od razu rozpoznają, że nie mając własnej
sprawiedliwości (tej z uczynków Prawa Mojżesza), zostaliśmy objęci na tej
drodze sprawiedliwością z Boga, właśnie tą z Wiary Jezusa Chrystusa. I jak
Izrael maszerował, tak i my podążamy dość szybko. I jak Izrael doszedł pod
Kanaan, tak i my stajemy "przed Jordanem", a Duch Pański zachęca
każde dziecko: Nie bój się i nie wahaj;
przechodź na drugą stronę (w pełni zaufaj Bogu; wejdź do odpocznienia
Pańskiego). Tu też dochodzi do rozdwojenia i swoistej niemocy wewnętrznej. Duch
zmaga się z umysłem, a stara natura z nową (co opisano w Liście do Rzymian). I
najczęściej jest tak, że uczeń Pana zstępuje z drogi sprawiedliwości z Boga,
powraca „na pustynię” i przyjmuje swój własny krzyż (zaczyna się odwoływać do
10 przykazań, czy też do specyficznych praw tworzonych przez różne kościoły).
Rozpoczyna się "droga po pustyni" na wzór Izraelitów według ciała.
Czasami krótka, a czasem długa, jak Pan ustalił dla każdego. I co się dzieje na
tej drodze? Ano, umiera stary człowiek z jego sposobem myślenia, tak jak umarli
niemal wszyscy, co wyszli z Egiptu wraz z Mojżeszem. Zaś ci, co się narodzą
"na pustyni" (czyli ukształtowani nowi ludzie) w swoim czasie odrzucą
własny krzyż, i w pełni przyjmą krzyż Jezusa. Uznają za dokonane Dzieło
Pańskie. Wtedy i tylko wtedy, i oni "przechodzą przez Jordan" w
starych ciałach oraz wchodzą do odpocznienia w Bogu. Otrzymują też nowe serce,
a to serce zostaje obrzezane (podobnie jak obrzezano lud, który się narodził na
pustyni). Porównanie jest oczywiste. Jezus syn Nuna (nie
wiedzieć czemu zwany - Jozuem) wprowadził Izraela z pustyni - do Kanaanu; Jezus syn Boga wprowadza Izraela z tułaczki - do
stanu odpocznienia. I wzywa swoich uczniów: ...kto nie
zgładzi (gr.: airo; także: weźmie) swojego krzyża, a idzie
za mną, nie jest mnie godny (Ewangelia spisana
przez Mateusza 10,38; NBG). Tam brakowało
Wiary w sercu - tu Wiara jest, oczywiście, lecz występuje pewien rodzaj
umysłowego niedowiarstwa (omówiony w Liście do
Hebrajczyków).
Słówko airo pojawia się nadto w opowieści o ogrodniku: Ja jestem prawdziwą winoroślą, a mój Ojciec jest
hodowcą winorośli. Każdy pęd, który nie niesie we mnie owocu – usuwa (także: podnosi;
gr.: airo),
a każdy, który niesie owoc – oczyszcza (także: obmywa), aby niósł owoc
obfitszy (Jan 15,1-2). Teraz zastanówmy się co
tu pisze (myślę o zrozumieniu duchowym) i ustalmy, jaki to ma związek z „głębią
Wody”, o której nadmieniałem. To Bóg jest tym ogrodnikiem, co usuwa/podnosi
pędy, a podniesione oczyszcza. Kto nie przyjmie Jezusa Zbawiciela - zostanie
usunięty; lecz uwaga, to bardzo ważne - Bóg też sprawił, że człowiek przyjął
Jezusa za swego Pana (został obdarowany łaską Wiary), a więc został przez Boga
podniesionym.
Po ukazaniu się Ewangelii Mateusza napisała do
nas pewna siostra z Giżycka, która w stanowczych słowach, podkreślanych
wężykiem, domagała się wyjaśnienia - dlaczego napisaliśmy o odrzuceniu własnego
krzyża? Wydawała się oburzona, lecz
natychmiast przyjęła wyjaśnienie. Bo, po prawdzie, na zdrowy rozum, jak
ma człowiek wejść do odpocznienia, kiedy dźwiga „na barkach” własny krzyż? Czy
może wtedy odpoczywać? Czy też wpierw musi go odrzucić?
Po pewnym czasie dostałem kolejny list, a w nim
zaskakującą wiadomość. Okazało się, że ta siostra poznała rzeczywistego hodowcę
winorośli, zwiastowała mu Ewangelię i przytoczyła fragment dotyczący winnicy
Pańskiej. A on się wcale nie zdziwił. Po czym opisał z detalami, jak sprawa
wygląda w naturze. Otóż, okazało się, że gdy winorośl wypuszcza nowy pęd, to
ten pęd po krótkim czasie skręca w dół i wkopuje się z powrotem do ziemi (na
marginesie - ziemia w Biblii symbolizuje Izrael według ciała i właściwe mu
Prawo Mojżesza). Nie ma wyjątków. Tak jest zawsze. Dlatego hodowca winorośli
musi zdecydować się na jedną z opcji: Może wyciągnąć pęd i go podeprzeć, aby
rósł tylko w górę; lub przeciwnie - raz na zawsze odciąć go od krzewu. Tak to
życie i opowieści biblijne splatają się przed oczyma.
A dlaczego tak kładę nacisk na tą sprawę?
Czytelników Biblii można z grubsza podzielić na dwie grupy: Pierwszą stanowią
ludzie świata, którzy niczego nie rozumieją z Pisma. Biblia jawi im się jako
ciąg nudnawych opowieści, z których wieje sąd oraz potępienie. Próbują ją
rozgryźć, oczywiście, lecz to tylko wiedzie na manowce. Drugą grupę stanowi Israel, znów podzielony na połowę. Pierwszą z nich będzie Israel według ciała, zanurzony w Prawie Mojżesza. Drugą Israel według Ducha, czyli właściwy Israel,
obdarzony przez Boga łaską Wiary. Lecz i tu można wyodrębnić dwie podgrupy.
Pierwszą są bracia w Panu, znajdujący się „na pustyni” (obdarzeni „pierwszym
przejrzeniem”); zaś drugą ci z uczniów Pana, którzy „przeszli już przez
pustynię”, doświadczyli „drugiego przejrzenia” i weszli do odpocznienia w Panu.
Drugą cechą charakteryzującą te społeczności jest pokarm. Pierwsi karmią się
najczęściej „mlekiem” (podstawami ewangelizacji), zaś drudzy „pokarmem stałym”
(słowem o sprawiedliwości i jego pochodnymi). Inny jest też sposób widzenia. U
pierwszych wciąż oparty na cielesnej naturze (bez sięgania do głębszych
wniosków); zaś u drugich z gruntu duchowy (w którym rzeczywiste, biblijne
zdarzenia mają zawsze duchowe odniesienia oraz pełne są metaforycznych
parabol). Biblia jest tak skonstruowana, że może być pokarmem dla jednych oraz
dla drugich. Kolejną fazą poznania jest odkrywanie głębi, kryjącej się w samych
słowach. To o tym rozmawiamy.
Rozpatrzmy inny przykład, słówko - logos. Kiedy pisałem "Dzieje
grzechu" byłem jeszcze młodym chrystianinem oraz
nie znałem greki. I podobnie jak każdy młody uczeń, rozmyślałem o Panu Bogu.
Jak wygląda? Z czego "się składa"? Czy "trójca" jest aby
pewna? W jawnej sprzeczności do doktryny stało bowiem wołanie do Israela: Słuchaj Israelu! Pan, Bóg
twój, jest jeden! No, dobrze, dobrze; ale dalej: Czyńcie uczniami wszystkie narody, zanurzając ich
w Imię Ojca, Syna i Ducha Świętego. Hm! - myślałem -
skoro Bóg zrodził Syna, musiało Go wcześniej nie być. Był Ojciec i był Duch
Święty - czyli jak gdyby "dwójca"… Ale w uszach dzwoniło bez przerwy:
Słuchaj
Israelu! Pan, Bóg twój, jest jeden! Nie mogłem się z tym uporać. Ale Jezus
przyszedł i tu z pomocą. Pisząc str.16 "Dziejów grzechu", z
natchnienia Ducha Świętego napisałem tak: "Od zawsze istnieje Bóg - Byt
Najwyższy, który przenika Duch Święty. Myśl - potencjalne Słowo, jest ukryte w
Jego Istocie". I miałem to odwagę wydrukować. Dopiero po kilkunastu
latach, gdy sięgnąłem do oryginału i zacząłem zapoznawać się z greką, owe słowa
napisane przed laty, znalazły swe potwierdzenie. Logos to przede wszystkim Słowo, ale i Mądrość Boga, lecz także...
Otóż, właśnie. Grecki Logos jest
bardzo "pojemny". Oprócz tych podstawowych znaczeń niesie w sobie i
inne treści. Rozpatrzmy je po kolei.
Na początku był Logos (słowo rodzaju męskiego; Jan 1,1), co się najczęściej tłumaczy: Na początku było Słowo. Winniśmy jednak pamiętać,
że w owym Słowie zawarta jest Mądrość Boga (Logos to także -
Mądrość). Są ponadto i inne znaczenia. Logos
to również Myśl (!), a Myśl Boga przecież jest wieczna. Logos to Podstawa, Zasada. Logos to Motyw, Racja, Uzasadnienie, bo przecież Pismo
powiada: Ustanowiłeś go władcą nad dziełami Twych rąk, wszystko poddałeś pod
jego stopy (Psalm
8,7 NBG; patrz: 1
Koryntian 15,27). Logos to również: Ład, Porządek, Prawo natury; dlatego powiedziano: On niesie wszystko wyrazem
Jego mocy (List
do Hebrajczyków 1,3; NBG). Logos to: Wyrocznia, wyraźne postanowienie, decyzja. Zatem cytat: Także mi powiedział: Te
słowa są
prawdziwe i godne zaufania, a Pan, Bóg świętych proroków posłał
swego anioła, aby pokazał swoim
sługom, co szybko ma się stać (Objawienie
22,6; NBG) Logos to: Przykazanie, nakaz. Więc znów cytat: PAN Bóg przykazał też
człowiekowi, mówiąc: Możesz spożywać z każdego drzewa ogrodu; ale z drzewa
Poznania Dobrego i Złego - nie będziesz z niego spożywał; bo gdy z niego
spożyjesz - z pewnością umrzesz (1Mojżesza
2,16-17; NBG); nadto całe Prawo Mojżesza i Prawo Wiary. Logos to wreszcie - bank depozytowy, i przy tym się zatrzymajmy. Bank!? - można się
zdziwić. Ej, człowieku, przecież my rozmawiamy o Bogu! Jezus nie może być
bankiem! A jednak!.. Głębsza refleksja nad Pismem rozwiewa i te wątpliwości ...gdyż w nim wybrał nas
sobie przed położeniem fundamentów świata, abyśmy byli wobec Niego świętymi i
bez zarzutu, w miłości (List do
Efezjan 1, 4; NBG). Reasumując, można powiedzieć tak: Logos jest Słowem w którym jest Mądrość Boga, a Jego wspaniałe
cechy określają dalsze znaczenia.
Podałem te dwa przykłady, by jaśniejsze stały
się odniesienia.
Przekład Nowego Testamentu został dokonany na
bazie jednego ze zbiorów greckich manuskryptów, zwanego Textus
Receptus. Ten sam zbiór był użyty przy tłumaczeniu
Biblii Gdańskiej. Chociaż w obu
przypadkach musiało dojść do odchyleń (w NBG zaznaczonych TR) i użycia słów dodatkowych
(w NBG pisanymi innym kolorem). Działo się tak dlatego, że polska składnia
różni się nieco od greckiej. Zaś zdania muszą być przecież zrozumiałe. Jednak
owe odchyłki staraliśmy się ograniczyć do minimum.
Nasz przekład nie jest zbyt "literacki". Trudno. Z
czegoś trzeba było zrezygnować. (Jak powiadają: Przekład jest jak kobieta –
piękny, ale niewierny; lub mniej piękny, lecz za to wierny.) Język grecki pełny
jest przymiotników i imiesłowów, których "nie trawi polszczyzna".
Ale, czy literackość tekstu jest sprawą najważniejszą? Biblia sama nam
odpowiada, że nie. Bowiem Nowy Testament nie był spisany klasycznym językiem
Homera, lecz tzw. greką - koine,
czyli językiem ludu; obcym dla literackich kręgów, a bliższym prostemu
człowiekowi. Mateusz był celnikiem, Piotr oraz Jan - rybakami, a i inni stali
daleko od tzw. uczonych w Piśmie. Ich mowa była "nieokrzesana". Ich
siłą nie była "literackość", lecz działanie Ducha Świętego.
A ponieważ ukazują się nadto Księgi Starego Testamentu -
kilka słów o hebrajskim (dokładnie: starohebrajskim) i o narracji w Piśmie. Jak
wspominałem we wstępie, język hebrajski różni się zasadniczo od języków
indoeuropejskich, zarówno w słowotwórstwie wyrazów, rozbudowanych znaczeniach,
a także możliwościach, jakie niesie ze sobą gramatyka. Podam przykład. I tu was
zaskoczę! Jedynie w hebrajskim można budować zdania nie używając czasowników,
lub ich rolę ograniczyć do minimum. Profesor lingwistyki, pani Kamila Tormińska, mówiąc o języku Starego Testamentu, powiedziała
mniej więcej tak: Sama jestem agnostyczną. Lecz czytając Tanak (Tanach), poprzez język, doszłam do niezbitej konkluzji, że
autorem Biblii jest Bóg. A dlaczego? Ano dlatego, że braki form czasownikowych
w starohebrajskim, jak gdyby przenoszą Pismo do wieczności, do świata
bezczasowego, świata Stwórcy, skąd do ludzi - żyjących w czasie, rozlega się
Słowo Boga. Taka jest specyfika języka! Oczywiście, ten stan rzeczy nie jest
możliwy do oddania ani w grece, ani też w polskim. Nie pozwala na to gramatyka.
Do tej sprawy niebawem powrócimy.
Słusznym wydaje się spostrzeżenie, że nasz przekład jest
„bardziej żydowski niż grecki”. No cóż… Zbawienie przyszło przez Żydów. Przez
Żydów też przyszła Biblia – od pierwszej, aż do ostatniej litery. Udawanie, że
jest inaczej, po prostu prowadzi do śmieszności. Stąd w warstwie nazewniczej
(imiona i nazwy) staraliśmy się zachowywać żydowskie określenia, szczególnie w
Starym Testamencie. Nie jest to sprawą łatwą, ponieważ przyzwyczajenie –
powiadają – jest drugą naturą człowieka. Mówimy Izaak, a nie I’chak, piszemy Jakub, a nie Jakób. Czy jednak nie czas to
zmienić? Dlaczego w języku polskim pisze się Izrael, choć prawidłowo powinno
być Israel? Skąd się to wzięło? Powiecie, ano z
tradycji. Lecz czy tradycja, bądźmy szczerzy, winna przesłaniać rzeczywistość?
Rozmawiałem z pewną Żydówka i ją pytam: Czy często bywa nad Jordanem? A ona mi
na to – poważnie, bez ironii - że nie ma takiej rzeki w Israelu. Po prostu nie
zrozumiała, choć rozmawiała po polsku. Kiedy po pewnym czasie zapytałem ją o Jarden – przytaknęła. Ach! Jarden,
Jarden, jaka to piękna rzeka! Jestem tam w każdy sabbat! (Sabbat – a nie sabat!
Sabaty są od czarownic!). Po tej rozmowie ogarnęła mnie następująca refleksja:
Wracajmy do korzeni Żydzi z Ducha! Im żwawiej – tym lepiej!
NBG zamieściliśmy w Internecie z trzech powodów. Po pierwsze
pragniemy, by jak najszybciej rozpowszechniła się wśród czytelników. Po drugie,
możliwe są wciąż poprawki, i ciągle je nanosimy. Liczymy, że ci z uczniów Pana,
którzy skrupulatnie studiują Pismo, zwrócą nam uwagę na błędy, których my nie
dostrzegliśmy (nadchodzą takie e-maile). I wreszcie sprawa druku. W tej chwili
nie mamy środków na książkowe wydanie Pisma. Pan z pewnością przyjdzie i tu z
pomocą, i być może, znajdą się czytelnicy (drukarze), którzy zechcą w tym
przyjść z pomocą.
20.11.2006
Boga nie da się
zgłębić umysłem,
Bóg się musi objawić
człowiekowi.
T |
rudno jest pisać
prawdę. Szatan
zaraz szepcze do ucha: „Widzisz, oskarżasz drugich”. Ja mu na to: „Wcale nie.
Zwracam tylko uwagę na Pismo”. A on: „A jednak ich osądziłeś”. Więc ja znowu:
„Powiem, że wręcz przeciwnie. Chcę ich uchronić od sądu. Bo sądzić będzie Słowo
Boga, na które właśnie wskazuję”.
W telewizji słuchałem teologa, z mnóstwem tytułów przed
nazwiskiem. Człowiek ten stara się zgłębiać Biblię na drodze dociekań
naukowych. Mówił tak: Poddaliśmy Pismo Święte wszechstronniej analizie.
Statystyka wykazała, że najczęściej używanymi słowami w Biblii są - sprawiedliwość i miłość.
Zaczęliśmy więc, szukać związku, łączącego te dwa pojęcia.
Powodzenia, szanowny profesorze. Życzę, aby pan odkrył ten
związek. Wyrażam jednak wątpliwość, czy metoda jest aby odpowiednia. W
Księgach, które badacie, pisze bowiem, że Wiara oraz poznanie Prawdy są darem
pochodzącym od Stwórcy. Można zatem studiować, stosować analizę i to badanie
wykaże, że najczęściej używanymi słowami są - sprawiedliwość
i miłość, lecz związku pomiędzy nimi człowiek
już nie odkryje.
W „Gazecie Wyborczej” z 22.04.2000 wyczytałem słowa Jana
Pawła II, które usłyszał świat. Rozważania w trakcie tzw. Drogi Krzyżowej
(stacja pierwsza: „Pan Jezus przez Piłata na śmierć skazany”) kończyła
następująca wypowiedź: Zaprzeczanie przez
wieki prawdzie rodzi cierpienie i śmierć. Z tym się musiałem zgodzić. To
słowa ważkie i ważne! Lecz dalej się okazało, że owa prawda, niestety, może
mieć różne oblicza. Niewinni płacą cenę
ludzkiego zakłamania. Nie wystarczą półśrodki. Nie wystarczy umywanie rąk. Pozostaje
odpowiedzialność za krew sprawiedliwego i modlitwa. Chryste, który przyjmujesz niesprawiedliwy (!)
wyrok.... Stop. Wystarczy. O co
w tym zdaniu chodzi? Może ja czegoś nie rozumiem i ktoś mi wytłumaczy. O kim tu
była mowa? Bo jeżeli o Jezusie Chrystusie, objawionym na kartach Pisma, to ja
oraz moi bliscy modlimy się zgoła inaczej: Dziękuję
Ci, Jezu Chryste, że przyjąłeś postać człowieka i jako Jezus - Człowiek oddałeś
za mnie swe życie; że za moje odstępstwo i zło, sprawiedliwym wyrokiem Boga zostałem skazany na śmierć, a Ty, ten sprawiedliwy (!)
wyrok, przyjąłeś właśnie na siebie
I po drugie - kto jest odpowiedzialnym za ową śmierć
sprawiedliwego? Kto jest odpowiedzialny za Krzyż? Czy Żydzi? - co im się stale
wmawia; czy też za śmierć Jezusa „odpowiedzialny jest” Bóg? W odpowiedzi na
słowa Piotra, że nie zostanie zabitym, Pan Jezus Chystus
powiedział: Idź precz ode mnie (ewentualnie: za mnie), szatanie; jesteś mi
zgorszeniem, bowiem nie pojmujesz tego, co Boga, ale co ludzi (Ewangelia Mateusza
16,23 NBG), a w Getsemane
stwierdził: Ojcze mój, jeśli nie może mnie
minąć ten kielich, tylko abym go pił, niech się stanie wola Twoja (Ewangelia Mateusza
26,42; NBG)
Tak też wynika z przytoczonych niżej wersetów, które mówią o
nakazie od Ojca oraz o posłaniu
swojego Syna? Bóg jest miłością – napisano, i
to właśnie ta miłość Boga skierowała Syna na krzyż. Zaś powodem stałem się ja,
moi bracia w Wierze, czy wreszcie ogół ludzi. A dokładniej - to sam Jezus
owładnięty Miłością, z własnej woli oddał swe życie, abyśmy my, grzesznicy,
mogli uzyskać Królestwo. Tak krzyż stał się triumfem Miłości.
Pan Jezus Chrystus powiedział: Dlatego
miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je /potem/ znów odzyskać. Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie
je oddaję (!). Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać. Taki nakaz (!) otrzymałem od mojego Ojca
(Jan 10,17-18; Biblia Tysiąclecia). W tym,
szanowni panowie, skrył się związek pomiędzy Miłością oraz sprawiedliwością
Boga.
Gdyż z uwagi na bezsilność Prawa, w której było
za słabe z powodu ciała wewnętrznego, Bóg, posławszy
(!) swojego Syna w obrazie wewnętrznego ciała grzechu i za grzech, osądził grzech w ciele wewnętrznym, aby
sprawiedliwy wyrok Prawa (sprawiedliwy - a nie niesprawiedliwy!) mógł być wypełniony w nas,
tych, żyjących nie według ciała wewnętrznego, ale według Ducha. (List
do Rzymian 8, 3-4; NBG). Tym
sprawiedliwym wyrokiem jest śmierć! Przelanie niewinnej krwi! Śmierć zwierząt w
Starym Przymierzu, a przede wszystkim śmierć Jezusa w Nowym Przymierzu z
Israelem. Starotestamentowe, niedoskonałe ofiary (niewinny baranek umierał za
winnego człowieka) - zastąpiła ofiara doskonała (za winnego człowieka - umiera
niewinny Człowiek, stąd nazwany Barankiem Boga). Bóg wydał na śmierć swego
Syna, aby sprawiedliwy wyrok Boga, który brzmi: Za odstępstwo
w Edenie człowiek podlega karze śmierci; oraz w Prawie Mojżesza: Za złamanie jakiegokolwiek przykazania, człowiek podlega
karze śmierci - mógł się wykonać na Jezusie. Tak to splotła się w owej
śmierci Miłość ze Sprawiedliwością Boga.
Zapowiedzią ofiary Jezusa i wielkiego Dzieła Zbawienia było
wezwanie Abrahama, aby złożył w ofierze swego syna (I Księga Mojżesza
22). Abraham uwierzył Bogu oraz zaufał Jego Słowu. Postanowił zabić Ic’haka. I teraz zapytajmy: Czy miał być to uczynek dobry,
czy też zły? I chwilę poczekajmy… Bowiem w odpowiedzi na to pytanie trzeba
będzie przetrząsnąć najtajniejsze zakątki duszy. Abram uwierzył Bogu, dodajmy -
Bogu Wszechmogącemu, Który odbiera życie i Który je też daje (ma moc
wskrzeszania). I na podstawie tego, a nie innego uczynku z Wiary, Abraham
został nazwany sprawiedliwym, choć sprawiedliwość z Wiary wywalczy dopiero
Jezus Chrystus. Dlaczego o tym piszę?
W tej samej „Gazecie Wyborczej”, kilka stron dalej, niejaki
Jonasz przedstawia czytelnikom zgoła inny rozwój wydarzeń i odmienną
interpretację Pisma. Zacytuję: Trzeba
wreszcie wytłumaczyć tzw. inteligencji katolickiej (niektórzy mówią, że jest
także wrodzona...), jak to jest np. z prawdą w Biblii. I tę „prawdę”
przedstawia następująco: Pisarz Herling -
Grudziński zgorszył się (miał prawo) opowieścią biblijną o Abrahamie mającym
zamiar złożyć swego syna Bogu na ofiarę. Spowodowało to bezcenną dyskusję, w
której teologowie (w szczególności ks. Wacław Hryniewicz...) powiedzieli bez
ogródek, że Bóg nie zlecił dzieciobójstwa, że sensem tej opowieści jest właśnie
zakaz takich ofiar. Mówiło i pisało się to dawniej, ale nie spotkałem wyraźnego
stwierdzenia, że Bóg nie tylko odwołał swój rozkaz, co jest napisane w tekście
biblijnym, ale w ogóle go nie wydał. Albowiem Abraham miał pojęcie o Jahwe na obraz i podobieństwo bożków pogańskich! Ks.
Hryniewicz pisze wręcz o żydowskiej interpretacji, w której rozkazodawcą jest
tu zły duch. Oto słowa heroldów ekumenii. Na
bazie takich poglądów łączy się świat zamieszkały (z greckiego: oikoumene),
wyznając: Jesteśmy jedno! I lepi swojego boga ze swoich wyobrażeń, wdzierając
się do Królestwa Niebios na bezsprzecznie własnych warunkach.
Podałem te dwa przykłady, aby wam uzmysłowić, jak to czasami
jest z tą prawdą. I przy okazji przypominam, że największy radziecki dziennik
też się nazywał „Prawda”.
7.12.2006
C |
hrystianizm wypłynął
z judaizmu, a
jedno i drugie z Boga. Zatem związki Starego Testamentu z Nowym muszą być
klarowne i oczywiste. Często wskazujemy na biblijne proroctwa oraz ich
wypełnienie, dowodząc prawdomówności Pisma. Lecz Pan Jezus powiedział znacznie
więcej: Badacie Pisma, gdyż wydaje się wam, że w nich
macie życie wieczne, a one świadczą o mnie. Lecz nie chcecie do mnie przyjść,
abyście mieli życie (Jan
5,39-40; NBG). Co tutaj pisze? Przede wszystkim jest mowa o Bogu
Osobowym - Podmiocie, który w Imieniu Jezus oferuje ludziom zbawienie. Ale też
unaocznia, że całe Pismo Święte wskazuje na Jezusa Chrystusa. Tak, całe, bez
wyjątku; w tym także Stary Testament. Niejeden Żyd według ciała wzruszy tu
ramionami. A Mojżesz? Tora? Obietnice? Czy to wszystko jest bez znaczenia?
I co mu na to powiedzieć? Tak,
oczywiście, ma znaczenie, lecz nasza nadzieja jest w Panu, bo nie mamy zaufania
do siebie oraz do własnych możliwości. Pozbądźmy się wrednych złudzeń i
przyznajmy, że nikt z ludzi nie utrzyma się w Prawie Mojżesza (613 nakazach i
zakazach); nie wypełni istoty Prawa - Będziesz miłował Pana, Boga twego, z całego twego serca i z
całej twojej duszy, i z całej myśli twojej;
to jest pierwsze oraz doniosłe przykazanie. A drugie mu podobne: Będziesz miłował bliźniego twego jak siebie
samego. (Mateusz 22, 37-39; NBG). Nie ma sprawiedliwego przed
Bogiem, sprawiedliwością prawną wynikającą z Prawa Mojżesza. Zaś wcześniej stoi
napisane: Przeklęty
każdy, kto nie dotrzyma słów tego Prawa, by je spełniał. A cały lud powie: Amen
(V Mojżesza
26, 26; NBG). To trzeba brać poważnie! To jest
solidna podstawa do nowotestamentowego stwierdzenia oraz przestrogi dla Żydów,
tak z ciała, jak i z pogan. Ponieważ ci, co są
z uczynków Prawa - są pod przekleństwem. Gdyż jest napisane: Przeklęty każdy, który nie trwa we
wszystkich przykazaniach, które są napisane w zwoju Prawa, by je uczynić.
A, że w Prawie Mojżesza nikt nie jest uznawany za sprawiedliwego przed Bogiem,
to oczywiste, gdyż: Sprawiedliwy będzie
żył z wiary (List do Galacjan 3,10-11; NBG).
Pięcioksiąg został nazwany Torą (Nauką); o jaką tu naukę chodzi? Czy Tora jest wskazówką, jak człowiek powinien postępować? Tak,
niewątpliwie, ale, ale!.. Tora to jest wskazówka dla odstępcy; człowieka, który
odszedł od Boga i pragnie się posługiwać „rozeznaniem dobrego i złego”; ową
„pieczęcią odstępstwa”, którą ludzie otrzymali w Edenie.
Jeśli Pismo potraktujemy serio, to szybko się
okaże, że główna nauka jaka płynie z Prawa Mojżesza jest dla człowieka bardzo
przykra, a nawet zatrważająca: Nie ma sprawiedliwego przed Bogiem na podstawie
własnych uczynków! Nie ma ani jednego! Kto mówi o świętości z uczynków – ten
jest kłamcą! I Biblia to potwierdza, potwierdza bez żadnych złudzeń. Ani jeden nie jest
sprawiedliwy (Psalm 14,3), nie jest rozumiejącym, nie jest szukającym Boga.
Wszyscy się odwrócili, razem zostali zmarnowani; nikt nie jest czyniącym
dobroć, nie jest aż do jednego. (Psalm 53,4)
Otwartym grobem jest ich gardło, oszukiwali swoimi językami, jad żmij przy ich
wargach; (Psalm
5,10 + 140,4) ich usta są pełne klątwy i goryczy; (Psalm 10,7)
a ich nogi skore, by wylać krew; (Izajasz
59,7) bieda i spustoszenie na ich drogach, a drogi pokoju nie poznali; bojaźń
Boga nie jest naprzeciwko ich oczu. (Psalm 36,2; List do Rzymian
3,11-18). Odstępca należy do ludzi będących pod przekleństwem w Prawie, bądź
pogan, chociaż tego nie akceptuje, nie chce słuchać, nie przyjmuje do
wiadomości. Z pośród ciebie, z twoich braci, proroka jak mnie (czyli: prawodawcę) ustanowi ci WIEKUISTY, twój
Bóg; jego słuchajcie (V Mojżesza
18,15). Tak Tora wskazuje na
Jezusa. Wskazuje cały Tanak (Link!
Biblia; Izrael – Żydzi; proroctwa – Tanak, Jeszua).
Wspomnę o pewnym fakcie, na swój sposób nawet
zabawnym. Jak wiadomo, Stary Testament NBG opracowujemy na podstawie hebrajsko
– polskiego przekładu Tanak,
dokonanego przez Izaaka Cylkowa. Cylkow
był przedwojennym rabinem Wielkiej Synagogi Warszawskiej i jak każdy hierarcha,
bronił zawzięcie doktryny. Stąd nasza opracowanie często się odwołuje do Septuaginty, czyli tłumaczenia Świętych Ksiąg Żydowskich z
hebrajskiego na grekę, z III wieku przed nasza erą. Dlaczego o tym wspominam?
Otóż Cylkow we Wstępie do swojego przekładu,
przestrzega przed Septuagintą. Pisze, że jest ona
nieprzydatna dla Żydów, ponieważ ma chrześcijański charakter (!). No i macie!
Trudno utrzymać powagę, choć przecież rozmawiamy o niezmiernie poważnych
sprawach. Przypomnę, że Septuagintę tłumaczyło 72
uczonych w Piśmie Żydów i to w czasach, kiedy język starohebrajski był jeszcze
w powszechnym użyciu (wiemy to ze znalezionych monet; właśnie z tego okresu).
Nadto do przyjścia Pana brakowało ze 300 lat! A tu dzisiaj takie śmiesznostki!
Czy raczej poważne sprawy, z niepoważnym uzasadnieniem. I choć warto to
przypominać – nie o tym chciałem napisać.
Skoro chrystianizm wypłynął z judaizmu, nadal
musi tkwić ścisły związek również w zwyczajach i tradycji. Może nie bezpośredni
– lecz ukryty, schowany płyciej lub głębiej pod symboliką żydowską.
Wiele czytałem o judaizmie i nieraz czułem z
tego powodu wicher w głowie (tak różne są to poglądy). Żwawo odchodzą od Pisma
nawet uczeni rabini. Miłym więc zaskoczeniem była wydana przez WAM Kraków
książka pod tytułem „Obrzędy i symbole Żydów” Simona Philip’a
De Uries. Już na początku napisano: „Ktokolwiek pragnie się bliżej zapoznać z
synagogą i zrozumieć rolę, którą odgrywa w judaizmie, przede wszystkim nie
powinien do niej przykładać miary oraz znaczenia, jaki zazwyczaj wiążą się z
ogólnie przyjętym określeniem „domu Bożego”. Należałoby więc, po pierwsze,
uwolnić w tym przypadku wyobraźnię od nasuwającego się mechanicznie skojarzenia
z kościołem. Samo bowiem słowo „synagoga” mówi nam o czymś zupełnie odmiennym.
Ów grecki termin, mianowicie, oddaje całkiem dokładnie treść hebrajskiego
wyrażenia bejt ha-kneset,
oznaczającego „dom zgromadzenia”, albo „dom spotkania. Otóż to jest właśnie określenie, które mówi nam dokładnie i wiernie,
czym jest synagoga”. A ja piszę o tym z 2 powodów. Pierwszym z nich jest
„sakralizacja” synagog przez znaczny odłam rabinatu. Drugi jest znacznie
ważniejszy. Podobne zjawisko obserwuje się także w zborach Pańskich, jako owoc
zawiązujących się hierarchii. Budynek zborowy traci swój pierwotny charakter i
zamienia się w coś w rodzaju „kościoła, czy wręcz świątyni”. Dochodzi do
paradoksu, a bracia tracą pewność, gdzie ich właściwie postawiono. Dla
wplątanych w te sprawy mam generalne wyjaśnienie. W manuskryptach Nowego
Testamentu nie pisze o miejscach zebrań pierwszych uczniów jako o budowlach
mających jakikolwiek charakter świętości – ale właśnie o synagogach. Synagogą jest
budynek zborowy, ale także każde mieszkanie, w którym dochodzi do spotkania. To
są „miejsca zgromadzeń” przed Świątynią, tą jedyną, która jest w Niebie. To tam
nas postawiono.
„Rozdzielenie
w synagodze kobiet i mężczyzn – pisze De Uries, nie deprecjonuje kobiety, lecz wskazuje na
jej inny charakter. Mężczyzna to studiowanie i liturgia – kobieta to Dom. Dom
żydowski wspiera się na kobiecie”. Rozdzielenie kobiet i mężczyzn utrzymują
w Nowym Testamencie nakrycia. Mężczyzna modli się z odsłoniętą głową, zaś kobieta
głowę nakrywa. I choć Pismo mówi o tym wyraźnie – praktyka jest rozmaita. Część
kobiet nie uznaje wyznaczonej przez Boga roli mężczyzny (głową żony jest mąż) i starają się zajmować
ich miejsce. Skutki tego mogą być tylko opłakane.
„Istotą
liturgii w judaizmie jest jej wspólnotowość”. Tak też jest w chrystianizmie, choć liturgia to
niewłaściwe słowo; raczej mówmy o porządku spotkania. W 2 Liście do Koryntian
omówiono ten porządek szczegółowo. Wspólnotowość zboru Pańskiego przejawia się
różnymi darami Ducha. I z tych darów należ korzystać. Dominacja ”pastorów, czy
liderów” to budowanie ze słomy.
„Wspólnota
żydowska zna swoich kapłanów i lewitów; inne pokolenia rozmyły się z czasem.
Dzisiejsi kapłani, czyli lewici z rodu Aarona, nadal nie mogą się skalać kontaktem
ze zwłokami, nie mogą się do nich zbliżać i spać z nimi pod jednym dachem. W
śmierci nie ma niczego dobrego. Liczą się tylko żywi! Kapłan (kohen) nie pełni dziś w synagodze żadnej funkcji oprócz
przywileju wypowiadania błogosławieństwa Aarona. Nie może jednak rościć sobie z
tego tytułu żadnych praw, ani też w konsekwencji – pielęgnować w sobie
jakichkolwiek marzeń, czy złudzeń.” Otóż właśnie! Judaizm jest „płaski”, drodzy
bracia! Pozbawiony jakiejkolwiek hierarchii, w rozumieniu ludzi ze świata. Żyd
jest wolnym człowiekiem przed Bogiem. I taki też jest uczeń Pana (Israelita z przysposobienia). Roszczenie sobie przez braci
większych praw, także tutaj jest marzeniami i złudzeniami.
„Każdy
zwyczaj, czy ceremoniał u Żydów musiał znajdować bezpośrednie, nie budzące
wątpliwości umocowanie w Piśmie; musiał być z niego wyprowadzony, do niego
odniesiony, z nim uzgodniony i wobec niego wyjaśniony. Nie mógł rozluźniać swej
pierwotnej więzi z własnym źródłem, nie mógł zawisnąć w powietrzu”. Tak też winno być w zborach
Pańskich. Odrzucenia wymaga to, co należy do świata, oraz to, co należy do
religii.
Pisząc o mentalności żydowskiej, De Uries tak ją określa: ”Cały
tydzień życia opromienia blask szabatu, niczym królowej (panny młodej). Żyd
po prostu żyje szabatem i po części go personifikuje. Na rozpoczęcie szabatu
śpiewa się w synagodze pieśń powitalną:”
Wejdź do środka w pokoju, chlubo twojego małżonka, wejdź do środka pośród
radości i wiwatów na zaślubiny Israela, własnego ludu, przybądź oblubienico,
przybądź tutaj!” Nazywa się to – wprowadzeniem szabatu. Wszyscy śpiewają tą
pieśń zwróceni ku wejściu, jakby za chwilę miała tu wejść Panna Młoda.
No, czytając o tym zwyczaju, po prostu
oniemiałem. Toż to wezwanie do spełnienia przesłania Nowego Testamentu, którym
jest wieczny Szabat i zaślubiny Baranka.
Kiedy pisałem ten tekst, dostałem list od
Krystiana, a w nim następujące słowa: „Witam! Jestem pełen podziwu dla
wykonywanej przez Was pracy nad nowym tłumaczeniem Nowego i Starego Testamentu.
Dzięki temu przekładowi na nowo odkrywam pewne prawdy Boże. Jednak jeśli bym
mógł coś dodać, to moim skromnym zdaniem pewne fragmenty tłumaczenia są mało
czytelne, to znaczy tak, jakby źle poukładane były wyrazy. Przez co wierzący
bracia i siostry będą mieli trudności w powszechnym ich zrozumieniu; podam
przykład: Mat. 28.1 W końcu sabatów, owego dnia wtedy
rozbłyskującego aż do jedności sabatów.... Takich przykładów znajduję
bardzo dużo. Również rozmawiałem o tym z wierzącym kolegą i on także mówi, że
niektóre zdania są trudne w zrozumieniu. Nie mniej jednak wasze tłumaczenie
uważam za najlepsze z polskich tłumaczeń i wierzę, że gdyby uprościć niektóre znania, tłumaczenie Nowej Biblii Gdańskiej mogło by być
najchętniej używanym tłumaczeniem Słowa Bożego przez wierzących Polaków.
Pozdrawiam!”
„Szanowny bracie! – odpisałem, dziękuję za
słowa zachęty w twoim liście oraz za zaznaczone problemy. NBG jest przekładem w miarę możności literalnym, a to
oznacza, że każdemu greckiemu słowu odpowiada bliskie, polskie pojęcie.
"Literackość" tekstu uznaliśmy za sprawę drugorzędną. Takie podejście
rodzi spore kłopoty w ułożeniu zdań, bo przecież język grecki różni się od
polskiego. Robimy więc, co możemy. Są jednak 2 aspekty tej sprawy:
Pierwszy, to gramatyczne uchybienia, które
postaramy się z czasem poprawiać (język grecki pełen jest przymiotników i
imiesłowów, których nie trawi polszczyzna).
Drugi, to kwestia zrozumienia zdania. Przykład,
który podałeś, należy właśnie do tej grupy i winien być przedmiotem nauczania.
Bo, co w nim dokładnie pisze? Tak w aspekcie materialnym, jak i duchowym. Ano
pisze, że był to bardzo wczesny ranek, gdy na niebie błyszczały jeszcze
gwiazdy - czyli świt nowego dnia. Był to też dzień po szabatach
(odpoczynkach, w których nie wolno wykonywać żadnej pracy. Piszę szabatach, a
nie sabatach, bo zdecydowaliśmy się na hebrajskie brzmienie tego słowa i
właśnie to poprawiamy), związanych ze świętem Pesach,
należącym do Starego Przymierza.
A co pisze w aspekcie duchowym? Ano pisze, że
dzień wskrzeszenia Jezusa był przełomem, rozdzielającym Stare i Nowe
Przymierze. Dzień ten rozbłyskiwał aż do jedności szabatów w Nowym Przymierzu z
Israelem. Bowiem w Starym Przymierzu 7 dzień każdego tygodnia jest
szabatem. Natomiast jak jest w Nowym? Ot, problem, różnie pojmowany i
obchodzony poprzez wierzące osoby. Z Nowego Testamentu wiemy, że "nie
wolno wlewać młodego wina do starych bukłaków"; czyli Prawa Wiary do Prawa
Mojżesza. A Listu do Hebrajczyków, że uczniowie Pana powinni się starać
wejść do odpocznienia (czyli właśnie do tego "jednego Dnia" -
wiecznego Szabatu w Bogu). Gdy człowiek z łaski Pana wejdzie do tego Dnia
przestaje pracować na zbawienie (nie odwołuje się do starego Prawa), bowiem
wie, że wszystko zawdzięcza Jezusowi. I właśnie ten dzień wskrzeszenia, w
którym kobiety szły do grobu, był duchowo Świtem Nowego Dnia - Wiecznego
Odpoczynku (Szabatu) w Bogu. W Nowym Przymierzu nie ma więc już szabatów,
bowiem nastała ich jedność. Nie należy też dalej "pracować na
zbawienie", bowiem wszystko mamy za darmo, z łaski, i wszystko
zawdzięczamy Jezusowi. (O innym podejściu i zagrożeniach z tym związanych
napisano w Liście do Galacjan)…”
Powróćmy do tematu, chociaż nadal trzymajmy się
szabatu. „Każdy dom żydowski ma dodatkowe
światła szabatowe. Jak pisze De Uries, nigdy nie było
takiej nędzy, która by pozwoliła Żydowi sprzedać, albo zastawić te dodatkowe
światła. Przed szabatową kolacją to matka zamyka oczy, zasłania je rękami,
wypowiada nad nimi formułę poświęcającą, po czym otwiera oczy. Wówczas jakby po
raz pierwszy wstępowało na nią światło szabatu. Potem rękami rozprasza je po
całej izbie, aby dosięgło wszystkich.” Dodatkowe światło szabatu…Co się za
nim kryje? Czy nie jest „drugim przejrzeniem” w oczach chrystiania, tuż przed
wstąpieniem w Szabat Pański. Ten Odpoczynek w Bogu, do którego tak nawołuje
Pismo w Liście do Hebrajczyków. „W
świąteczny dzień Żyd znajduje ukojenie na piersi szabatu, a duch szabatu
przekształca go z niewolnika w wolne dziecko Stwórcy”. Bowiem wchodzimy do
odpoczynku gdy zaufamy, tak jak powiedział: Ponieważ
przysiągłem w mojej zapalczywości, że nie wejdą do mojego odpoczynku; a
przecież dzieła dokonały się od założenia świata. Gdyż tak gdzieś powiedział o
siódmym: A w siódmym dniu Bóg odpoczął od
wszystkich Jego dzieł. I znowu w tym:
Skoro wejdą do mego odpoczynku. A ponieważ pozostawia niektórych, aby do
niego wejść; a z powodu nieposłuszeństwa nie weszli ci, którym wcześniej
zwiastowano dobrą nowinę, znowu ustala jakiś dzień - Dzisiaj, mówiąc przez Dawida po tak długim czasie, jak jest oznajmione:
Dzisiaj, jeśli Jego głos usłyszycie, nie
zatwardzajcie waszych serc. Gdyż jeśli Jezus syn Nuna zapewniłby im odpoczynek, nie mówiłby potem odnośnie innego dnia.
Zatem wejście w odpoczywanie jest pozostawione dla ludu Boga. Bowiem ten, co
wszedł do Jego odpoczynku, sam także odpoczął od swoich czynów, jak Bóg od
swoich. Zatem postarajmy
się wejść do owego odpoczynku, aby ktoś nie chybił takim samym przykładem
nieposłuszeństwa (List do
Hebrajczyków 4,3-11). Na zakończenie szabatu Żydzi obchodzą kolację, zwaną
„odprawienie królowej”. Uczeń Pana nie musi jej obchodzić, bowiem szabat
ogarnął go na wieczność.
A teraz z „innej beczki”. Zwiedzając Muzeum Żydowskie na
krakowskim Kazimierzu, dostrzegłem znamienny szczegół. Na dnie wielu mis i
pucharów ze srebra wykuto dwie, małe rybki. Taki drobiazg. Nie wiem jak to
tłumaczą Żydzi, ale ja zobaczyłem w tym ścisły związek między Starym, a Nowym
Testamentem. Te „dwie rybki” pozostają symbolem chrystianizmu - 2000 lat czasów
najnowszych, czasu łaski. Tymi „dwiema rybkami” Jezus Chrystus obdzielił
wszystkich spragnionych przed udaniem się na granicę Magadanu (co znaczy:
Wysokiej Wieży; (Ewangelia spisana
przez Mateusza 15,39).
I to na razie tyle. Jeśli ktoś ma inne, własne
spostrzeżenia, to śmiało, niechże się z nami podzieli.
12.12.2006
Pobożność winna
bezwarunkowo odrzucić naturalne pojęcie moralności,
ponieważ dłużej nie
byłaby czystą pobożnością.
(Raw Kook;
1865-1935)
G |
łosząc
sprawiedliwość z Wiary
(piszę Wiara z dużej litery, aby ten dar od Boga, odróżnić od wiary ludzkiej), często
widzę zatroskane oblicza. Zgoda - mówią, jesteśmy braćmi w Panu, ale... chyba
poszliście za daleko! Nie podważa się cytatów z Pisma, gdyż tego uczynić nie
sposób; jednak wkrada się... jakiś pstry niepokój. Nikt nie kwapi się do
"przekroczenia Jordanu"; nikt tęskni się za odpocznieniem w Bogu. W
zborach Pańskich List do Hebrajczyków jest najrzadziej omawianą częścią Pisma.
A próby mówienia wprost, że uczeń Pana nie grzeszy, prowadzą wręcz do awantur.
Choć przecież napisano inaczej: Dzieci, niech was nikt
nie zwodzi; kto czyni sprawiedliwość - jak on jest sprawiedliwy; kto powoduje
grzech - jest z tego oszczerczego, gdyż ten oszczerczy od początku grzeszy. A
Syn Boga po to został objawiony, aby zniszczyć uczynki tego oszczerczego.
Każdy, kto jest urodzony z Boga - nie powoduje grzechu, gdyż Jego zarodek w nim
mieszka; więc nie może grzeszyć, bo jest narodzony z Boga (1 Jana 3,7-9;
NBG).
Więc zbawienie jest tylko z Wiary i uczynki są niepotrzebne?!
Boże Drogi! Dziwne są Twoje dzieła, a ścieżki zdumiewające. Ależ potrzebne,
potrzebne, bez wątpienia, ale... uczynki z Wiary. Nie są one wynikiem nakazów
(jak to było w Prawie Mojżesza), ale płyną z działania Ducha. Więc mówicie, że
tylko Wiara? Tylko, tylko! Jak wytłumaczyć, że nie "tylko" - ale, że
aż... aż z Wiary! Z pewności niewidzialnego. Z ufności względem Słowa oraz
wierności Bogu. Sprawiedliwy z wiary (po
hebrajsku - emunah)
żyć będzie - napisano przez Habakuka.
Ma się rozumieć w przekładzie. Bo emunah to nie jest
tylko wiara, pojmowana jako "wiara w coś", lecz także: Stałość,
wytrwałość, upór, wierność oraz lojalność. Greckim odpowiednikiem emunach jest pisteuo. Chcąc to słowo
przetłumaczyć na język polski, znów trzeba użyć kilka, niekiedy różnych
wyrazów; gdyż pisteuo to przede wszystkim „wiara w coś”, lecz
także: Ufność, przekonanie, powierzenie komuś czegoś; a w znaczeniu pistis, nadto:
poręka, dowód, świadectwo. Ano, właśnie! Kiedy tak popatrzymy na sprawę,
zwykłe, deklaratywne "wierzę w Boga", to nie jest emunah, ni pisteuo. Zatem nie może mieć mocy
zbawczej.
A czemu Wiara z Boga, ma ową wielką
moc? Pisteuo odwraca porządek jaki zrodził się po
odstępstwie (grzech Adama znamionował brak pisteuo). Wiara to powrót; ufność
względem Słowa, powierzenie swej drogi Jezusowi oraz pewność w wypełnienie
obietnic. Wiara to także stałość, lojalność względem Boga, wytrwałość oraz
świadectwo Wiary. Wreszcie Wiara to wyraz sprawiedliwości. Ano, właśnie! Wiara
to rzecz przepotężna! Wiara o której piszę, jest zaprzeczeniem odstępstwa.
W Nowym Przymierzu z Izraelem nie
toczymy boju uczynków, nie walczymy o własną sprawiedliwość (na podstawie Prawa
Mojżesza), ale, jak mówi Pismo... toczymy bój Wiary. Kiedy mówicie bezbożnemu:
Moja Wiara gwarantuje mi życie wieczne, bo tak powiedział Bóg - to będzie już
uczynek z Wiary i zapewne zacznie się bój. Walcz
piękny (lecz także: dobry, stosowny, pomyślny,
szczęśliwy, szlachetny, doskonały) bój wiary,
uchwyć się życia wiecznego, do którego zostałeś powołany i złożyłeś szlachetne
wyznanie przed wieloma świadkami (1 Do Tymoteusza
6, 12; NBG).
Sytuację o której piszę omówiono w
Liście do Galacjan. Warto się nad tym pochylić, gdyż
problem galicjanizmu znamionuje stan wielu braci i nauczanie w zborach.
Galicjanie, wbrew sądom wielu, nie byli nielogiczni. Wiedzieli, że Prawo
Mojżesza (w tym Dekalog) został nadany tylko Izraelowi, a chcieli się do niego odwoływać.
Zatem by to było możliwe, zaczęli się obrzezywać. Istotnie, Chrystus wyzwolił nas dla
wolności. Stójcie i nie bądźcie znowu poddani jarzmu niewoli. Oto ja, Paweł,
mówię wam, że jeżeli się dacie obrzezywać, Chrystus wam nic nie pomoże. A
świadczę każdemu człowiekowi, co daje się obrzezywać, że winny jest wypełnić
całe Prawo Mojżesza. Zostaliście odłączeni od Chrystusa, wy, którzy uznajecie
się za sprawiedliwych w Prawie Mojżesza; wypadliście z łaski. Bowiem my,
Duchem, z wiary, oczekujemy nadziei sprawiedliwości. Gdyż w Chrystusie Jezusie
ani obrzezanie nie ma nic znaczenia, ani nieobrzezanie - ale wiara działająca
pośród miłości (do Galicjan
5,1-6; NBG). Kiedy powiadam braciom, że nie
jesteśmy pod Dekalogiem - bo nie jesteśmy pod Prawem Mojżesza, ani nie jesteśmy Żydami według ciała - odpowiedź
jest zawsze jedna: Dekalog to przykazania Boga, i to należy spełniać! A czy
obrzezka – pytam, nie była przykazaniem Boga? Czemu więc, w liście Pawła padają
tak ostre słowa? Czemu człowiek, który się obrzezuje - czyli wypełnia nakaz
Boga, odłącza się od Chrystusa? A dlatego, że wkracza w inne Prawo; Prawo Boga
– to oczywiste, lecz różne od Prawa Wiary. Praw Starego i Nowego Przymierza nie
wolno ze sobą mieszać! Nie wolno odwoływać się do Jezusa, a przy tym wchodzić w
Dekalog. Bowiem lekceważymy Słowo, Wiarę Pana i Jego wielką ofiarę, przez które
przyszło zbawienie. Bowiem do dzieła Boga dodajemy „własne trzy grosze”.
My jesteśmy Żydzi z natury, a nie ci, którzy
błądzą z pogan. A wiedząc, że człowiek nie jest uznawany za sprawiedliwego z
uczynków Prawa Mojżesza, ale przez wiarę Jezusa Chrystusa, i myśmy w Jezusa
Chrystusa uwierzyli, abyśmy zostali uznani za sprawiedliwych z wiary Chrystusa,
a nie z uczynków Prawa. Bowiem z uczynków Prawa Mojżesza nie zostanie uznane za
sprawiedliwe żadne ciało wewnętrzne (List do
Galicjan 2,15-16; NBG).
18.12.2006
Symbole biblijne
pozwalają Pismo czytać i oglądać.
(Simon Philips De Nuries)
W |
ejdźcie
przez ciasną bramę; bowiem przestronna jest brama i szeroka droga, która prowadzi na
zatracenie, i wielu jest tych, którzy przez nią wchodzą; a ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do
życia, i niewielu jest takich, którzy ją znajdują (Ewangelia spisana
przez Mateusza 7,13; NBG).
Jak więc, w zasadzie jest z tą bramą? I po czym poznać, że to wąska droga? Bóg
Biblii, jak sam powiedział, jest Bogiem sprawiedliwym i prawym. Czy według praw
ustalonych przez ludzi? Nie! To Bóg jest prawodawcą człowieka. I właśnie,
poprzez Pismo, obwieścił ludziom te Prawa. Biblia to księga dwóch praw – Prawa
Mojżesza i Prawa Wiary. Zaś o człowieku napisano, że musi być sprawiedliwym
(prawym) przed Bogiem, aby wejść do Królestwa Niebios. Czyż
nie wiecie, że niesprawiedliwi nie odziedziczą Królestwa Boga? Nie prowadźcie
na manowce; ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani zmysłowi,
ani mężołożnicy, ani oszuści, ani chciwcy, ani
pijacy, ani rzucający obelgi, ani rabusie nie odziedziczą Królestwa Boga (1 Koryntian
6,9-10; NBG).
Przestronna jest brama i szeroka droga, która
prowadzi na zatracenie, i wielu jest tych, którzy przez nią wchodzą. (1 Koryntian 6,
9; NBG). Co to
za ludzie? Niewątpliwie - ani nie sprawiedliwi, ani nie prawi. Najczęściej nie
znający Praw Boga i „lepiący sobie” swoich bogów na swoje podobieństwo, ze
swoich, czy demonicznych wyobrażeń. Oto droga, którą wytycza świat.
Czy jesteś sprawiedliwym człowiekiem? To jest kluczowa
sprawa i pytanie, na które jedynie garstka ludzi daje twierdzącą odpowiedź:
Tak. Jak Noe, Abraham, Sara, Rahab i wielu, wielu
innych, jestem sprawiedliwym człowiekiem w oparciu o Prawo Boga.
A teraz zdefiniujmy: Sprawiedliwą prawnie (inaczej - prawą) będzie
tylko taka osoba, która w każdej chwili swojego życia pozostaje w zgodności z
Prawem Boga; tym zapisanym w Piśmie. I nie może być żadnych poprawek,
uproszczeń, dodatków, czy przeinaczeń. Aż do końca obecnego porządku rzeczy,
nie przeminie jota ni kreska, ze wszystkich ustaleń Boga. Także nie
przewidziano ulg. Rozczarują się "poprawiacze" Biblii. Tak, niestety.
Warunki są bardzo ostre. I tak łatwo popaść w obłudę…
Aby dokładnie zrozumieć o co chodzi, posłużę się ludzkim
przykładem. Weźmy jakiekolwiek polskie prawo, na przykład Kodeks Drogowy. By
człowiek nie został ukarany, musi w każdej chwili prowadzenia pojazdu
pozostawać w zgodności z tym Kodeksem. Nie z jego wybranym fragmentem – lecz z
całym. Nie może też zmienić tego prawa, traktować go wybiórczo, wskazówkowo,
bądź w ogóle zlekceważyć oraz ustalić własne. Nie może przekroczyć jego
przepisów, choć przecież mógłby się bronić, że jeździ bez wypadków. Każde prawo
jest zamkniętą całością, tak Kodeks Drogowy, jak i…Biblia. Zarówno Prawo
Mojżesza, jak i Wiary są spójną, jedną całością.
Ale ludzie „majstrują” przy tym Prawie i dodają swe
paragrafy. Ano, właśnie! Wtedy nieszczęście gotowe. Co wydaje się
"dobre" człowiekowi, nie zawsze jest dobre według Boga. Posłużę się
przykładem o transporcie Skrzyni Świadectwa. A gdy
dotarli do klepiska Nachora, Uzza
wyciągnął swoją rękę ku Skrzyni Bożej i chciał ją podtrzymać, gdyż woły się
potknęły. I rozpalił się gniew Pana na Uzzę i zabił
go tam Bóg za to, że wyciągnął swoją rękę ku Skrzyni, i umarł tam, przy Skrzyni
Bożej (2 Księga Samuela 6, 6 - 7; BW). Jakże to?...- można się zdziwić.
Przecież byki wyraźnie się potknęły, a na wozie zachwiała się Skrzynia
Świadectwa! Uzza chciał zrobić "dobrze"!
Czemu więc, został zabity?
Po pierwsze trzeba przypomnieć, że dotykanie Skrzyni
Świadectwa jest w Prawie Mojżesza zabronione. Przykazanie było wyraźne, a Uzza chciał je przekroczć. Ale
miał powód! - powiecie - Skrzynia mogła upaść na ziemię! Czy aby? Czy Skrzynia
mogła się stoczyć bez przyzwolenia Boga? Wyznając Pana Wszechrzeczy;
Wszechmocnego, Wszystkowidzącego i Sprawiedliwego - powinniśmy być
konsekwentni. Nic nie może się zdarzyć bez Jego przyzwolenia. Czyn Uzzy nie znamionował Wiary, ani Ufności Bogu. A wszystko,
co nie pochodzi z Wiary, jest w Nowym Przymierzu grzechem (List do Rzymian
14,23; NBG). Tak wygląda przestronna brama oraz szeroka droga, wiodąca
na zatracenie.
A co z tą wąską ścieżkę? – może ktoś chytrze zapytać. Jak ja
znaleźć? Ano, poprosić, poprosić… Pukać, kołatać i prosić! Ze skruchą syna
marnotrawnego w sercu, prosić Boga o łaskę Wiary w wielkim i świętym Imieniu
Jezus, w którym przyszło zbawienie człowieka. Przyszło i czeka za darmo!
20.12. 2006
Opowieści biblijne są tylko zewnętrzną szatą Tory i biada temu, kto
sądzi, że one stanowią samą Torę
(Link!).
(z księgi Zohar)
Bo ci, co żyją według
cielesnej natury - myślą o tych sprawach, które są cielesnej natury; zaś ci, co
żyją według Ducha - o tych Ducha.
(Rzymian 8,5)
O |
d jednego z naszych kochanych braci w Panu otrzymaliśmy list, który postanowiłem
wydrukować. Z jakiego, mianowicie, powodu? A dlatego, że opinie, które są w nim
zawarte, pokrywają się z zarzutami, jakie stawia się nam, głoszącym
sprawiedliwość z Wiary oraz Śląskiemu Towarzystwu Biblijnemu. Pół biedy, gdy
stawiają je bracia słabo rozeznani w temacie. Gorzej, gdy podobne zarzuty,
słyszy się z ust współczesnych "uczonych w Piśmie" oraz autorów książek,
siłą rzeczy znających głębiej sprawy. Posłuchajmy...
"Ze smutkiem usłyszałem, że Wasze Stowarzyszenie propaguje naukę o
tym, że chrześcijanie nie popełniają już grzechu. Nie byłbym tym wzruszony,
gdyby nie fakt, że was znam. Ponieważ od czasu do czasu otrzymuję od R. wasze
tłumaczenie Biblii, a dokładniej różne wersety, zdecydowałem się do was
napisać, po dość niezrozumiałym dla mnie tłumaczeniu Rzymian 6,20.
Celem chrześcijaństwa jest prezentowanie Chrystusa, dążenie do osobistego
poznania Go, wzrost wiary w Niego w codziennym życiu oraz okazywanie Mu
miłości, przez posłuszeństwo (Ewangelia spisana
przez Jana 14,15; 15,14-15). Chrześcijaństwo to osobiste poznawanie
Chrystusa jako Boga, Pana i Przyjaciela.
Bibliografia Waszych publikacji jest dość skromna, dlatego trudno
oczekiwać, że treść będzie dobra (szczególnie "Poza Murami
Babilonu"). Nauka jaka jest przez Was szerzona to nic innego jak
zmodyfikowana herezja antynomian (wyjaśnienie red.: z gr.: anty - przeciw, nomos
- prawo. Pogląd uważający, że objawienie Chrystusa zastąpiło objawienie
Mojżesza, toteż zgodnie z Ewangelią, chrześcijan nie obowiązuje żadne prawo
moralne, ale Prawo Wiary), z którą zajadle rozprawia się apostoł Paweł
właśnie w Liście
do Rzymian.
Pamiętam Was jako szczerych i gorliwych dla Pana ludzi, ale w tym miejscu
szczerze się mylicie (Rzymian 10,2).
Charles Russell - założyciel późniejszych świadków Jehowy, wskutek
strachu przed piekłem stworzył podwaliny nauki o anihilacji (wyjaśnienie red.: znikania (?), używając własnego
tłumaczenia Biblii. W wywiadzie oświadczył, że nie zna ani jednej, greckiej litery.
Nie powielajcie błędu Russela. Nie znacie ani greki, ani hebrajskiego. Nie
podoba Wam się Tysiąclatka. Weźcie inne tłumaczenie. Żadne z tłumaczeń nie jest
doskonałe. Dlatego nie róbcie tego samego błędu co polscy rzymsko-katolicy i
nie tłumaczcie z innego tłumaczenia (Wersja Tysiąclecia jest tłumaczeniem
francuskojęzycznej Biblii Jerozolimskiej). Z wersji KJV jasno wynika, że
istnieje nauka o usprawiedliwieniu na podstawie wiary w Jezusa Chrystusa (List do Rzymian
5,1) oraz nauka o uświęceniu, która jest pracą Ducha Św. (1 List do
Tesaloniczan 4,7-8; List do Tytusa
2,12; List do
Hebrajczyków 12,14, List do Rzymian
8,8-9 i 2
Tesaloniczan 2,13). Apostoł Paweł wiele razy nauczał, że musimy ściągać z
siebie starego człowieka i przyoblekać nowego (List do
Efezjan 4,22-24). Ten proces trwa całe życie. Nikt nie jest wolny od
grzechu po narodzeniu na nowo. Ilekroć zgrzeszymy, potrzebujemy obmywać się we
krwi Baranka, przez wyznanie grzechów (1 Jana 1,9; List do
Hebrajczyków 9,26-31). Apostoł Paweł dobrze o tym wiedział, dlatego opisuje
walkę jaka się toczy w nim samym (List do Rzymian
7,14- 25). Walkę pomiędzy starą, a nową naturą. Stara natura to nasze ja,
egoizm, które prowadzi nas do wielu grzechów: dumy, pychy, zazdrości....
Dlatego stary człowiek - nasze ja, musi umierać (List do Kolosan 3,3-9), a my mamy przyoblekać się w nowego
człowieka na obraz Chrystusa (List do Kolosan 3,10-17). Jezus nie zniósł przykazań, ale je
wypełnił. Grzechem nie jest już tylko fizyczne cudzołóstwo, niemoralność, ale
to wg. Ew. Mateusza 5,8. To daje nam gruntowne poznanie sedna grzechu. To nie
tylko działania, ale i grzeszne myśli (Ew. Mateusza
5,22). Czy kiedy ktoś się staje wierzącym już nie grzeszy? Doskonali będziemy w
Niebie, ale mamy dążyć do doskonałości (2 Kor 13,9-11; Ew. Mateusz
5,48).
Nie wystarczy mówić "Panie" i nauczać w Jego imieniu, ale mamy
być Jemu posłuszni, posłuszni Jego woli. To jest warunek bycia prawdziwym
chrześcijaninem (Ew.
Mateusza 7,21-23). Nieposłuszeństwo, podobnie jak niewiara, jest grzechem.
Czy zawsze jestem posłuszny Bogu? Ewangelia Jezusa Chrystusa wyraźnie naucza,
że popełniamy grzech po tym, jak staliśmy się dziećmi Bożymi (1 Kor 5,1-6 i 2
Kor 2, 5-7). Ustanowienie Wieczerzy przypomina nam o odkupieńczej śmierci
Chrystusa. Badamy samych siebie, czy możemy godnie ją spożyć; jeśli jest w
naszym życiu grzech - wyznajemy go (1 Kor 11,28-29). Do piekła nie idą tylko
ci, którzy nie znają osobiście Boga, ale także ci, którzy nie są posłuszni
ewangelii Chrystusa (2 Tesaloniczan
1,8). Posłuszeństwo Panu jest dowodem naszej miłości do Niego (Ew. Jana 14,15).
Poddajemy się woli Boga (2 Kor 10,5-6).
Nie utwierdzam nikogo, ani siebie, że nie popełniam grzechu. Jezus tak
nie czynił, lecz głosił o upamiętaniu; podobnie apostołowie (Ew. Marka 6,12).
Apostoł Paweł tak nie czynił i nie przymykał oka na grzech niemoralności, ale
mówił - usuńcie tego, który zgrzeszył, do czasu aż się upamięta.
Jeśli ktoś zwiastuje, że dziecko Boże nie popełnia grzechu to głosi inną
Ewangelię (List
do Galacjan 1,6-10). Nie wracamy do starych
grzechów sprzed nawrócenia (1 Kor 6,9-11).
Jeśli ktoś trwa rozmyślnie w grzechu i to nieważne jak sobie go nazwie,
nie jest ani usprawiedliwiony ani uświęcony według 1 Kor. 6,11. Dzieło
nawrócenia oraz narodzenia na nowo jest pracą Ducha Św. (Ew. Jana 3,5) i ta
praca Ducha Św. jest kontynuowana przez proces uświęcenia w życiu wierzącego.
Dlatego uświęcenie i usprawiedliwienie są ze sobą powiązane i nie mogą być
oddzielone (Rzymian 6,19-22. (Greckie "hagiasmon"
- znaczy: poświęcony. Podobne formy występują zarówno w w.19 i 22 , nie święty
- "hagios" . W wersecie 22 występuje w
tłumaczeniu Brytyjskim słowo "pożytek" tłumaczone przez Was jako
"zysk w świętym", ..." - greckie słowo "karpon"
znaczy "owoc w poświęceniu". Owocem wierzących jest ich święte życie:
w życiu osobistym, małżeńskim, rodzinnym, zawodowym.
Jeśli ktoś folguje sobie ciału i pożądliwości ciała (1 List Jana
2,15-17) to warto zadać sobie pytanie czy jest naprawdę chrześcijaninem? Słowo
greckie "karpon" - owoc, występuje w Ew.
Mateusza 7,15-20 w odniesieniu do rozróżnienia pomiędzy fałszywym a prawdziwym
nauczycielem, wierzącym.
Modlę się o Was mając nadzieję, że Pan użyje Waszej gorliwości we
właściwy sposób zgodny z Jego wolą. D."
A oto odpowiedź na ten list:
Drogi D!
Otrzymaliśmy twoją, obszerną
wypowiedź, za którą dziękujemy. Pokrywa się ona z nauczaniem słyszanym z
większości kazalnic. Co nie znaczy, że będzie słuszna. Nie zamierzam tu toczyć
jakiejkolwiek polemiki, gdyż doświadczenie dowodzi, że nie przynosi ona zmiany
poglądów, a jedynie spory, kłótnie oraz wzajemną wrogość... a przecież nie o to
chodzi.
Piszesz, że ze smutkiem usłyszałeś, że
Śląskie Towarzystwo Biblijne propaguje naukę o tym, że chrześcijanie nie
grzeszą. Ze smutkiem?.. Hm! A czemu nie z radością?
Zresztą to nie ŚTB propaguje tą naukę, lecz Biblia. Krytykując więc nas,
nieświadomie uprawiasz krytykę Słowa Boga. Albowiem napisano: Kto z Boga
się narodził grzechu nie popełnia, gdyż posiew Boga jest w nim i nie może
grzeszyć, gdyż z Boga się narodził (1 Jana 3,9; BW) / Każdy, kto jest urodzony z Boga,
nie powoduje grzechu, gdyż Jego zarodek w nim mieszka; więc nie może grzeszyć,
ponieważ jest narodzony z Boga (NBG)
Słyszałem z kazalnic nauczanie, że
jakiś fragment Biblii stracił znaczenie, przeminął, jest nieważny, itp. Ty nie
wchodź na tą drogę. Bowiem Pismo nie może być naruszone. ŚTB nie propaguje
nauki, że chrześcijanin nie grzeszy, tylko za Biblią powiada (choć jest to
sprzeczne z nauczaniem kościołów!), że nowonarodzenie
się z Boga jest procesem - od niemowlęctwa, poprzez dzieciństwo, aż do
dojrzałości w Chrystusie. Człowiek, który otrzymał od Boga pierścień Wiary i
tym samym został oddzielony od świata, podobnie jak Izraelici według ciała –
„idzie przez pustynię”, zrzuca z siebie starego człowieka i przyobleka się w
nowego (wówczas stara natura walczy z nową). W tym okresie oczywiście grzeszy
(lecz co jest dla niego grzechem, skoro nie podlega Prawu Mojżesza?), ale krew
Jezusa obmywa go z wszystkich win, ponieważ został objęty sprawiedliwością z
Boga. Niemniej w pewnym momencie, z łaski Pana, "przechodzi przez
Jordan" i staje się nowym człowiekiem, czy dokładniej - rodzi się z Boga
(staje się dojrzałym chrześcijaninem - teraz już żołnierzem Chrystusa). Ten
człowiek już nie grzeszy, gdyż Prawda go wyzwoliła z grzechu.
Powtarzając to, co napisałem w
książce, chcę cię przede wszystkim zachęcić, abyś mniej słuchał doktrynalnego
nauczania, czy czytał książki częściowo oparte na Biblii, ale poddał się
prowadzeniu Ducha Świętego w wersetach przemilczanych, bądź pomijanych.
Jeśli zechcesz jeszcze raz do nas
napisać, to ci proponuję, abyś nam wysłał wykład (kazanie) oparte na
następujących wersetach:
1 - Mówił
więc Jezus do Żydów, którzy uwierzyli w niego: Jeżeli wytrwacie w słowie moim (!), prawdziwie uczniami moimi będziecie. I poznacie prawdę (!), a prawda (!) was wyswobodzi.
Odpowiedzieli mu: Jesteśmy potomstwem Abrahama i nigdy nie byliśmy u nikogo w
niewoli. Jakże możesz mówić: Wyswobodzeni będziecie? Jezus im odpowiedział:
Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, każdy, kto grzeszy, jest niewolnikiem grzechu.
A niewolnik nie pozostaje w domu na zawsze, lecz syn pozostaje na zawsze. Jeśli
więc Syn was wyswobodzi, prawdziwie wolnymi będziecie (Jan 8,31-36; BW).
O co tu chodzi? Czy Jezus mówi o czymś, co ma nastąpić po śmierci?
2 - Wiedząc,
iż człowiek nie bywa usprawiedliwiony (czytaj: u-sprawiedliwiony,
czyli uznany za sprawiedliwego; tak jak u-moczony, czyli mokry) z uczynków zakonu (Prawa Mojżesza, czyli prawa
uczynkowego), ale przez wiarę w Jezusa Chrystusa
( literki "w" nie ma w manuskryptach, co możesz sprawdzić w 2
liniowym, katolickim wydaniu NT; więc poprawnie - wiarę Jezusa Chrystusa), i myśmy w Jezusa Chrystusa uwierzyli, abyśmy byli usprawiedliwieni
z wiary Chrystusowej, a nie z uczynków zakonu, przeto że nie będzie
usprawiedliwione z uczynków zakonu żadne ciało (Galicjan 2,16; BG)..
W tłumaczeniu NBG: A wiedząc, że człowiek nie jest
uznawany za sprawiedliwego z uczynków Prawa Mojżesza, ale przez wiarę Jezusa
Chrystusa, i myśmy w Jezusa Chrystusa uwierzyli, abyśmy zostali uznani za
sprawiedliwych z wiary Chrystusa, a nie z uczynków Prawa; albowiem z uczynków
Prawa Mojżesza nie zostanie uznane za
sprawiedliwe żadne ciało wewnętrzne.
4 - Kto
bowiem wszedł do odpocznienia jego, ten sam odpoczął od dzieł swoich, jak Bóg
od swoich. Starajmy się tedy usilnie wejść do owego odpocznienia (!), aby nikt nie upadł, idąc za tym przykładem
nieposłuszeństwa (Hebrajczyków 4,10-11; BW). O co tu chodzi? Kto to są
ci, wchodzący do odpocznienia? I na czym to odpocznienie polega?
5 - Mamy więc
słowo prorockie jeszcze bardziej potwierdzone, a wy dobrze czynicie, trzymając
się go niby pochodni, świecącej w ciemnym miejscu, dopóki dzień nie zaświta i
nie wzejdzie jutrzenka w waszych sercach (2 Piotra 1,19; BW). A co tu
powiedziano? Co jest ową Jutrzenką - bądź poprawniej: Niosącym Światło (NBG) - mającą wzejść w naszych sercach?
I wreszcie, by uciąć zarzuty; tak
twoje, jak i innych współbraci:
6 - Każdy,
kto w nim mieszka, nie grzeszy; każdy, kto grzeszy, nie widział go ani go nie
poznał. (O kim tu mowa?) Dzieci, niech was nikt
nie zwodzi; kto postępuje sprawiedliwie, sprawiedliwy jest, jak On jest
sprawiedliwy. Kto popełnia grzech, jest z diabła (poprawnie - z tego niesłusznie oskarżającego,
oszczerczego (NBG). I to by się zgadzało... Ludzie sądzą innych po
sobie, no i dość często uważają, że oto wiedzą już wszystko), gdyż diabeł od początku grzeszy. A Syn Boży na to się
objawił, aby zniweczyć dzieła diabelskie. Kto z Boga się narodził, grzechu nie
popełnia, gdyż posiew Boży jest w nim, i nie może grzeszyć, gdyż z Boga się
narodził (1 Jana 3,6-9; BW). Ma się rozumieć - w pełni; czyli „przeszedł
przez Jordan” i wszedł do odpocznienia Pańskiego).
7 - Wiemy, ze żaden z tych, którzy się z Boga
narodzili, nie grzeszy (!), ale że Ten, który
z Boga został zrodzony, strzeże go i zły nie może go tknąć (1 List spisany
przez Jana 5,18; BW).
Jeśli więc, pragniesz uczyć oraz być
dobrym nauczycielem - rozważ i te wersety oraz proś Boga, by ci oznajmił
Prawdę. Inaczej będziesz podobny do tych, co udają, że tych wersetów nie ma;
albo nawet próbują z nimi walczyć.
Pozdrawiam serdecznie w Imieniu Jezusa
Chrystusa, i twoją żonę, o której stale pamiętam, oraz całą waszą społeczność.
Władysław.
PS. I jeszcze dodatkowa uwaga,
odnośnie Nowej Biblii Gdańskiej. NBG tłumaczymy z manuskryptów pod nazwą Textus Receptus (co jest wyraźnie
powiedziane w przedmowie). Istotnie, słabo znamy grekę, a jednak
podjęliśmy się tłumaczenia. Gdybyś jednak więcej wiedział o tym procesie, też
byś nie rzucał oskarżeń.
W wydaniach w języku angielskim, a
teraz już również w polskim, każde słowo NT jest oznaczone greckim kodem
gramatycznym. Istnieją także dobre słowniki polsko-greckie. Każdy więc
człowiek, który zajmuje się pisaniem, powie ci, że mając takie pomoce,
tłumaczenia może dokonać zdolne dziecko, nawet ze szkoły podstawowej. Jeśli
tylko będzie miało ochotę, siłę i co ważne w przypadku Biblii, będzie
prowadzone przez Ducha Świętego. Potrzebna jest tylko znajomość gramatyki
(greckiej i polskiej), i oczywiście języka polskiego. Znajomość greki, przy
tych pomocach, jest zbędna. Więcej - NT nie jest napisany językiem Homera
(greką klasyczną), lecz tzw. "greką - koine", czyli greką ludu.
Wątpię, czy ktoś z Polaków dokładnie zna tą gwarę. Gdyby polegać na znajomości
języka, pewnie trzeba by było być Grekiem. Na szczęście my polegamy na Kimś
innym. A posiany na dobrej ziemi, to ten, kto słowa
słucha i rozumie (!); ten wydaje owoc:
jeden stokrotny, drugi sześćdziesięciokrotny, a inny trzydziestokrotny (Ewangelia spisana
przez Mateusza 13,23; BW).
28.12.2006
Istnieje coś,
co się sytuuje wyżej nowoczesności (Link!)
– tym czymś jest wieczność.
(Salomon Schechter 1847-1915)
K |
iedy inni siadali do wigilijnej
kolacji, ja poszedłem na spacer z pieskiem.
Centrum Katowic jak wymarłe; ni ludzi, ni samochodów, ni tramwajów. Tylko
stukot moich czarnych półbutów i szuranie małych pazurków. Zaś w głowie kwaśno
- słodka refleksja o człowieku oddzielonym od świata.
Informuję
znajomych, że nie obchodzę żadnych świąt – mimo tego uparcie przysyłają mi
kartki. Jakby się obawiali, że chcę się schować, bądź umknąć – a oni do tego
nie dopuszczą. Jedna wręcz zadzwoniła, by się pożalić nad mym losem.
-Więc
teraz nie świętujesz – powiada, a jakie święta obchodzisz?
-Żadnych.
-Ale
jesteś wierzącym człowiekiem?
-Oczywiście.
Nie obchodzę świąt nie dlatego, że jestem niewierzącym, lecz właśnie dlatego,
że wierzę.
-A
imieniny, urodziny?
-Także
nie.
-Zatem
smutne jest twoje życie!
-Tego
bym nie powiedział!..
Nie
obchodzę świąt „Bożego Narodzenia” z 3 powodów:
Po
pierwsze, w Betlejem nie narodził się Bóg, lecz Jezus – Człowiek, który od
zawsze był Bogiem. Przyjście na świat Zbawiciela dało początek Ewangelii. A ten
Zbawiciel, zgodnie z Prawem, musiał być prawdziwym człowiekiem. Ta prawda jest
fundamentalną. To nie Bóg – Bogu, lecz Człowiek – Bogu złożył ofiarę na krzyżu.
Bowiem ofiarą doskonałą mogła być tylko śmierć człowieka bez winy, na którego
złożono grzech (w myśl zasady sprawiedliwości Boga – niewinne życie za
grzeszne).
Po
drugie, trzeba się zastanowić, czy obchodzenie takich świąt jest zgodne z wolą
Boga, któremu chcemy służyć? Pan ustalił w Starym Przymierzu następujące
święta: Święto Szałasów (Namiotów), Pesach, Szawuot i Rosz ha-Szana/Jom Kippur;
natomiast w Nowym Przymierzu nie mówi o żadnym święcie. Terminy świąt
kościelnych po prostu „wyssano z palca”. Tak naprawdę nie wiemy kiedy Jezus
narodził się w Betlejem. Natomiast dokładnie wiemy kiedy umarł (14 Nissan
według żydowskiego kalendarza księżycowego) i kiedy został wskrzeszony - lecz
poszczególne kościoły obchodzą swe święta kiedy indziej; jakby chodziło o
innego Jezusa, a nie Jezusa Ewangelii, którego zwiastowali apostołowie.
I po
trzecie – wypada się dowiedzieć, co na ten temat mówi Pismo Święte? Oto 3
tłumaczenia odpowiedniego wersetu: Tak więc i my odtąd
już nikogo nie znamy według ciała; a jeśli nawet według ciała poznaliśmy
Chrystusa, to już więcej nie znamy Go w ten sposób (2 List do Koryntian
5:16; BT). Dlatego już odtąd nikogo nie znamy według ciała; a jeśli znaliśmy
Chrystusa według ciała, to teraz już nie znamy (2 List do Koryntian
5,16; BW). Wobec tego - my, od dzisiaj, już nie znamy nikogo według cielesnej
natury; a jeśli nawet poznaliśmy Chrystusa według cielesnej natury, wszakże już
teraz nie znamy (2
List do Koryntian 5,16; NBG). To, co się dokonało – minęło. Potem wszystko
stało się nowe. Podczas śpiewów o dzieciątku Jezus, z reguły nie przychodzi nam
na myśl Jezus - Pan Niebios i ziemi, który siedzi teraz na tronie chwały i
niebawem wróci na sąd. Bowiem Słowo przyjęło na krótki czas ciało nędzy, aby
dokonać odkupienia; a następnie zostało wskrzeszone w innym ciele (duchowym) -
ciele wiecznym, ciele zwycięskim, ciele pogromcy śmierci i Króla całego
stworzenia. To o tym ciele myślmy i o nie zabiegajmy.
Nie obchodzę imienin, bowiem nie mam patrona z
ludzi. Różni nas pojęcie o świętości. Święty – to oddzielony i czysty; tak w
hebrajskim, jak również w grece. Więc to ja jestem tak naprawdę świętym w
biblijnym rozumieniu. Oddzielonym od zepsutego świata i wszczepionym do drzewa
Israela; a czystym poprzez Słowo i krew Jezusa, którego przyjąłem, wyznałem, w
którym pokładam ufność oraz całe swoje nadzieje.
Nie obchodzę urodzin jak inni protestanci. Nie
wywyższam cielesnej natury. Bowiem ciało i krew nie dziedziczą Królestwa Boga;
zatem my, uczniowie Pana, zrzucamy to co cielesne. Nie ważny jest „stary”
człowiek – lecz nowy! Nie znamy „starych” ludzi – lecz nowych. Nie znamy tych
według ciała – lecz znamy tych według Ducha. Powtórnie zrodzonych z Boga.
Nie obchodzę Nowego Roku, bowiem nie utożsamiam
się ze światem. Nowy Rok ustanowiony przez Boga nazywa się Rosz
ha-Szana (Głowa Roku) i przypada w miesiącu wrześniu.
Nie jest hulanką i swawolą, lecz zadumą nad przemijaniem i okresem pokuty przed
Bogiem. A my, uczniowie Pana, czekamy na jego wypełnienie (święta Israela
według ciała – wypełniają się z czasem w Israelu według Ducha):
-7 dniowe Święto Szałasów wypełnia się przez
okres 7000 lat w których mieszkamy „w szałasach”, aż do czasu nadejścia
Królestwa Boga.
-Starotestamentowe święto Paschy, corocznie
obchodzone przez 7 dni od zabicia baranka w dniu 14 Nissan – wypełniło się 14
Nissan wraz ze śmiercią Jezusa - Zbawiciela
-1 dniowe święto Szawuot
(Plonów oraz nadania Prawa Mojżesza) – wypełniło się 50 dni po śmierci Pana w
dzień zesłania Ducha Świętego (Pięćdziesiątnicę; Plonów oraz nadania Prawa
Wiary).
- Pozostało do wypełnienia Rosz
ha-Szana – czas trąby, pochwycenia; rozpoczęcia
Nowego Roku w dziejach świata, czyli 1000 - letniego władztwa Jezusa Chrystusa;
wielkiego ucisku i pojednania z domem Jakóba.
Każde z świąt Starego Przymierza ma swój
coroczny czas dla Israela według ciała – zaś dla nas, Israela według Ducha, w
myśl Nowego Przymierza z Bogiem, mają one charakter wieczny.
Nie obchodzę też innych świąt, bowiem ich nie znajdziecie
w Biblii. To święta ustanowione przez ludzi, które mnie, chodzącego za Panem i
w Panu - nie dotyczą i nie obchodzą.
Czy więc smutne jest moje życie?..
Tego bym nie powiedział. Wprost przeciwnie,
raczej wielce, ale to wielce radosne! Chodząc w Panu Jezusie Chrystusie każdy
dzień uważam za święto. Bo jakże się nie cieszyć, skoro moja relacja z Bogiem
została unormowana. Zostały mi wybaczone moje grzechy i wszedłem do
odpocznienia Pańskiego (wiecznego szabatu, który jest Jednym Dniem). Nie idę na
żaden sąd! Nie walczę o zbawienie! Na 100% mam życie wieczne i nikt mnie nie
oddzieli od Pana! Bo jestem przekonany, że ani śmierć, ani życie, ani
aniołowie, ani władze, ani potęgi, ani rzeczy teraźniejsze, ani mające
nastąpić, ani wyniesienie, ani głębia, ani jakieś inne stworzenie nie będzie
mogło nas odłączyć od miłości Boga w Jezusie Chrystusie, naszym Panu (List do Rzymian
8,38-39).
To jest moja radość i święto.
8.01.2007
Fanatyzm występuje
wówczas, gdy podwajamy wysiłki, a zapominamy o celu.
(George Santayana)
A |
no, właśnie! A co jest celem drogi
Pańskiej? Oto pytanie na dzisiaj. Obserwując
nauczanie w kościołach, widzę, że wysiłki są podwajane w zupełnie innym
kierunku – dochodzenia do świętości na drodze własnych uczynków. Ramę stanowi
10 przykazań (okrojone, bo bez szabatu!), a dalej plenią się kręte drogi
wytyczone przez kościelnych przywódców. Tego nie rób, tego nie wolno, to jest
surowo zabronione; nie pij (nawet wesela bez trunków), nie pal, pamiętaj o
dziesięcinie… bo niczym biblijny Ijob musisz „być
sprawiedliwszym od Boga”. Doszło nawet do paradoksu! W wielu zborach do tzw.
Pamiątki (Paschy Nowego Testamentu) podaje się sok zamiast wina! A o Liście do
Hebrajczyków się nie mówi i nie chce się o nim słuchać.
Zatem można się zatrwożyć nieposłuszeństwem wtedy, kiedy jest
zaniedbana obietnica wejścia do Jego odpoczynku; gdy komuś z was się wydaje, że
jest słabszym (List
do Hebrajczyków 4,1; NBG).
Bowiem ten, co wszedł do Jego odpoczynku, sam także odpoczął od
swoich czynów (!), jak Bóg od swoich. Zatem postarajmy się wejść do owego
odpoczynku, aby ktoś nie chybił takim
samym przykładem nieposłuszeństwa (List do
Hebrajczyków 4,10-11;NBG).
Tak,
celem drogi Pańskiej jest ukształtowanie nowego, wewnętrznego człowieka, który
odejdzie z drogi grzechu (kierowania się rozeznaniem dobrego i złego, i
związanym z tym Prawem Mojżesza
(Link!), po czym na drodze Wiary/Zaufania, że w Jezusie dokonało się Dzieło
Pańskie, będzie czerpał swą moc z Drzewa Życia. Ten nasz wewnętrzny człowiek
jest stale zmieniany i umacniany przez Boga na podobieństwo Chrystusa. Tak.
Celem drogi Pańskiej jest wywyższenie Boga. Celem drogi Pańskiej jest Miłość.
Celem jest odpocznienie w Bogu.
Lecz
żeby do niego dojść, uczeń Pana, niczym Israelita
według ciała, musi „przejść przez duchową pustynię”.
Ale Bóg nie nabrał upodobania w większej ich
części, gdyż zostali położeni trupem na pustkowiu. A te sprawy są naszymi
wzorami (także:
odbiciami, znakami!), byśmy nie byli tymi, co pragną
zgubnych rzeczy, tak jak oni pragnęli (1 List do Koryntian 10,5-6; NBG).
Tak też trupem zostanie położony stary człowiek
z jego sposobem myślenia, a do odpocznienia wejdzie nowy, ten narodzony z Boga
i owładnięty Wiarą.
Na stronie 64 „Poza murami Babilonu” zamieściłem
stosowne zestawienie, porównując drogę Izraelitów według ciała z drogą uczniów
Pana Jezusa Chrystusa. Bowiem droga z Egiptu - do Kanaanu
jest odbiciem drogi ze świata - do odpocznienia w Bogu. To, co fizycznie
przeżyli Izraelici według ciała – my przeżywamy duchowo. Wypala się stary
człowiek, wraz z jego sposobem myślenia, płaczem, niepewnością, miotaniem przez
fale zwiedzenia, „duchowym łachmaniarstwem” – a
buduje się nowy człowiek, w pełni oddany Panu i przyodziany płaszczem
sprawiedliwości z Boga. Tylko taki (już w pełni narodzony na nowo) może przejść
przez „duchowy Jarden” (Jordan), po czym wejść do
„ziemi odpocznienia” i stać się żołnierzem Chrystusa (toczyć prawdziwe boje
Wiary i głosić kompletną Ewangelię).
Zatem postarajmy się wejść do owego odpoczynku, aby ktoś nie
chybił takim samym przykładem
nieposłuszeństwa…
A dlaczego to takie ważne? Ważne
było, lecz szczególnie jest w tej godzinie. W opowieści o 10 pannach
przedstawiono czas pochwycenia. I wiadomo, że nie będzie dla wszystkich
zachwycający. Kto nie będzie uwolniony od grzechu, czysty, nie doświadczy
bezpośredniego przemienienia. Oto oblubieniec idzie, wyjdźcie na Jego spotkanie. Wtedy wstały wszystkie owe dziewice oraz ustawiły
swoje lampy. A ociężałe powiedziały mądrym: Użyczcie nam z waszej oliwy, bo
nasze lampy gasną. Więc te mądre odpowiedziały, mówiąc: Aby przypadkiem nam i
wam nie zabrakło; raczej idźcie wbrew sprzedającym oraz nabądźcie sobie. A gdy
one odeszły nabyć, przyszedł oblubieniec; a gotowe weszły z nim na wesele, i
drzwi zostały zamknięte. Lecz potem przychodzą i owe drugie dziewice, mówiąc:
Panie, panie, otwórz nam. A on odpowiadając, rzekł: Zaprawdę, mówię wam, nie
znam was. Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny, w której Syn
Człowieka nadchodzi (Mateusz 25, 6-13; NBG). Oliwa jest symbolem Ducha. Ociężałe panny, choć
należą do zgromadzenia wybranych, miały jej małą część, bo Bóg jeszcze nie
zamieszkał w ich sercach. W Objawieniu przedstawiono to równie dosadnie. A aniołowi
zgromadzenia wybranych Laodyceńczyków napisz: To mówi
Amen, świadek wierny i prawdomówny, władza władzy ustanowionej przez Boga. Znam
twoje czyny, że nie jesteś ani chłodny, ani gorący; obyś był chłodny lub
gorący. A ponieważ jesteś letni - a więc ani gorący, ani chłodny - zamierzam
cię zwymiotować z moich ust. Gdyż mówisz: Jestem bogaty, wzbogaciłem się i nie
mam potrzeby niczego. A nie wiesz, że jesteś nieszczęśliwy, wzbudzający litość,
ubogi, ślepy i nagi. Radzę ci, byś się wzbogacił; nabądź u mnie złotą ozdobę,
która jest wypalona pośród ognia. I białe szaty, byś się odział, i by nie została ukazana hańba twojej
nagości. Nadto by twoje oczy namaszczone były maścią poprawiającą wzrok, abyś
widział. Ja, ilukolwiek pokocham, tych poprawiam
i uczę. Ubiegaj się więc, gorliwie oraz skrusz się. Oto stoję u drzwi i pukam;
jeśli ktoś usłyszy mój głos i otworzy drzwi, wejdę do niego oraz będę z nim
spożywał posiłek, a on ze mną (Objawienie
3,14-20; NBG).
Zwymiotować? Co to za „niestosowne” porównanie?
Czy dziwne? Wcale nie. Organizm (Ciało Pana Jezusa Chrystusa) zwraca to, czego
nie „może strawić”, co do ciała na razie nie pasuje oraz jeszcze do niego nie
należy. Wciąż „kroczy przez pustynię”, odwołując się do własnej
sprawiedliwości, i oczywiście grzeszy. Zaś skoro grzeszy, jest nieprawe
(niesprawiedliwe), choć objęte sprawiedliwością z Boga, której na razie nie
przyjmuje. A ponieważ do pochwycenia dzieli nas już niewiele czasu, Słowo Boga
brzmi coraz mocniej: Zatem postarajmy się wejść
do owego odpoczynku, aby ktoś nie chybił takim samym przykładem
nieposłuszeństwa…
18.1.2007
Nie patrz na ludzi – patrz na Pana
Jezusa Chrystusa
C |
ielesność i duchowość – utrapienie i radość wszystkich uczniów Pana Jezusa. Dwie
postawy mające wpływ na życie – ziemskie i to bez końca. Chwała więc Panu także
za to, że kiedy patrzymy wstecz, co cielesne stale maleje – a co duchowe
wzrasta. Pismo szczegółowo podaje mankamenty cielesnej natury Zaś uczynki ciała wewnętrznego są oczywiste, jakimikolwiek
są: Cudzołóstwo, prostytucja, zepsucie, zuchwałość, bałwochwalstwo, czary,
nieprzyjaźnie, spór, zawiść, gniewy, intrygi, bunty, sekty, złośliwości,
morderstwa, pijaństwa, hulanki i tym podobne, o których wam zapowiadam, jak
przedtem powiedziałem, że ci, którzy czynią takie rzeczy, nie odziedziczą
Królestwa Boga. I podkreśla przymioty Ducha Zaś owocem Ducha jest
miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobrotliwość, ufność,
łagodność, panowanie nad sobą… (List do Galacjan 5,19-22). Ale
nie o tym chcę napisać. Bowiem wraz z przemianą człowieka, zmienia się także
wgląd w Pismo. Na początku powierzchowny i płytki, a z czasem coraz bardziej
duchowy. Zaś człowiek zmysłowy nie przyjmuje
tych Ducha Boga, bo są mu głupotą i nie może zrozumieć, że są badane duchowo.
Ale duchowy bada wszystko, zaś sam nie jest osądzany z powodu niczego (1 List do Koryntian 2,14-15; NBG). Pismo, mówiąc o nauczaniu, pewne rzeczy nazywa mlekiem, a
inne pokarmem stałym. Istnieje też grupa braci obdarzona darem nauczania, która
umie powiązać z sobą bardzo odległe wersety, rozróżnia porównania, tłumaczy
metafory, mniejsze i większe parabole, i wreszcie ma wgląd, z łaski Pana, w
duchowość każdego wersetu. Błahe dla świata zdarzenia, stają się symbolem
wielkich rzeczy w przestrzeni pozamaterialnej; nabierają swoistych znaczeń
widzianych oczami duszy, słyszanych wewnętrznym uchem, wiadomych przez
pouczenie Ducha. Tak jest w Nowym i w Starym Testamencie.
W książce „Poza murami Babilonu” podałem szereg takich
przykładów, a teraz chcę się podzielić innymi. O tym, że uczeń Pana nie jest
pod Prawem Mojżesza wspominałem już wiele razy. Pismo mówi o tym dosłownie i w
przenośni. Przyjrzyjmy się wielkiej metaforze zawartej w opowieści o poborcach
podatku za życie.
A kiedy
przyszli do Kafarnaum, przystąpili do Piotra ci,
którzy pobierali dwudrachmowy okup (patrz: II Mojżesza
30,11-16) i powiedzieli: Czy wasz nauczyciel nie składa dwudrachmowego okupu?
A on mówi: Tak, składa. A kiedy wchodził do domu, Jezus go ubiegł, mówiąc: Jak
ci się zdaje, Szymonie? Od kogo królowie ziemi biorą podatek lub czynsz? Od
swoich synów, czy od obcych? Mówi mu Piotr: Od obcych. A Jezus mu powiedział:
Tak więc synowie są wolni. Jednak abyśmy ich nie zgorszyli, idź nad morze,
zarzuć wędkę, i tę rybę, która pierwsza wypłynie, weź, otwórz jej pyszczek, a
znajdziesz stater; który weźmiesz, i dasz im za mnie oraz za ciebie (Ewangelia spisana
przez Mateusz 17,24-27; NBG).
Rozważmy co tutaj pisze. Do Piotra – Żyda, który
żył pod Prawem i znajdował się „gdzieś pośrodku” pomiędzy Prawem Mojżesza i
Prawem Wiary, podchodzą poborcy dwudrachmowego podatku za życie i pytają go o
Jezusa. Czy wasz nauczyciel płaci? Piotr, niepewny jeszcze wszystkiego,
potwierdza ich pytanie. I tu się pojawia problem, charakterystyczny dla tych z uczni Pana Jezusa Chrystusa, którzy są jeszcze „na
pustyni”. Oni też mówią tak jak Piotr - Jezus płaci należny podatek. Tym samym
wpychają Pana - niewątpliwie Żyda według Ducha - w zależność od Prawa Mojżesza
Tymczasem, co mówi Pismo? To wiedząc, że Prawo Mojżesza nie jest ustanowione dla
sprawiedliwego - ale dla niegodziwych, nieposłusznych, bezbożnych, grzesznych,
świętokradczych i nieczystych, ojcobójców i matkobójców, morderców, nierządników, homoseksualistów, porywających i
sprzedających w niewolę ludzi, kłamców, krzywoprzysięzców, i dla każdego
innego, jeśli jest przeciwny zdrowej nauce (1 List do
Tymoteusza 1,9-10; NBG). Jezus – Bóg nadał Prawo, zaś Jezus - Człowiek przyszedł na świat w
narodzie, który żył pod Prawem Mojżesza, lecz sam pod tym Prawem nie był. Co do
tego nie powinno być wątpliwości! A dlaczego? Bowiem Prawo nadano grzesznikom,
a Jezus był człowiekiem bez winy. Więc podobnie jak my, chrystianie, ci, którym
odpuszczono grzechy – wierzył/ufał i był prowadzony przez Ducha. Rzecz
potwierdza się w opowieści. Piotr rozmawiał z poborcami podatku, którzy stali „na zewnątrz”
(Link!). W sensie dosłownym i w przenośni. Gdyż do rozmowy doszło poza
budynkiem (duchowo w Prawie Mojżesza), czyli poza przestrzenią, którą
zakreślała obecność Pana (duchowo - Prawem Wiary). Natomiast gdy Piotr wszedł
„do środka” (duchowo znalazł się razem z Panem), Jezus ubiega go pytaniem: Od
kogo królowie ziemi biorą podatek? Od swoich synów, czy od obcych? I kończy
znamienitą konkluzją: Tak więc synowie są wolni. Wniosek stąd oczywisty. To my,
uczniowie Pana, jego Ciało jesteśmy tymi królewskimi synami, którzy są wolni od
podatku Starego Przymierza, a myśląc szerzej – od każdego innego nakazu.
Uczyniło to Boże przysposobienie do synostwa, które się dokonało poprzez
naszego Pana.
W tym momencie wielu z was powie, że unieważniam
Słowo Boga zawarte w Starym Przymierzu. Nic podobnego - stawiam je bardzo
wysoko! Uczeń Pana wywyższył Słowo Boga przyjmując Jezusa – Zbawiciela. Bowiem
w nim Prawo Mojżesza wydało na grzesznika swój ostateczny wyrok – śmierć!
Przyjmując ofiarę Jezusa - opiewamy triumf Miłości i razem z nim umieramy. A
kto umarł – nad tym Prawo Mojżesza nie panuje.
A co Jezus mówi na końcu? Jednak abyśmy ich nie
zgorszyli, idź nad morze, zarzuć wędkę, i tę rybę, która pierwsza wypłynie,
weź, otwórz jej pyszczek, a znajdziesz stater (równowartości dwóch dwudrachm); który weźmiesz, i dasz im
za mnie oraz za ciebie. Ano właśnie! By nie zgorszyć tych, którzy są pod Prawem Mojżesza,
idź nad wodę (Woda jest duchowym symbolem Słowa Boga), zarzuć wędkę („pukaj,
kołacz, proś”) i weź rybę, która pierwsza wypłynie (ryba jest symbolem chrystiaństwa), a w jej pyszczku (wnętrzu, w istocie chrystiaństwa) znajdziesz i równowartość „podatku za życie”
(którym jest śmierć Jezusa). Chwała niech będzie Panu!
Nastawmy nasze „ucho wewnętrzne”! Czytajmy od
nowa Pismo i badajmy je pod duchowym kątem. Nie dajmy się oszukiwać! Jeśli zatem,
umarliście z Chrystusem z dala od żywiołów tego świata, dlaczego - podobnie jak
żyjący w świecie - poddajecie się jakiemuś nakazowi (także: decyzji, zasadzie, dogmatowi): Nie miej do czynienia, nie
doświadcz, ani nie dotknij. To wszystko, co istnieje według przykazań i nauk
ludzi, w użyciu jest na zgubę. Zaiste, te zasady, które mają podstawę uczoności
(także: wiedzy, nauki; życiowej mądrości, zdrowego
rozsądku) w dobrowolnie obranym kulcie, pokorze i bezlitosnym traktowaniu
ciała - nie mają żadnej wartości, oprócz nasycenia cielesnej natury (List do Kolosan 2,20-23; NBG).
25.1.2007
Pragnienie
Boga w judaizmie, to pragnienie przygotowania Mu miejsca w prawdziwej
wspólnocie. Judaistyczne rozumienie Israela uczy, że owa prawdziwa wspólnota
wytryśnie wśród tego narodu. Jego mesjanistyczne oczekiwania – to oczekiwanie
pełnej, prawdziwej wspólnoty.
(Martin Buber
1878-1965)
C |
zytałem
wiele opracowań dotyczących datowania Ksiąg Nowego Testamentu. Specjaliści wybiegali
aż do II w. n.e. dowodząc, że niektóre Księgi zostały spisane dopiero w tym
okresie. Spoglądałem na to z przekąsem, wierząc, że wszystko musiało się
dokonać bardzo szybko. Argumentu ostatecznego dostarczył mi brat Jan z
Pabianic, który bez żadnych badań, analiz, no i bez zawiłości stwierdził, że
cały Nowy Testament musiał być gotowy przed rokiem 70 n.e. (czyli napisano go w
okresie od wniebowstąpienia Pana Jezusa – do roku 70 – go). A dlaczego?
Ponieważ w roku 70 – tym Rzymianie zburzyli Świątynię Jerozolimską. Więc gdyby
jakaś Księga została spisana po tej dacie, niewątpliwie by wspomniano o tym
fakcie.
c.d – rozdział 2