31.10.2011
Ubiegajcie się o pokój ze wszystkimi oraz o uświęcenie,
bez którego nikt nie zobaczy Pana.
Doglądajcie, aby ktoś nie był pozostawiony w tyle,
z dala od łaski Boga
i by jakiś korzeń gorzkości - rosnąc wzwyż - się nie rozplenił,
i by przez niego wielu nie zostało skalanych.
Aby ktoś nie był nierządny, albo nie poświęcony Bogu jak Ezaw,
który za jeden pokarm, oddał swój przywilej pierworództwa.
Bowiem wiecie,
że gdy później chciał uzyskać błogosławieństwo,
został uznany za niegodnego;
gdyż
nie
odkrył
pozycji
skruchy,
chociaż jej szukał ze łzami.
(Hebrajczyków
12,14-17; NBG)
S |
krucha, skrucha przed Bogiem – podstawa nawrócenia
oraz powód, który poprzedza każdą łaskę.
Jak to jest z ową skruchą?
Czy człowiek nawrócony do Boga został skruszony do końca? Otóż, nie. Skrucha to
niewątpliwie proces tworzenia nowego człowieka, od powrotu do Boga – po wejście
do odpocznienia. Często ubolewamy nad faktem, że wielu braci i sióstr tuła się
„po pustyni”, miotana wichrami różnych nauk. Ubolewamy także nad tym, że tak
niewielu z nich przechodzi „duchowy Jordan” i wchodzi do „duchowego Kanaanu”, a
więc do sfery odpocznienia. Bo dopiero przy drugim rozstąpieniu się Wody –
symbolu Słowa, Prawda wyzwala z grzechu. Choć powszechne jest przekonanie, że
wyzwolenie od grzechu nie następuje na tym świecie. Jakie są tego przyczyny? –
pytamy Pana i siebie. Skrucha! Czy raczej… Brak skruchy. Nie uznawanie
bankructwa człowieka nawet w prawach tworzonych przez nas samych.
Ofiarami dla Pana jest duch skruszony;
sercem skruszonym i złamanym,
Boże, nie wzgardzisz.
(Psalm 51,19; NBG)
4.11.2011
Utwierdź Twoje słowo Twojemu słudze,
który
się oddał bogobojności.
Odwróć ode mnie poniżenie, którego się obawiam,
bo Twe wyroki są dobre.
Oto
pragnę Twoich przepisów;
daj mi żyć w Twojej
sprawiedliwości.
Niech przyjdą na mnie Twoje łaski,
WIEKUISTY,
i
Twa pomoc według Twojego słowa.
(Psalm 119,38-41)
O |
to „zostało zakończone” tłumaczenie Pisma Świętego pod nazwą
Nowa Biblia Gdańska. Chwała Panu! Zakończone - ująłem w cudzysłów, bowiem
przekład tak znamienitej Księgi nigdy nie można uznać za skończony. Nie pozwala
na to specyfika języków: Hebrajskiego oraz greckiego. Pisał o tym obszernie
Czesław Miłosz w swoim wstępie do „Psalmów”; pisałem również i ja na początku
„Dzienniczka ucznia”. Jedno wydaje się niewątpliwe – znajomość słowa / nauki o
sprawiedliwości Boga nie pozwala na zasadnicze błędy.
Pismo spowija tajemnica – mówią przedstawiciele religii. I to jest
zgodne z prawdą. Pan Jezus ujął to tak: …Wam dane jest poznać
tajemnice Królestwa Boga; ale innym mówi się w podobieństwach, aby patrząc nie widzieli i słysząc nie rozumieli
(Łukasz 8,10; NBG). Lecz
przecież… wy – to my! Ludzie wybrani z ogółu, obdarzeni przez Boga łaską
Wiary/Ufności oraz często, w pełni już narodzeni z Wody i Ducha. Zatem wiele
powinniśmy rozumieć.
I tu znowu muszę powiedzieć
wprost: Z Biblii Warszawskiej, którą posługuje się szereg zborów, trudno
zrozumieć główną warstwę Pisma. A ponieważ, jak pisze, „jest pilnie i wiernie
przetłumaczona”, bracia ufają owym słowom oraz wpadają w tarapaty. Dlatego
polecam Biblię Gdańską, a teraz już i Nową Biblię Gdańską, gdyż oba przekłady
nie mają w poprzek kolein i były niezależne od doktryn.
Znów krytykuję… znowu
psioczę… bez przerwy jakby się czepiam. Czy to właściwa postawa? I z czego ona
wypływa? Ano, z braterstwa, z Miłości. Przede wszystkim do Słowa Boga. Jak możecie twierdzić: Jesteśmy mądrzy! Przy
nas jest Prawo WIEKUISTEGO! Zaiste, w fałsz ją zamienił kłamliwy rylec pisarzy!
(Jeremiasz 8,8; NBG).
Bo, po prawdzie! Jaka postawa będzie słuszną? Wiedzieć i nie
powiedzieć; czy przeciwnie - zwrócić uwagę? Zresztą, pisząc „Dzienniczek
ucznia” kieruję słowa do innych, ale też i… do siebie. Uważaj, abyś nie zboczył, byś twardo trzymał się Słowa. Taka jest rola
każdego, kto chwycił w swym życiu za pióro.
Przypomniało mi się zdarzenie z młodości, kiedy razem z Wojciechem
P., dziś aktorem, słuchaliśmy nowego wiersza Tadeusza Różewicza, w wykonaniu
samego autora. Treść tego krótkiego utworu sprowadzała się do apelu o
ustępowanie miejsc w tramwajach. Ustępujcie… – wołał poeta. A gdy skończył,
zapadła zrozumiała cisza. Wojtek P., wtedy dwudziestoletni młodzieniec, do
głębi wstrząśnięty treścią, spytał czterdziestoletniego wówczas Różewicza: Co?
Nie ustąpili panu miejsca w tramwaju? Ależ nie! – odparł
poeta, to ja nie ustąpiłem!
Z proszącym o litość
postępujesz miłosiernie,
a z prawym mężem – nieskazitelnie.
Oczyszczonego -
oczyszczasz,
a z przewrotnym walczysz.
Gdyż wybawiasz lud
uciśniony, a oczy wywyższone – poniżasz.
Tak, Ty rozświecasz
moją pochodnię;
WIEKUISTY,
mój Bóg rozjaśnia moją ciemność.
Bo w Tobie przełamię
szyki
i w mym prawdziwym Bogu przestąpię
mury.
Bóg,
nieskazitelna jest Jego droga,
a Słowo WIEKUISTEGO czyste;
On
jest tarczą dla wszystkich, którzy Mu ufają.
(Psalm 18,26-31; NBG)
Powyższy werset także uczy,
że każdy, kto wywyższa uczynki i przez nie upatruje nagrody – po prostu jest
zwodzicielem. Dwaj ludzie weszli się pomodlić do Świątyni, jeden faryzeusz, a
drugi celnik. Faryzeusz, gdy stanął, tak się od siebie modlił: Dziękuję ci,
Boże, że nie jestem jak inni z ludzi - drapieżni, niesprawiedliwi, cudzołożni;
albo i jak ten celnik. Poszczę dwa razy na tydzień i daję dziesięcinę ze
wszystkiego co zyskam. Zaś celnik, stojąc z daleka, nie chciał nawet podnieść
oczu ku niebu, ale bił się w swoją pierś, mówiąc: Boże, bądź miłosiernym mnie
grzesznemu. Powiadam wam, że ten odszedł usprawiedliwiony do swego domu - w
przeciwieństwie do tamtego; bo każdy, kto się wywyższa - zostanie uniżony, zaś
kto się uniża - zostanie wywyższony (Łukasz 18,10-14; NBG). Ile
razy trzeba to przypominać twórcom przeróżnych praw moralnych?! Boże, bądź im
miłościw!
Tymczasem zamiast mówić o
Drodze, jej początkom oraz jej zakończeniu na tej ziemi, wciąż upewnia się
ludzi w grzechu i powiada, że nie ma wyzwolenia na tym świecie. To kłamstwo! To
zaprzeczenie Pismu! Tych, co to głoszą – nie słuchajcie! Patrzcie na Jezusa
Chrystusa! Tylko w Nim upatrujcie wszystkiego!
Mimowolne
błędy - kto je spostrzeże?
Więc
od tych skrytych mnie oczyść.
Ale
i od tych cudzoziemskich
(także: aroganckich, dumnych,
pysznych;
Septuaginta: obcych, wrogich,
nieprzyjacielskich)
oddal Twojego sługę,
aby mną nie owładnęły;
wtedy będę nieskazitelny, oczyszczony od
wielkiego grzechu.
Oby
słowa moich ust i myśli mojego serca znalazły upodobanie przed Tobą,
WIEKUISTY,
moja Opoko i mój Wybawco
(także: Odkupicielu; Wykupicielu
z niewoli; od śmierci).
(Psalm
19,13-15; NBG)
10.10.2011
Twój lud jest moim ludem i twój Bóg jest moim Bogiem.
(Rut
1,16; NBG)
T |
ak powiedziała Rut – Moabitka, wyznając Boga Izraela. Kim byli Moabici? To starożytny lud zamieszkujący
Moab - krainę położoną na
wschód od morza Martwego. Według przekazów w Biblii,
stanowili oni potomków Lota i jednej z jego
córek. Język moabicki był spokrewniony z hebrajskim,
a Bogiem narodowym był Kemosz. Zatem, dla Izraelitów Moabici byli
poganami.
Historię
Rut omówiłem dość szczegółowo w książce „Poza murami Babilonu”, więc czemu do
niej powracam? Z bardzo prostej przyczyny. Bowiem zamierzam dowieźć, że to nie
chrześcijanie mają ciągnąć do siebie Żydów, często drogą niewybrednych nacisków;
lecz to my powinniśmy pójść do nich. Bowiem będzie zbawiony wyłącznie lud
Izraela. Skąd o tym wiem? Ano, z Biblii. Z szeregu jej wersetów, w tym i
fragmentu Objawienia: Przyszedł też jeden z siedmiu aniołów, który miał
siedem czasz, napełnionych siedmioma, ostatnimi ciosami oraz ze mną rozmawiał,
mówiąc: Chodź, pokażę ci oblubienicę, żonę Baranka. I zaniósł mnie w Duchu na
wielką, wysoką górę oraz pokazał mi wielkie, święte miasto - Jerozolimę,
schodzącą z Nieba, od Boga, oraz mającą chwałę Boga. Jej blask podobny jest do
blasku najdroższego kamienia, jakby kamienia jaspisu, jasnego jak kryształ. Lecz miała też wielki, wysoki mur oraz
miała dwanaście bram, a na bramach dwunastu aniołów i napisane imiona, które są
imionami dwunastu plemion synów Israela (Objawienie 21,9-12; NBG). Zatem,
aby tam wejść przez jedną z bram, trzeba należeć do jednego z 12 pokoleń
Izraela. Ale i przyjąć Jezusa, bowiem… mur miasta miał dwanaście podwalin, a na nich
dwanaście imion dwunastu apostołów Baranka (w.14).
Historia Rut to zapowiedź wielkiej nadziei
pogan. Wszczepiania do Izraela. Bowiem Rut, była poganka, po złożeniu wyznania
Wiary, staje się prababką króla Dawida oraz wchodzi do duchowej linii
Zbawiciela. A Booz spłodził Obeda z Ruty, a Obed spłodził Jessego, a Jesse
spłodził króla Dawida (Mateusz 1 5-6; NBG).
A Jezus kiedy zaczynał, żył około trzydzieści
lat, będąc (jak mniemano) synem Józefa…Dawida, Jessego, Obeda, Booza… (Łukasz
3,23…31; NBG). Biorąc pod uwagę ustalenia rabinów, którzy żydostwo liczą po
matce, Obed już nie był Żydem; a idąc dalej i król Dawid „nie miał w pełni”
natury Żyda. Więc coś tu „nie jest w porządku”, lub rabini nie uznają ustaleń
Wiekuistego?
Otóż, właśnie! Gdy spojrzymy globalnie na
sprawę, Słowo Boga w niezmiernie wielu sprawach nie jest na rękę ani Żydom, ani
poganom (nie Izraelitom), ani w części uczniom Jezusa. Rozwińmy ten skrajny
pogląd.
Rut
była zapowiedzią wszczepiania przedstawicieli różnych narodów do Izraela. Prawo
Mojżesza to utwierdziło w wielu miejscach, dla przykładu: Jedno
prawo ma być dla krajowca oraz dla cudzoziemca, który wśród was mieszka (II
Mojżesza 12,49; NBG). Bo po prawdzie. Kto by się pchał do Żydów – ludu
znienawidzonego przez świat, jeśli by za tym nie stała ręka Pana.
Lecz Izrael jest temu przeciwny. Wypędza cudzoziemców. Stara się być jak
narody, które ich wypędzały od siebie. Nie uznając Jezusa, ani prawdy Nowego
Testamentu, sam siebie zamyka w getcie i skazuje na potępienie. Przeklęty
każdy, kto nagina prawo cudzoziemca, sieroty i wdowy. A cały lud powie: Amen (V
Mojżesza 27,19; NBG). Przeklęty każdy, kto nie dotrzyma słów tego Prawa, by je
spełniał. A cały lud powie: Amen (j.w. 27,26; NBG). Panie,
bądź im miłościw!
Na
temat antysemityzmu wśród pogan nie ma co nawet pisać. Jaki jest ”koń – każdy widzi”. Nawet państwa uznające się za chrześcijańskie, w
domach których Biblia leży na półce, a w niej, na ostatnich stronach, mapka
ziemi przyznanej Izraelowi przez Boga – jawnie popierają Palestyńczyków i chcą
Żydom odebrać nawet Jerozolimę. Można się spytać, dlaczego? Skąd ten wstręt do
narodu Izraela, nawet wśród takich ludzi, którzy Żyda nie widzieli na oczy? Kto
im „podgrzewa atmosferę oraz zasłania oczy”? Ano szatan oraz jego aparat.
Sytuacja jest ułatwiona, bowiem ludzie są odstępcami od Boga. Mogą wiele mówić
o bogu, lecz ich bogiem nie jest Bóg Biblii; Bóg Abrahama, Izaaka i Jakóba; ani
Jezus – Król Izraela. Nie znają Słowa Boga i działają wbrew temu Słowu. Gdyż jeśli ktoś przychodzi i ogłasza innego Jezusa, którego
myśmy nie ogłaszali; albo bierzecie innego ducha, którego nie otrzymaliście;
albo inną ewangelię, której nie przyjęliście łaskawie - znosicie to dobrze (2
Do Koryntian 11,4; NBG).
Co więc, robić? W obliczu
wielkiej tragedii, przed którą stoi świat, uczniowie Pana dysponują stosowną
wskazówką:
Zaś Jan odpowiadając, rzekł: Mistrzu, widzieliśmy
kogoś, kto w twoim Imieniu wyrzuca demony i zabroniliśmy mu, bo nie chodzi za
tobą z nami. A Jezus powiedział do niego: Nie zabraniajcie, bowiem kto nie jest
przeciwko wam - jest przed wami (Łukasz 9,49-50; NBG).
I
wreszcie uczniowie Pana. Tu dzieje się bardzo wiele. Jeszcze przed 30 laty, w
zborach, o Żydach mówiło się oględnie, z przekąsem, umacniając mur podziału
pomiędzy Przymierzami. Powiedzenie, że w Jezusie staliśmy się Żydami było
niedopuszczalne, choć mówi o tym wprost Pismo Święte. Czad płynący ze świata,
sięgnął desek kazalnic. Dzisiaj jest nieco inaczej i dzięki Panu, zrozumienie
tej sprawy jest większe. Ale jeśli niektóre z gałęzi zostały odłamane, zaś
ty, będąc z dzikiego drzewa oliwnego, zostałeś w nie
wszczepiony oraz stałeś się współuczestnikiem korzenia i tłustości
drzewa oliwnego - nie wynoś się nad gałęzie. Zaś jeśli się wynosisz, wiedz, że
nie ty niesiesz korzeń, lecz korzeń ciebie (Do Rzymian 11,17-18; NBG). Zaś wcześniej…
Zatem jeśli nieobrzezany by przestrzegał przepisów Prawa (ma
się rozumieć – Prawa Wiary), czyż jego nieobrzezanie nie będzie liczone ku
obrzezaniu? I z natury nieobrzezany, ten, co spełnia Prawo, będzie sądził
ciebie - przestępcę Prawa (oczywiście – Mojżesza) z
powodu wiedzy i obrzezania. Bowiem nie jest to Żyd na jawie; ani nie to w
jawności, na cielesnej naturze obrzezanie; ale jest to Żyd w skrytości, i
obrzezanie serca w Duchu - a nie w literze. Jego pochwała nie pochodzi od ludzi
- ale od Boga (Do Rzymian 2,26-29; NBG).
Wielu
twierdzi, że nastające zmiany są drugim spełnieniem zapowiedzi spisanej przez
Malachiasza: Oto Ja posyłam wam Eliasza,
proroka, zanim nadejdzie ów wielki i straszny dzień WIEKUISTEGO. On zwróci
serce ojców do synów i serce synów do ich ojców, abym, gdy przyjdę, nie poraził
ziemi zniszczeniem (Malachiasz 3,23-24; NBG). Przy
czym proroctwo rozumieją teraz duchowo. Ojcami są Izraelici według ciała, będący
w Starym Przymierzu; zaś synami Izraelici według Ducha (w tym uczniowie Pana z
narodów), będący w Nowym Przymierzu.
Zatem teraz rozmyślcie się
królowie, ukorzcie się sędziowie ziemi.
Służcie BOGU w bojaźni oraz
radujcie się w skrusze.
Składajcie hołd Synowi (dosłownie: ucałujcie Syna),
aby się nie gniewał i byście nie zmylili drogi;
gdyż łatwo zapłonie jego gniew.
Szczęśliwi, co u niego szukają schronienia
(także: Jemu ufają).
(Psalm 2,10-12; NBG)
14.11.2011
A to mówię, bracia, że cielesna natura i krew nie może odziedziczyć
Królestwa Boga;
ani ruina nie odziedzicza niezniszczalności.
(1
Koryntian 15,50; NBG)
M |
ówiąc, lub pisząc na biblijne tematy,
trzeba być wielce ostrożnym. Gdyż łatwo można pomieszać obiegowe, ludzkie
opinie z prawdą nam objawioną. Umieszczając poprzedni wpis, dopuściłem się
niedopatrzenia, zaraz je poprawiłem, a teraz ten temat rozwinę. Napisałem,
między innymi, takie zdane: Biorąc pod
uwagę ustalenia rabinów, którzy żydostwo liczą po matce, Obed już nie był
Żydem; a idąc dalej i Dawid „nie miał w pełni” żydowskiej krwi. Matka –
poganka, ojciec – Żyd, więc wielu by tak napisało. Lecz jaka jest
rzeczywistość?
Krew przewija się setki
razy na kartach Pisma Świętego i dla Boga ma olbrzymie znaczenie. I
jeśli ktoś z domu Israela, albo z przychodniów, którzy goszczą pośród nich,
spożywał jakąkolwiek krew - wtedy zwrócę Moje oblicze na osobę, która spożywa
krew i wytracę ją spośród jej ludu. Tak mówi Prawo. Zatem
oskarżanie Żydów o używanie dziecięcej krwi do produkcji macy, bez wątpienia
stanowi oszczerstwo. Żyd nie spożyje żadnej krwi i nie zje polskiej kaszanki. Gdyż duszą wszelkiej
cielesnej natury jest jej krew; a Ja przeznaczyłem ją wam na ofiarnicę, ku
rozgrzeszaniu waszych dusz; bowiem to jest ta krew, która rozgrzesza duszę (III
Mojżesza 17,10-11; NBG). Ma się rozumieć - krew żywa, w której przebywa
duch.
Zatem powtórnie się
zastanówmy, czy Obed, syn Boaza (Booza) i Rut, był Żydem i czy Dawid miał w
pełni żydowską krew? By na to odpowiedzieć zapoznajmy się z tzw. „konfliktem
serologicznym”. Konflikt serologiczny pojawia się w momencie, gdy po
raz pierwszy niewielka ilość krwi dziecka dostaje się do
krwiobiegu matki (dojdzie do przecieku płodowo-matczynego). Zazwyczaj ma to
miejsce dopiero w momencie porodu, gdyż
krew dziecka i matki w czasie ciąży
nie miesza się dzięki występowaniu między nimi bariery łożyskowej (i tu postawmy 3 wykrzykniki !!!). Po przedostaniu się krwinek Rh(+) do
krwiobiegu matki jej organizm zaczyna wytwarzać przeciwciała
(typu IgM i IgG), przeciw antygenowi D obecnemu na erytrocytach.
Przeciwciała IgG mają zdolność przenikania bariery łożyskowej, w następnych ciążach.
W przypadku płodu Rh(+) przeciwciała IgG matki niszczą jego erytrocyty
powodując głęboką niedokrwistość. Powoduje to zahamowanie rozwoju płodu. Może
doprowadzić do jego obumarcia a następnie poronienia.
Ano, właśnie! W okresie ciąży krew matki nie miesza się z krwią płodu! Oba
krwioobiegi są oddzielone od siebie. Natomiast na krew noworodka poważny wpływ
ma krew ojca.
Staropolska encyklopedia wyjaśnia te zależności, to znaczy jaka
jest różnica pomiędzy krewnymi, a powinowatymi. Pokrewni są
ci, którzy od jednej osoby ród swój wiodą, powinowaci zaś są krewni męża
względem krewnych żony i odwrotnie. W jakim stopniu zachodzi pokrewieństwo jednego
z małżonków, w tymże stopniu jest i dla drugiego powinowactwem.
Zatem Obed był w pełni Żydem, gdyż jego krew
związana była z Boazem. Natomiast cielesnymi krewnymi Rut byli jacyś Moabici,
którzy dla Boaza byli powinowatymi. Czy inaczej - Obed był w pełni Żydem,
ponieważ jego rodzicami byli Żydzi – Boaz, Żyd według cielesnej natury oraz
Rut, duchowa Żydówka, obdarzona przez Boga łaską Wiary.
Do takich oto dociekań doprowadza „niewielkie
przeoczenie”.
Cała sprawa łączy się z Panem Jezusem. Dlaczego
matką Jezusa-człowieka musiała być dziewica? A dlatego, że poprzez krew,
odstępcza natura przechodzi od Adama na
wszystkie pokolenia. Krew (duch we krwi) każdego noworodka na ziemi jest
dziedzicznie skalana odstępstwem. Zaś krew Jezusa musiała być czysta, aby stać
się krwią odkupienia. (Przypomnę: Karą za grzech jest śmierć. A okupem będzie
przeciwieństwo – śmierć, czyli przelanie niewinnej krwi, w Starym Przymierzu
- zwierząt, zaś w Nowym - Pana Jezusa,
na którego przełożono winę). Miriam (Maria, matka Jezusa-człowieka) miała
nieczystą krew, jak każdy człowiek na ziemi, co zresztą sama wyznała: A
Maria powiedziała: Chwali moja dusza Pana; i rozweselił się mój duch w Bogu,
moim Zbawicielu (!), że spojrzał na poniżenie
jego służebnicy (Łukasz 1,46-48; NBG). Więc by doszło do Dzieła
Zbawienia, Bóg ingeruje w pierwotne Dzieło Stworzenia i Sam sprawia, że Miriam
zachodzi w ciążę. Lecz, co niezmiernie ważne, jej krew nie styka się z krwią
płodu, zatem krew Jezusa pozostaje czysta, wolna od dziedzicznej winy Adama.
Rozpisałem się na temat
krwi i jej związków z obecnym porządkiem, a przecież cielesna
natura i krew nie może odziedziczyć Królestwa Boga. Więc
czemu jest taka ważna? A dlatego, że według sprawiedliwości Boga, nic nie może
być odłożone na bok; zaniedbane, nierozstrzygnięte, niewyrównane. Porządek w
którym teraz żyjemy, zostanie rozliczony do końca.
No, a potem? Po
pochwyceniu, wszyscy uczniowie Pana otrzymają ciała duchowe i będą podobni do
aniołów. Ale uznani za godnych osiągnięcia tamtego porządku oraz wskrzeszenia
z martwych, ani się nie żenią, ani za mąż nie wydają. Nie mogą już także
umrzeć, gdyż podobni są do aniołów, oraz są dziećmi Boga, którzy są dziećmi
wzniesienia (Łukasz 20,35-36; NBG). Będą świecić jak gwiazdy na
niebie, będą mogli przechodzić przez ściany i będą podobni do Pana. Bo jesteśmy członkami jego ciała, z jego ciała wewnętrznego (oczywiście – nowego) i z
jego kości (Efezjan 5, 30; NBG). A czego nie
będziemy mieli? Krwi; tak jak jej musiał nie mieć po wskrzeszeniu Pan Jezus
Chrystus.
Na me wezwanie, odpowiedz mi Boże mojej
sprawiedliwości;
w niedoli rozszerzyłeś mnie;
zmiłuj się nade mną i wysłuchaj moją modlitwę.
Synowie ludzcy!
Jak długo będzie w poniewierce
Moja chwała?
Upodobacie sobie marność,
będziecie poszukiwać fałszu.
Wiedzcie, że BÓG oznaczył
wiernego Sobie;
BÓG słyszy, kiedy wołam do Niego.
Drżyjcie, a nie grzeszcie;
w waszych sercach rozważajcie na waszych
łożach,
i się uciszcie.
Ofiarujcie ofiary sprawiedliwości
oraz ufajcie WIEKUISTEMU.
Wielu powiada: Kto nam pokaże
dobro?
BOŻE, zwróć na nas światło Twego
oblicza.
Dałeś radość mojemu sercu,
z chwilą gdy obrodziło ich zboże i ich
wino.
W spokoju się kładę oraz
zasypiam, gdyż Ty sam,
o BOŻE,
pozwalasz mi bezpiecznie spoczywać.
(Psalm 4; NBG)
18.11.2011
Wobec tego - my, od dzisiaj,
już nie znamy nikogo według cielesnej natury;
a jeśli nawet poznaliśmy Chrystusa według cielesnej natury - jednak
już teraz nie znamy.
Dlatego, że jeśli ktoś jest w Chrystusie –
nowym jest stworzeniem;
dawne przeminęło, oto całe powstało nowe.
(2 Koryntian 5,16-17; NBG)
G |
r. Sarks – cielesna natura, ciało wewnętrzne, czy inaczej - osobowość
oparta na cielesnej naturze, ma się rozumieć starej. Co ją tworzy? Ciało
fizyczne (gr. soma) wyposażone w
aparat zmysłów, którymi kieruje mózg, niczym wielki, „naturalny komputer” oraz
dusza (duch zanurzony we krwi) obciążona złym sumieniem (spod drzewa
Wiadomości). Tak w uproszczeniu wygląda stary człowiek.
No,
a Jezus? Jezus-człowiek był taki sam, za wyjątkiem złego sumienia. Ponieważ
jego Ojcem był Bóg, a nie człowiek - nie miał „skażonej krwi”. Jego dusza była
zupełnie czysta, zaś on sam przepełniony Duchem i Wiarą/Ufnością. Umiłowani, nie wierzcie każdemu
duchowi, ale badajcie duchy, czy duch jest z Boga; bowiem wielu fałszywych
proroków wyszło na świat. W tym poznawajcie Ducha Boga: Każdy duch, który wyznaje,
że Jezus Chrystus przyszedł w cielesnej naturze - jest z Boga. A
każdy duch, który nie wyznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w cielesnej naturze
- nie jest z Boga; jest to więc duch antychrystusa o którym usłyszeliście, że
przychodzi i teraz już jest na świecie (1 Jana 1-3; NBG).
Nie
chcę się tu wymądrzać, bo przecież wiem niewiele, lecz z dużą dozą prawdopodobieństwa
można stwierdzić, że w pełni narodzeni z Boga uczniowie Pana, odbijają „obraz”
Jezusa, który chodził po ziemi. Więc jeśli mają Wiarę oraz prowadzi ich Duch, mają
także gwarancję życia wiecznego. Zatem teraz już żadne
potępienie dla tych w Jezusie Chrystusie, którzy nie chodzą według cielesnej
natury, ale według Ducha. Ponieważ Prawo Ducha Życia uwolniło cię w Jezusie
Chrystusie od prawa grzechu i śmierci. Gdyż z uwagi na bezsilność Prawa (Mojżesza), w
której było za słabe z powodu cielesnej natury, Bóg posłał swojego Syna w
obrazie wewnętrznego ciała grzechu i za grzech - i osądził grzech w ciele
wewnętrznym, aby sprawiedliwy wyrok Prawa mógł być wypełniony w nas; tych, co
żyją nie według cielesnej natury, ale według Ducha. Co
jest tym sprawiedliwym wyrokiem? Ano, śmierć! Bo ci, co żyją według
cielesnej natury - myślą o tych sprawach, które są cielesnej natury; zaś ci, co
żyją według Ducha - o tych Ducha. Ponieważ zamiar ciała wewnętrznego - to
śmierć, natomiast zamiar Ducha - to życie i pokój. Dlatego, że ów zamiar ciała wewnętrznego
jest nieprzyjacielem względem Boga, nie poddaje się Prawu Boga, bowiem ani nie
może. Zaś ci, co są w ciele wewnętrznym, Bogu się podobać nie mogą. Ale wy nie
jesteście w ciele wewnętrznym - ale w Duchu, skoro Duch Boga w was mieszka. A
jeśli ktoś nie ma Ducha Chrystusa, ten nie jest Jego. Zaś jeśli jest w was
Chrystus, to ciało (gr. soma)
jest martwe z powodu grzechu, ale Duch to życie z powodu sprawiedliwości. Więc
jeśli mieszka w was Duch, który wzbudził Jezusa z martwych, to poprzez mieszkającego
w was Jego Ducha przywróci także do życia wasze, poddane śmierci ciała (Rzymian 8,1-11; NBG).
Jaki stąd prosty wniosek?
Ano taki, że ten, kto zerwał z drzewem Wiadomości oraz ma nowe sumienie, nie
ocenia współbrata i nie sądzi oraz w żadnym wypadku nie podważa jego zbawienia.
Wobec tego - my, od dzisiaj, już nie znamy nikogo według cielesnej
natury… a patrzymy na braci i siostry przez pryzmat ich wyboru przez Boga,
Wiary, przez wspólną naszą nadzieję, a nade wszystko Miłość.
Lecz przytoczony werset zawiera
i inną wskazówkę. A jeśli nawet poznaliśmy Chrystusa według
cielesnej natury - jednak już teraz nie znamy. Walą się zatem
szopki, za to w lasach trzymają się choinki. Bowiem dla nas liczy się Pan
wskrzeszony, Nowy Człowiek i Arcykapłan, który siedzi po prawicy Boga oraz dba
o swoich najbliższych.
Bo
których wcześniej widział - także z góry przeznaczył,
jako
podobnie ukształtowanych do wizerunku Jego Syna,
aby On
był pierworodnym wśród wielu braci.
Zaś których przeznaczył - tych i powołał.
A
których powołał - tych i uznał za sprawiedliwych.
A
których uznał za sprawiedliwych - tych też wyniósł.
Co
więc, do tego powiemy?
Skoro
Bóg dla naszego, kto naprzeciwko nas?
On,
który, zaiste, nie oszczędził swojego Syna, ale oddał go w ofierze za nas wszystkich
- jakby i razem z nim, nie dał nam życzliwie wszystkiego?
Kto będzie oskarżał przeciwko wybranym Boga?
Bóg
jest Tym, który uznaje za sprawiedliwego;
kto będzie
skazującym?
Chrystus,
co umarł, więcej, został też wskrzeszony;
ten,
który jest na prawicy Boga także prosi za nami.
Któż nas oddzieli od miłości Chrystusa?
Utrapienie,
czy ucisk, czy prześladowanie, czy głód, czy nagość, czy niebezpieczeństwo, czy
miecz? Jak jest napisane: Dla ciebie cały
czas jesteśmy uśmiercani, zostaliśmy policzeni podobnie jak owce na rzeź.
Lecz w tym wszystkim osiągamy pełne
zwycięstwo, poprzez Tego, co nas miłuje. Bo jestem przekonany, że ani śmierć,
ani życie, ani aniołowie, ani władze, ani potęgi, ani rzeczy teraźniejsze, ani
mające nastąpić, ani wyniesienie, ani głębia, ani jakieś inne stworzenie nie
będzie mogło nas odłączyć od miłości Boga w Jezusie Chrystusie, naszym Panu.
(Do
Rzymian 8,29-39; NBG).
21.11.2011
Całym sercem chcę chwalić
WIEKUISTEGO
i
opowiadać wszystkie Twoje cuda.
(Psalm 9,2; NBG)
N |
o
i zrodził się „nowy problem”! Aniołów nawet nie widzieliśmy, o człowieku wiemy niewiele,
zwierzęta to same zagadki, lecz rośliny? Krzaki i tyle! Rośliny są „poza
konkursem”.
Chociaż już przy pisaniu „Dziejów grzechu”
pewne rzeczy nie dały mi spokoju: Orchidee polujące na muchy; „drapieżne”,
mięsożerne grzyby; dzbaneczniki – pułapki, czy inne fenomeny. Fakty są
zdumiewające. Kwiaty storczyków – orchidei wyglądają i pachną jak samica owada,
który je zapyla. Czy to znaczy, że roślina „zobaczyła i powąchała” owada, zanim
wykształciła swój kwiat? Co na to darwiniści? Proszę o zwięzłą opinię! Bo mój
komentarz jest taki: Zaprawdę, zapytaj zwierząt, a cię
nauczą i odpowie ci ptactwo nieba. Albo
przemów do ziemi, a ci wskaże i objaśnią ci ryby morza. Kto by w tym wszystkim
nie poznał, że stworzyła to ręka WIEKUISTEGO (Job 12,7-8; NBG).
No, to się zgadza! Zresztą naukowcy i
konstruktorzy, choć tarzają się w materializmie, bezwiednie, czy też z
wyrachowania, stosują się do przytoczonej zasady. Większość dokonań różnych
branż polega na zapożyczeniach z przyrody. Oczywiście nie
jesteśmy w stanie osiągnąć takiego przyspieszenia, jak pchła przy skoku; czy
wznieść budowli na miarę kłosa zboża, ale to i owo się podpatrzyło i zebrało
należne laury.
O roślinach się pisze niewiele, a rzeczywistość
nachalnie „puszcza oko”. Oglądałem ostatnio żywą komórkę w tak dużym
powiększeniu (cały ekran), że widać było jej składniki oraz wzajemną ich
współpracę. Pragnę zapewnić młodzież, że owa autentyczna komórka w niczym nie
przypominała tej, o której się uczyłem w szkole. To zupełnie inna
„abrakadabra”. Profesor uniwersytetu, który mi towarzyszył, choć miał rozpłomienione
oczy, w głębi ducha wydawał się zaskoczony i jakiś taki niepewny.
Kochani materialiści! Co się dzieje? Materia wam się
usuwa spod nóg! Czy tego nie czujecie?...
A tu nagle zasupłała się „nowa pętelka”. Wszystko za
sprawą artykułu w „Gazecie Wyborczej” z 18.11.2011, którego
tytuł jest równocześnie zapewnieniem – „Rośliny nie są głupie”. Jest to wywiad
z prof. Stanisławem Karpińskim – genetykiem, który mówi mniej więcej tak:
Rośliny mają zdolności komunikacyjne i obliczeniowe, o jakich nam się nie
śniło. Już Darwin opisywał sygnały elektrochemiczne u roślin, co potem
potwierdzili naukowcy z Rosji, Niemiec i Wielkiej Brytanii. Prąd powstaje w
pewnych ich częściach i kanałami jest przekazywany dalej, do innych tkanek i
organów, przez wyspecjalizowane komórki. Rośliny przekazują informacje o
natężeniu światła i jego spektralnym składzie, zapamiętują je i nawet
wykorzystują później. Przeliczają energię zaabsorbowanych fotonów i
przetwarzają ją na określone procesy oraz pamiętają wyniki. Potem, można
powiedzieć, że mierzą siły na zamiary. Sama pojedyncza komórka posiada niesamowitą
sieć połączeń, możliwość komunikowania się i wielkie możliwości obliczeniowe.
Zaś liść je zwielokrotnia. Przyzwyczailiśmy się do myśli, że rośliny są nieruchome,
„nierozumne i prawie martwe”. A rośliny wcale nie są głupie! W rzeczywistości
tworzą bardzo skomplikowane, żywe systemy – tak pod względem ekonomicznym,
energetycznym, jak i komunikacyjnym. Tyle w skrócie.
No i wychodzi szydło z worka; przy czym szydło ma
wspaniałą grawerkę, a worek jest mały i pusty, czy wypełnia go jakieś
badziewie, w postaci różnych urojeń. Tak się kończy odrzucanie Stwórcy, gdy
„nauka i Bóg to sprzeczność”. Wyjątki potwierdzają regułę. W przypadku
omawianej komórki będzie tak: Nada się nazwy dziesiątkom jej pływających składników
i ogłosi, że oto poznaliśmy, jak sama się zbudowała. W tym naukowym
stwierdzeniu zabraknie szczypty rozsądku.
WIEKUISTY,
Panie nasz,
który wzniosłeś Twoją
świetność na niebiosach,
jak wspaniałe na
całej ziemi jest Twoje Imię.
W obecności Twych przeciwników,
utwierdziłeś Sobie chwałę przez usta dzieci i niemowląt,
aby uśmierzyć wroga oraz mściwego.
Kiedy spoglądam na Twe niebiosa, dzieło Twych palców;
księżyc oraz gwiazdy, które ustanowiłeś;
pytam:
Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz
i Syn Człowieka, że go wypatrujesz?
Bo na krótko uczyniłeś go mniejszym od
bogów;
uwieńczyłeś go chwałą i blaskiem.
Ustanowiłeś go władcą nad dziełami Twych
rąk,
wszystko poddałeś pod jego stopy.
Trzody, wszelkie bydło, jak i dzikie
zwierzęta;
ptactwo nieba i ryby morza;
wszystko, co ciągnie po morskich drogach.
WIEKUISTY,
Panie nasz,
jak wspaniałe na całej ziemi jest Twoje Imię.
(Psalm 8; NBG)
23.11.2011
Tak mówi Bóg,
WIEKUISTY, Ojciec Pana Jezusa,
z którego słowa
nie przeminie kreska, ni jota:
Ale ty, Israelu, Mój sługo;
Jakóbie, którego wybrałem;
rodzie
Abrahama, Mojego oblubieńca;
ty, którego ująłem z krańców
ziemi;
powołałem
z kończyn ziemi oraz któremu powiedziałem:
Ty jesteś Moim sługą; wybrałem cię oraz
nie porzuciłem.
Nie
lękaj się, bo Ja jestem z tobą;
nie trwóż się, bo Ja jestem
twoim prawdziwym Bogiem!
Ja cię pokrzepię i wspomogę,
wesprę cię prawicą Mojej sprawiedliwości.
Oto się zawstydzą i będą pohańbieni wszyscy, którzy pałają gniewem
przeciw tobie; twoi przeciwnicy obrócą się w niwecz i wyginą. Będziesz ich
szukał – ale nie znajdziesz, tych ludzi twojej zwady. Mężowie, którzy cię
chcieli zwalczyć, będą jak nicość i marność. Bo Ja jestem WIEKUISTY, twój Bóg,
który ujął twoją prawicę i powiada do ciebie: Nie bój się, Ja cię wspomogę! Nie
bój się robaczku, Jakóbie, garstko Israela! Ja cię wspomogę – mówi WIEKUISTY,
bo twoim Zbawcą jest Święty Israela. Oto cię uczynię jak ostre brony, nowe,
wielosieczne; zmłócisz góry i je rozetrzesz, a wzgórza obrócisz w plewę.
Rozrzucisz je, a wiatr je rozniesie i wicher je rozmiecie; ale ty się raduj w
WIEKUISTYM; będziesz się chlubił Świętym Israela.
(Izajasz 41,8-16; NBG)
Dedykuję
to internautom, których kilka wpisów zamieszczam:
Polska
powinna poprzec bezwzglednie wolna Palestynę. Każde uleganie żydowskiemu
szantazowi w celu realizacji israelskich planów zaboru ziem Palestyny to hańba.
Realista
Każdy
średnio rozgarnięty wie, ze tzw. "negocjacje" to ściema israela. Przez
lata takich negocjacji israel kolonizowal kolejne ziemie i coraz bardziej
osaczał Palestynczyków. Byłoby hańbą popieranie faszystowskiego israela.
Właśnie taka wizyta świadczy, ze israel próboje wciagnac do celów blokady i
prześladowan takie kraje jak Polska, podatne na naciski Waszyngtonu i Tel
Aviwu.
N I E N A W I D
Z E Ż Y D Ó W! ŻYCZĘ
IM WSZYSTKIEGO NAJGORSZEGO.
Brzydzę się żydami.
Hehehe nie mam
nic przeciw fizycznej likwidacji faszystowskiego Izraela, najważniejszego
satelity USA. Dlaczego miałbym mieć?
I odrobina
refleksji:
Pewnie bardzo nienawidzicie tych
najbardziej znanych żydow czyli Jezusa, Józefa i Maryję.
24.12.2011
Zaś w Jerozolimie było wtedy Święto Świateł i była zima; a Jezus
przechadzał się w Świątyni, w portyku Salomona. Więc obstąpili go Żydzi i mu
mówili: Aż do jakiego czasu odrzucasz nasze serca? Jeśli ty jesteś Chrystusem, powiedz
nam to otwarcie. Jezus im odpowiedział: Powiedziałem wam, a nie wierzycie;
dzieła, które ja robię w Imieniu mojego Ojca - to one o mnie świadczą. Ale wy
nie wierzycie; bo, jak wam powiedziałem, nie jesteście z moich owiec. Moje owce
słuchają mego głosu, ja je znam i za mną idą; a ja im daję życie wieczne, zatem
nie zginą na wieczność; także nikt ich nie wyrwie z mojej ręki. Mój Ojciec,
który mi je dał, jest większy od wszystkich i nikt nie może ich wyrwać z ręki
mojego Ojca. Ja i Ojciec jesteśmy jedno. Zatem Żydzi znowu porwali kamienie,
aby go ukamienować (Jana 10,22-31;NBG).
C |
hanuka – trwające Święto
Świateł. To w tym dniu Jezus powiedział Żydom: Ja i Ojciec jesteśmy jedno – dając „powód” do poderwania
kamieni. O samym święcie pisałem w „Poza murami Babilonu”, i każdy może o nim
poczytać w Internecie.
Najważniejszą czynnością w trakcie 8-dniowego Święta Chanuka jest
zapalanie świec umieszczonych w specjalnym świeczniku. Menora świątynna - jak
wiemy - ma 7 ramion, natomiast menora chanukowa ma owych ramion
Święto Świateł powinno mieć swą wymowę też dla chrystian. To Jezus
jest owym „Światłem - Sługą”, od którego zapala się 8 Świateł, na przestrzeni 8
tysiącleci. Każde Światło to nowa epoka oraz nowa nauka płynąca od Boga do
człowieka. Dla nas, żyjących pod koniec 6-go tysiąclecia, na Świeczniku Dziejów
świeci się „Słowo-Sługa”, zapalone przez Boga oraz 6 Świec minionych
tysiącleci. 7-ma zapali się w Millennium, zaś 8-ma w
Królestwie Boga (po zatraceniu odstępstwa i odnowieniu wszechświata).”
Dlaczego do tego powracam?
A dlatego, że żyjąc na początku XXI wieku mamy możność korzystania z wielkiego
Światła „z chanukowego świecznika”. Tuż przed pochwyceniem wybranych, pełnym
blaskiem zajaśniała nauka (słowo) o sprawiedliwości Boga. Tuż przed zabraniem
do niebios Duch Święty nam przypomina: Wobec tego - my, od dzisiaj,
już nie znamy nikogo według cielesnej natury; a jeśli nawet poznaliśmy Chrystusa
według cielesnej natury, wszakże już teraz nie znamy (2 do Koryntian 5,16; NBG). I wyraźnie, jak dzwon na
trwogę, rozbrzmiewają dziś słowa Zbawiciela: Zaprawdę, mówię wam:
Jeśli nie będziecie zawróceni i nie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do
Królestwa Niebios (Mateusz 18,3; NBG).
O nauce o sprawiedliwości
Boga bez przerwy tu piszę i przypominam. Bo to słowo niesie za sobą wielkie
rzeczy w życiu ucznia Jezusa Chrystusa. Przede wszystkim nam przypomina o
konieczności wejścia do odpocznienia, zgodnie z Listem do Hebrajczyków. Mamy
też szansę zrozumieć, że nowy człowiek nie grzeszy; a kto twierdzi inaczej, po
prostu jest zwodzicielem. Jednak wielu do tego nie spieszno. Patrzą i oceniają
współbraci według cielesnej natury, chociaż pisze, że nie tak powinniśmy
widzieć. Stroją choinki i śpiewają, chociaż pisze, że i Pana Jezusa nie znamy
według cielesnej natury. Oraz, co równie ważne – nie chcą się stać jak dzieci.
Na początku przyszłego roku
ukaże się Nowa Biblia Gdańska, a ponieważ od 15 lat jest drukowana w
Internecie, pojawiają się pierwsze komentarze. Przeważające opinie należą do
pochlebnych (dostaję wiele e-maili). Zresztą czasy są tak ”wspaniałe”, że każdy,
kto tylko zechce, może sprawdzić dowolne zdanie z Pisma, bez większego wysiłku
i wydatków. Potrzebna jest tylko chęć. A z tą chęcią też bywa różnie. Łatwiej
się ciska kamieniami, niż grzebie w bibliotekach.
No tak…- powiadają – Nowa Biblia,
ale po co zaraz „nowinki”? Niczego nam nie potrzeba! I jednego nie sposób
przełknąć… że należy odrzucić swój krzyż! Zaś do
wszystkich mówił: Jeśli ktoś chce iść za mną, niech się wyrzeknie samego siebie
i niech co dzień odrzuci swój krzyż, i niech mi towarzyszy (Łukasz 9,23; NBG). Odrzuci?...Niepodobne!
My kochamy swój własny krzyż i dźwigamy go z entuzjazmem!
Krzyż Jezusa to efekt
grzechu świata. Ale również i własny krzyż wiąże się ściśle z grzechem; a
dokładnie z walką o własną sprawiedliwość na podstawie dobrych uczynków.
Dociążają go nam codziennie przeróżnej maści „pastorzy”, podskubując i podsuwając
Mojżesza, tworząc różne „prawa moralne” i złowieszcząc o utracalności zbawienia.
Słowem, odrzucając sprawiedliwość z Boga i próbując ustanowić własną, utkaną z
przeróżnych wyobrażeń i urojeń. Niepomni, że nasza własna szata jest zszargana
i poplamiona.
A
gdy on, jego uczniowie oraz znaczny tłum wychodził z Jerycha, syn Tymeusza - Bartymeusz,
ślepy siedział przy drodze, żebrząc. A kiedy usłyszał, że to jest Jezus Nazareńczyk,
zaczął wołać, mówiąc: Jezusie, synu Dawida, zlituj się nade mną. Więc gromili
go liczni, aby zamilkł; ale on tym bardziej wołał: Synu Dawida, zlituj się nade
mną! A Jezus zatrzymał się oraz kazał go zawołać. Zatem zawołano ślepego,
mówiąc mu: Ufaj, wstań, woła cię. Zaś on odrzucił swój płaszcz, powstał i przyszedł do Jezusa (Marek 10,46-49; NBG). Widzicie, co zrobił ten
ślepy Bartymeusz? Odrzucił swój płaszcz! Bo nasz własny płaszcz
sprawiedliwości, utkany z „dobrych” uczynków, stał się bezużyteczny przy
Jezusie. Wręcz zawstydzający. Zatem, aby dokładnie widzieć, i my musimy go
odrzucić. To jest właśnie ten osobisty krzyż.
Czy
uważacie, że wchodząc do odpocznienia, winniśmy dźwigać krzyż? To przecież jakiś
absurd! Odpoczniecie kłóci się z własnym krzyżem!
Albo
to: Jeśli nie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa
Niebios. Czy ktoś widział dzieci z krzyżami na ramionach? „Dorosłych” tak,
ale dzieci! Dzieci są radosne i wolne!
Otóż
właśnie, drodzy bracia i siostry – swój krzyż trzeba odrzucić! Odrzucić z całą
pewnością u kresu drogi za Panem, a w pełni przyjąć krzyż Jezusa, uznając
Dzieło Zbawienia, Dzieło Boga, za skończone i doskonałe.
Weźcie
na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, bo ja jestem życzliwy i pokornego
serca, a znajdziecie odpoczynek dla waszych dusz; gdyż moje jarzmo jest
zbawienne, a mój nędzny interes ulgę przynosi (Mateusz
11,29-30; NBG).
Podniosłem
ten temat w jednym zborze i słuchałem zadziwiających pytań: To co, możemy już
źle robić? Wolno nam kraść, mordować, czcić bałwany i cudzołożyć? Ależ, bracia
– w przypadku takich słów, doprawdy, brak argumentów. Jakże możecie tak pytać?
Czy nie widzicie w sobie zmian? Czy nie ma w was Miłości? Nie pomogło! Zamierzałem
więc wyjść, lecz zostałem zatrzymany poprzez jednego z braci, który położył mi
rękę na ramieniu oraz powiada tak: Pies zawrócił do swych wymiocin,
zatem - świnia, co się obmyła, wraca do miejsca tarzania się w błocie (2 Piotra 2,22; NBG). Po czym spojrzał mi prosto
w oczy oraz dodał: To do brata! Byliśmy w sali na piętrze, zatem to
przemilczałem, z obawy przed wyrzuceniem. Ale teraz odpowiem. To ci wszyscy,
którzy wracają do Mojżesza, względnie do „praw moralnych” tworzonych przez
kościoły – zawracają do swych wymiocin i do miejsca tarzania się w błocie. Bo
przyjmują, bądź ustalają prawa, których sami nie wykonują. I to, co
„zwymiotował” Izrael według ciała (Prawo Mojżesza, którego nikomu nie udaje się
wykonywać), znów uznają za swą podstawę istnienia.
No,
a dzieci? Otóż, właśnie… Dzieci zachowują się jak dzieci. W przypadku kłopotów,
czy wątpliwości, proszą pomoc Ojca.
Pewna
siostra miała problemy mieszkaniowe, związane z prywatyzacją budynków. Była u
prezydenta miasta, tu i ówdzie, złożyła wymagane papiery, rzecz jasna bez
rezultatu. Zatem na społeczności postanowiliśmy powierzyć tą sprawę Panu.
Wszyscy się modlili, prosili, wstawiali u Jezusa. Wreszcie przyszła kolej na ją
samą. „Panie, wiesz, że nie mam szans – mówiła, ale Ty przecież możesz
wszystko. Uczyń to dla mnie, proszę”. Naraz przerwała, badawczo spojrzała w
górę i odezwała się tak: „Ale, ale…Chwileczkę!
Powolutku… Chcę równocześnie nadmienić, że nie chodzi mi o żadne
dziadostwo. Proszę o ładne mieszkanie: dwa pokoje z kuchnią, łazienką, parkiet,
kaloryfery; najchętniej na Koszutce” (dzielnica Katowic). Wszystkich
zamurowało. A ona na to: No, co? Czemu tak patrzycie? Mam udawać, czy kłamać?
Nie
minęły 2 tygodnie, i dostała owo mieszkanie – 2 pokoje, kuchnia, łazienka,
parkiet, kaloryfery, i ma się rozumieć na Koszutce.
5.01.2012
Nikt, kto przyłoży swoją rękę do pługa, a jest zwrócony do tyłu,
nie jest zdatny do Królestwa Boga.
(Łukasz
9,63; NBG)
C |
o to znaczy? Kto jest
tym człowiekiem przy pługu i o jaką rolę tu chodzi? Ano o rolę Pańską.
Wyruszcie więc i czyńcie uczniami wszystkie narody, zanurzając ich w Imię Ojca
i Syna i Ducha Świętego; ucząc ich zachowywać wszystko, tyle właśnie, ile wam
poleciłem; a oto ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do końca epoki (Mateusz 28,19-20; NBG). Tak się przedstawia nasza
rola. A wiemy, pozostaje czworaka. Oto siewca wyszedł, aby
rozsiewać. A kiedy on rozsiewał, niektóre padło obok drogi, i przyleciały
ptaki, i wydziobały je. Zaś drugie padło na skaliste miejsca, gdzie nie miało
wiele ziemi; i zaraz zakiełkowało, bo nie miało głębi ziemi. Ale gdy wzeszło
słońce, zostało spalone; a że nie miało korzenia, uschło. Zaś inne padło między
ciernie, a ciernie wzrosły oraz je zadusiły. Ale inne padło na dobrą ziemię, i
wydawało owoc, jedno stokrotny, jedno sześćdziesięciokrotny, a jedno trzydziestokrotny.
Kto ma uszy do słuchania, niech słucha (Mateusz 13,3-9; NBG).
Jednak dziś chciałbym pisać nie o „ziemi”, lecz o „rolniku
Pańskim”, i to takim, który nie patrzy przed siebie, ale spogląda do tyłu.
Okres świąteczny to
niechybnie czas wielkiego, Pańskiego siania. Bez przerwy ktoś nam życzy: „Spokojnych i radosnych świąt!” – i trzeba odpowiadać, że tych świąt nie obchodzimy. Bo,
pomijając już termin, w Betlejem nie narodził się Bóg (który przecież jest
wieczny), lecz narodził się Jezus Człowiek. Mało. Jest przecież napisane: Wobec
tego - my, od dzisiaj, już nie znamy nikogo według cielesnej natury; a jeśli
nawet poznaliśmy Chrystusa według cielesnej natury, wszakże już teraz nie znamy
(2 do Koryntian 5,16; NBG). A
patrzymy na Nowego Człowieka, Oblubieńca i Arcykapłana, Obraz Boga na tronie
chwały. Więc każdemu, kto mi składa życzenia, jak i tym, których lepiej
poznałem, staram się przy okazji głosić podstawy Ewangelii. Miny bywają różne,
raczej kwaśne, ale się tym nie zrażam. Mówię tak: Proszę pana/pani, ja to muszę
pani powiedzieć! Z jednej strony wypełniam wolę Jezusa, a z drugiej mam
„osobisty interes”. Zaraz powiem na czym on z grubsza polega… Otóż, na pewno
się spotkamy i to na tamtym świecie. Pani będzie stała w kolejce do Sądu
Ostatecznego i wtedy pani zobaczy, że ja stoję sobie na boku, lub zgoła „leżę
na trawie”. Więc mogłaby pani zakrzyknąć: Panie Władysławie! A czemu pan stoi
obok? Dlaczego nie w kolejce? Wtedy musiałbym odpowiedzieć: Bo sąd nade mną już
się odbył. Za moje odstępstwo i życie w grzechu zostałem skazany na śmierć. I
wyrok ten wykonano, zastępczo na Panu Jezusie. Ponieważ ja to uznałem i
przyjąłem, więc nie staję już na tym Sądzie. Nie sądzi się człowieka za to, co
już raz zostało osądzone. Wtedy mogłaby pani dodać: Ooo! A czemu mi pan nie
powiedział, że tak się rzeczy mają? I co bym wtedy odrzekł? Nic. A teraz mam
odpowiedź – mówiłem, ale pani nie chciała słuchać. Tak przedstawia się „mój interes”.
Nie mogę również świadczyć,
że w zasadzie jesteśmy jedno. Bo to nieprawda. Rozmawiam z glinianym
człowiekiem, po odstępstwie umarłym dla Boga – a ja przecież należę do żywych;
do tych, co powrócili do Ojca! Wprawdzie na zewnątrz wyglądam dość podobnie,
ale wewnątrz powstaje nowy człowiek na podobieństwo Jezusa, i ten proces jest
skryty dla umarłych. Widzą, że „coś tu nie gra”, lecz nie wiedzą - co i
dlaczego.
Ano, właśnie! Pan nas
wyciągnął z „Egiptu”, którym jest cały świat, więc nie należy tam wracać. Mimo,
że świecidełka, że choinki, pogoń za prezentami i czapeczki – nie możemy
spoglądać do tyłu, ani tęsknić za starym światem. Dodajmy – tym, który zginie. A
jak było w dniach Noego - tak będzie i w dniach Syna Człowieka. Jedli, pili,
żenili się, za mąż wydawali, aż do owego dnia, gdy Noe wszedł do arki, i
przyszedł potop oraz wszystkich wygubił. Podobnie też, jak się stało w dniach
Lota; jedli, pili, kupowali, sprzedawali, sadzili, budowali. Ale tego dnia,
którego Lot wyszedł z Sodomy, spadł z nieba deszcz ognia i siarki, oraz
wszystkich wygubił. Zgodnie z tym będzie w dniu, który odsłania Syn Człowieka.
W owym dniu, kto będzie na dachu, a jego sprzęty w domu, niech nie schodzi je
zabrać. A kto w polu, także niech nie zawraca do tyłu. Przypomnijcie sobie żonę
Lota (Łukasz 17,26-32; NBG).
Do „Egiptu” ciągną nas też
„pasterze”. Jeśli zatem, umarliście z Chrystusem z dala od żywiołów tego
świata, dlaczego - podobnie jak żyjący w świecie - poddajecie się jakiemuś
nakazowi (także: decyzji, zasadzie, dogmatowi): Nie miej do
czynienia, nie doświadcz, ani nie dotknij. To wszystko, co istnieje według
przykazań i nauk ludzi, w użyciu jest na zgubę. Zaiste, te zasady, które mają
podstawę uczoności (także: wiedzy, nauki; mądrości
życiowej, zdrowego rozsądku) w dobrowolnie obranym kulcie, pokorze i
bezlitosnym traktowaniu ciała - nie mają żadnej wartości, oprócz nasycenia
cielesnej natury (Kolosa 2,20-23; NBG).
Tak zwane „zasady moralne” to prastare „mury Egiptu”; zamaskowane doły, w
których dudni o utracie zbawienia.
Nie oglądać się wstecz – dobrze
mówić, no a rodzina, przyjaciele?! Ty, Karbowicz, jesteś bez serca! Oczywiście!
Ale bez serca starego! W moim wnętrzu jest nowe serce, które powiada tak: Kto
kocha ojca albo matkę ponad mnie - nie jest mnie godny; i kto kocha syna albo
córkę ponad mnie - nie jest mnie godny; i kto nie zgładzi swojego krzyża, a idzie za mną - nie jest mnie godny. Ten
kto znajduje swoje życie - straci je; a kto stracił dla mnie swoje życie -
znajdzie je (Mateusz 10,37-39; NBG).
Uciekajcie ze starego
porządku! Nie dawajcie się wciągać z powrotem! Pamiętajcie o swej świętości –
czystości przez krew Jezusa i oddzieleniu od świata! Bowiem zbliża się
pochwycenie części Zgromadzenia Wybranych!
Dziękujemy Ci,
Boże,
dziękujemy,
gdyż bliskie jest Twoje Imię, a głoszą to
Twoje cuda.
Bowiem oznaczę porę i Ja będę
sprawiedliwie sądził.
Zachwiała się ziemia i wszyscy jej
mieszkańcy;
ale Ja utwierdzę jej słupy.
Powiadam chełpliwym: Przestańcie się chełpić,
a złoczyńcom: Nie podnoście rogów.
Nie podnoście wysoko waszych rogów
oraz nie przemawiajcie z hardym karkiem.
Bo wywyższenie nie przychodzi ze wschodu, ani
z zachodu,
ani z pustyni gór,
lecz Bóg jest sędzią;
tego poniża, a innego wywyższa.
Bowiem kielich jest w ręku BOGA, a wino się
pieni;
pełen jest zaprawy i z niego nalewa;
lecz wszyscy złoczyńcy ziemi wyssą oraz wypiją
tylko jego męty.
A ja wiecznie będę wychwalał Pana i śpiewał
Bogu Jakóba.
Strącę wszystkie rogi złoczyńców,
a rogi sprawiedliwego będą wywyższone.
(Psalm 75)
12.01.2012
Nowa
Biblia Gdańska
P |
o
15 latach pracy nad przekładem i jego publikacją w Internecie od początku
tłumaczenia, niebawem ukaże się drukiem Nowa Biblia Gdańska.
Tak już bywa w czasie każdego działania,
że pomocników jest mało, albo ich zgoła nie ma; natomiast kiedy się coś
„wykluje” – pojawia się zastęp krytyków, w tym także grono szyderców.
Szczęśliwy mąż, który nie szedł za radą
niegodziwych,
na drodze grzeszników nie postał,
a w kole szyderców nie zasiadł.
Ale ma upodobanie w Prawie Boga
oraz o Jego nauce rozmyśla dniem i nocą.
Więc będzie jak drzewo zasadzone nad
strumieniami wód,
które wydaje owoc w swoim czasie,
którego liść nie więdnie,
i powiedzie mu się wszystko, co
czyni (Psalm 1,1-3; NBG).
Wychodząc im naprzeciw, znowu
postanowiłem napisać kilka słów o samym tłumaczeniu. Krytyków można podzielić
na dwie grupy. Pierwszą stanowią osoby pytające, które nie wchodzą głębiej, w
sedno sprawy i z reguły posiadają dość wyrywkowe wiadomości. Drugą są krytycy
„z urodzenia”. Nie podoba się im nikt i nic. Dla tych mam dobrą radę: Zróbcie
lepiej! Natomiast osoby z pierwszej grupy zachęcam do głębszych studiów; bowiem
łatwo się zadaje pytania – natomiast trudniej i nieraz bardzo obszernie trzeba
by na nie odpowiedzieć. To im dedykuję tą wypowiedź.
Przed kilkoma dniami otrzymałem list o
następującej treści: Mam małe pytanie: Czemu
w NBG w Ks. Rodzaju 1,2
pisze: Zaś ziemia była niewidoczna,
bezładna i ciemność nad otchłanią; a Duch Boga unosił się nad wodami (NBG). A w Ks. Rodzaju (The holy
bible-recovery version, Anahaim 1999)1,2 pisze: Ziemia zaś stała się bezładem i pustkowiem;
ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boga wysiadywał nad
powierzchnią wód. Słowo stała się jest tym samym słowem co w Ks. Rodzaju 1,26, gdzie mowa jest o tym, że żona Lota stała się słupem
soli. Też proszę zauważyć w Ks. Izajasza 45,18, bo tak
mówi Pan, Stwórca niebios - On jest Bogiem - który stworzył ziemię i ją
uczynił, a nie stworzył, aby była pustkowiem, lecz na mieszkanie ją stworzył:
Ja jestem Pan, a nie ma innego (Biblia warszawska - BIZTB, Warszawa 1975).
Wracając do Ks. Rodzaju 1,2 myślę, że ziemia była
doskonała, lecz w wyniku buntu Lucyfera stała się pustkowiem i chaosem. Zapraszam
do wartościowej literatury (Odwieczny Boży plan - Watchman Nee - rozdział 5.
Bunt aniołów). Pozdrawiam! Mariusz z Warszawy.
Nie wypada nie odpowiedzieć na list, szczególnie
kiedy dotyczy Biblii. Jednak Mariusz w tej krótkiej wypowiedzi dotknął tak
wielu spraw, że odpowiedź byłaby książką. I ja taką książkę piszę – to jest
właśnie Dzienniczek Ucznia.
Kiedy
Pan dał mi poznać słowo (naukę) o sprawiedliwości Boga, zacząłem ubolewać nad
faktem, że z polskich, współczesnych przekładów Biblii nie sposób tego wywnioskować. I że nikt dogłębnie nie odpowiada na pytania:
Jaka jest różnica pomiędzy przesłaniem Starego, a Nowego Testamentu? Oraz,
czemu Pan Jezus musiał ponieść śmierć? Wtedy zrodził się zamiar dokonania
nowego przekładu. No, pięknie; ale, ale… Jak się do tego zabrać? O grece
wiedziałem mało, zaś hebrajski znałem tylko „z widzenia”. Z pomocą przyszły
kursy, ale i studiowanie, gdzie się dało, tajników obu języków. Przede wszystkim
ich głównych zasad oraz do tego gramatyki. I co się okazało? Owe hebrajskie
„robaki” nie są wcale aż tak zawiłe, jak mogło by się
wydawać; a i grecka gramatyka jest stosunkowo prosta. W głowie miałem też
biblijne zdanie o tym, że w zamierzchłych czasach cała
ziemia była jednej mowy oraz nielicznych wyrażeń (I Mojżesza
11,1; NBG). Od owych, zamierzchłych czasów - do Mojżesza nie
było aż tak daleko, a i rozwój języków musiał wtedy następować powoli. Zatem –
wnioskowałem, konsekwencje tego stwierdzenia powinny się niebawem ujawnić. Tak
się też stało. Więc zacząłem od razu o tym pisać. Już we wstępie do Dzienniczka
Ucznia informowałem czytelników z czym mają do czynienia: „Pismo Święte spowija
tajemnica. Każda Księga, ba, niemal każdy werset skrywa w sobie „szereg
wymiarów”. Głębia hebrajskich, czy greckich słów czynią Biblię nieprzeniknioną.
Żydzi odradzają czytanie Starego Testamentu w jakimkolwiek przekładzie. Tylko w
hebrajskim - powiadają - widać wielowarstwowość Pisma. Doszło nawet do
„paradoksu”. 8 - go dnia miesiąca Tewet wielcy rabini
i uczeni w Piśmie obchodzą post związany z Septuagintą. Dzieje się tak dlatego,
ponieważ owego dnia, w III wieku p.n.e., w
Aleksandrii, ukończono prace nad pierwszym w dziejach świata przekładem Ksiąg
Starego Testamentu z języka hebrajskiego na grekę. Zapytacie, a cóż jest złego
w grece? Albo w angielskim, polskim? Nie ma nic złego, bez obrazy, bowiem nie o
to chodzi. Sprawa jest delikatnej materii. Kiedy czytamy Pismo w języku
oryginału, obcujemy ze wszystkimi „warstwami” tekstu. Gdy
je przetłumaczymy, mamy bezsprzecznie do czynienia już z tekstem zubożonym.
Słowa, chociaż podobne, zawężają najczęściej obraz sprawy. Inny będzie szyk
zdania, litery, przemieści się interpunkcja. Każdy, kto zna oba języki, natychmiast
zauważy różnice. Dlatego Żydzi twierdzą, że jakikolwiek przekład świętej Tory
(Pięcioksięgu), nigdy nie będzie tak doskonały jak sama Tora. Czy to może
zniechęcać do czytania? Ależ, nie! Lepiej czytać niedoskonały tekst, niż go nie
czytać w ogóle. Lecz to nie koniec sprawy. Panuje przekonanie, że Septuaginta
jest dość wiernym przekładem Ksiąg Starego Testamentu z języka hebrajskiego na
grecki. Ale i greka, trzeba przyznać, nie jest językiem „precyzyjnym”, patrząc
z pozycji polskiego. Dane słowo określa jakąś czynność, lecz bywa, że i jej
zaprzeczenie. (Podam przykład: Greckie słowo airo,
użyte w zwrocie: I kto nie zgładzi swego krzyża, a idzie za mną, nie jest mnie godny; Mateusz
16, 24; NBG - znaczy m. in.: podniesie, weźmie, dźwignie, ale i... zgładzi, usunie). Jak zatem, je przetłumaczyć? W języku
polskim nie ma odpowiednika tego słowa. Ale brak też przesłanek, by któreś ze
znaczeń zlekceważyć. Takich przykładów jest wiele. Stąd rodzą się trudności w
wiernym przekładzie Biblii. Powiem tak: Każde, nawet najlepsze tłumaczenie,
jest na swój sposób niepełne, zawężone. Staje się więc pożywką dla jawnych,
albo ukrytych dogmatyków. Natomiast przeciwległą pozycję niełatwo będzie
obronić. Zawsze można postawić zarzut o „rozluźnianiu” Słowa i „zamęcie” jaki
to powoduje. Rodzi się też pytanie: Jak jest naprawdę z Pismem? Czy Biblia jest
wieloznaczna? Ależ, nie. W żadnym wypadku! Pismo jest jednoznaczne. Niemniej
stale odsłania nową wartość przy wielokrotnym czytaniu. Studia biblijne można
porównać do pracy naukowca, w której każde odkrycie, ujawnia inne i na dodatek
coraz większe obszary do zbadania. Przyjemność ta nie ma końca. Bowiem nigdy
nie nabierzemy przekonania, że oto wiemy już wszystko.”
W praktyce
wygląda to tak, jak podałem we Wstępie do NBG: „W
przypisach najczęściej podajemy rozszerzone znaczenie hebrajskich, lub greckich
słów. Ponieważ nie zawsze jeden polski wyraz przekazuje istotne elementy
semantycznej struktury słowa oryginału i niekiedy, aby go głębiej zrozumieć,
trzeba się posiłkować kilkoma wyrazami.” Tych wyrazów może być
kilkanaście.
Podawałem także przykłady: „Aby wyjaśnić o co
chodzi, posłużę się Ewangelią: Na początku było Słowo,
a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo (Jan 1,1; BW).
Prześlizgując się „po powierzchni” tego zdania, myśl zawarta we wstępie Jana
wydaje się być oczywista. Ale to tylko pozory. Gdy sięgniemy do manuskryptów
oraz weźmiemy słownik, natychmiast zrzednie nam mina. Ileż w tym zdaniu
tajemnic, ile faktów, jaki nieprzenikniony potencjał... Na początku
skoncentrujmy się na jednej, tylko, literze - „u” - ...u Boga. Gdyż w polskich przekładach Biblii, tak się
najczęściej tłumaczy greckie słowo - pros.
Pominę fakt, choć znaczący, że nie spotkałem w słownikach takiej możliwości
przekładu (pros nie znaczy po prostu - u) i od
razu przejdę do meritum. O co mi chodzi?.. Ludzie czytający Pismo w językach
narodowych, są skazani na interpretację tłumaczy. Zaś tłumacze podlegają
ograniczeniom języków na które dokonują przekładów. Powinni szukać
odpowiedników, w miarę bliskich oryginałowi.
A z tym są poważne trudności. Dla przykładu słówko „pros” - można przetłumaczyć na polski jako: (o
miejscu) od, z, ku, przy; wobec, w obecności; (o kierunku) do, ku; (o czasie)
ze względu; na skutek; w stosunku do; zgodnie z, stosownie do. Wystarczy.
Tłumacz wybiera jedną z ewentualności i na tą jedną (jedyną!) zdany jest potem czytelnik. Ale my sobie „pofolgujmy”.
Uwolniwszy się z ograniczeń, przypatrzmy się po kolei, jakby wyglądało to
zdanie w różnorodnych przekładach z oryginału (wg. Textus Receptus):
Na
początku było Słowo, a Słowo było od
Boga i Bogiem było Słowo (NBG).
Albo inaczej:
Na początku było Słowo, a Słowo było ku Bogu i Bogiem było Słowo.
Na
początku było Słowo, a Słowo było z
Boga i Bogiem było Słowo.
Na początku było Słowo, a Słowo było w obecności Boga i Bogiem było Słowo.
Na początku było Słowo, a Słowo było do Boga i Bogiem było Słowo.
Na
początku było Słowo, a Słowo było ze
względu na Boga i Bogiem było Słowo.
Na początku
było Słowo, a Słowo było na skutek
Boga i Bogiem było Słowo.
Na
początku było Słowo, a Słowo było zgodne
z Bogiem i Bogiem było Słowo.
Na
początku było Słowo, a Słowo było stosownie
do Boga i Bogiem było Słowo.
Zaczyna się kręcić w głowie, choć stoimy na pierwszym
schodku. Jeśli dodam, że słówko na (gr. en)
znaczy też: w, przy, wśród, w czasie; słowo początek
(gr. arche), także: pierwszeństwo, władza, stanowisko, koniec lub róg
materiału; słowo było (gr. eimi) - istniało,
żyło, zdarzyło się, działo się; wreszcie logos - to
przede wszystkim Słowo, Mądrość; ale także: Podstawa, zasada, prawo, ład, myśl,
prawo natury, mowa, wyrocznia, decyzja, a nawet bank depozytowy - niechybnie,
po tym zawrocie, dotkną nas bóle głowy. Lecz niestety, takie są fakty.
Zatem można
powiedzieć tak: Tłumacz wybiera jedno polskie słowo spośród hebrajskich, czy
greckich znaczeń i jest to przekład prawidłowy, choć nie oddaje głębi znaczenia
słowa oryginału.
W konkretnym
przypadku listu Mariusza, pytający nie może zrozumieć, jak to jest, że w jednym
tłumaczeniu pisze:… ziemia była
niewidoczna, bezładna… a w drugim, że ziemia stała się
bezładem i pustkowiem. Zaś
sprawa jest stosunkowo prosta. Użyte tutaj hebrajskie słowo
- hajah (co piszę fonetycznie), niesie w sobie też
wiele znaczeń. Przykładowo: Być, stać się, wydarzyć się, zaistnieć, powstać,
mieć miejsce, być położonym, leżeć, być zrobionym… Użycie któregokolwiek z nich
będzie więc prawidłowe, chociaż odda jedynie część znaczenia. To samo dotyczy
pozostałych. Czyli, oba przekłady są prawidłowe, choć tłumacze sięgnęli po
różne warstwy tego samego słowa.
Jakie są zagrożenia takiego stanu rzeczy? Czytałem wiele
publikacji, w których budowano teorie (doktryny) na podstawie słów tłumaczenia.
Czasem włosy stają na głowie – czego to ludzie nie wymyślą w tematach
okołobiblijnych. Piszą – nie znając słów oryginału i brną w jakieś „dzikie
teorie” w oparciu o przekłady na języki poszczególnych narodów.
Przykład jaki podał czytelnik, jest tego „namacalnym” dowodem. Watchman Nee, którego lubię i cenię, raczej poszedł w
swojej teorii za daleko (być może na podstawie przekładu angielskiego;
chciałbym wierzyć, że z objawienia). Wracając
do Ks. Rodzaju 1,2 myślę, że ziemia była doskonała,
lecz w wyniku buntu Lucyfera stała się pustkowiem i chaosem. Noo… to już
teoria niebiblijna; daleko idące dywagacje na podstawie jednego słowa!
W
NBG ten sam werset brzmi następująco: Ziemia była niewidoczna,
bezładna i ciemność nad otchłanią. Zatem dokonajmy rozbioru. Wpierw
chciałbym się zatrzymać nad słowem – niewidoczna.
Słowniki polsko-hebrajskie nie podają takiego znaczenia (cóż… pisali je też ludzie o określonych
wiadomościach). Skąd je zatem wziąłem? Z Septuaginty,
a więc z języka greckiego. To niedobrze – zakrzyknie chór krytyków – wartość ma
tylko oryginał! Zgoda, zgoda, są jednak pewne… ale. Przyczynek do takiej
postawy dał mi sam Izaak Cylkow, pisząc, że odradza czytanie Septuaginty, ponieważ w wielu miejscach
za nadto jest chrześcijańska (!). Nie zauważył absurdu w tak napisanym zdaniu.
Przypomnę, że Septuaginta została napisana w III wieku przed Chrystusem, w
którym o chrześcijaństwie (czy chrystiaństwie), mogli mieć blade pojęcie
wyłącznie Izraelczycy obdarzeni przez Boga łaską Wiary i nie byli to raczej uczeni.
O co mi chodzi? Kiedy dzisiaj spytamy któregokolwiek rabina, a nawet prostego
Żyda – co znaczy słowo Tora? - odpowiedź będzie jednoznaczna: Tora to znaczy Nauka. Nikt nie powie: Tora to znaczy Prawo, a
przy okazji Nauka. Zaś tłumacze Septuaginty (też rabini, ale w czasach gdy
język starohebrajski był jeszcze powszechnie używany), przetłumaczyli Torę jako Prawo (gr. nomos; także: Ustawa), a nie gramma, didaskalia, paideo, logos –
czyli greckie, bardziej dokładne odpowiedniki Nauki. Dlaczego tak się stało i
dzieje? Powodów może być wiele. Biblia
została napisana językiem starohebrajskim, który w powszechnym użyciu zanikł, a
na jego miejsce wszedł język nowohebrajski (dzisiejszy). Stało się to ok. III
wieku przed Chrystusem (Zawsze przy takiej okazji przypominam, że Popiel,
myszy, Polanie wokół wystruganego Światowita, a potem Mieszko I – to kwestia
1000 lat). A w Izraelu? Przez 2300 lat język hebrajski z pewnością modyfikował
znaczenia; chociaż do omawianej zmiany dojść musiało na przestrzeni 1800 lat.
Kiedy w r.70 n.e. zburzono Świątynię Jerozolimską (co
uniemożliwiło składanie ofiar, a zatem wykonywanie znacznej części wymagań
Prawa Mojżesza), grupa uczonych w Piśmie musiała ten fakt wytłumaczyć
ortodoksyjnym judaistom. Wcześniej wszyscy wiedzieli, że Prawo Mojżesza musi
być wykonywane w całości i dlatego nazywane jest Prawem (Torą). Natomiast w nowej sytuacji, by judaizm utrzymał swoje
znaczenie, trzeba było przekształcić znaczenie słowa Tora, z Prawa – na zwykłą Naukę. W ten sposób cwani rabini
zachowali swoje pozycje.
Tak rozumując, sięgnąłem do
Septuaginty także w sprawie Dzieła
Stworzenia. Bowiem nie mogłem przyjąć, że w procesie powstawania niebios i
ziemi, mogło dojść do jakichś „niedoróbek”. Dzieło Boga zawsze jest doskonałe.
I odkryłem znaczenie niewidoczna, po czym całość się
zazębiła. Bóg dokonał stworzenia niebios i ziemi, a ponieważ jeszcze nie było
słońca ziemia była
niewidoczna, bezładna (nieuporządkowana) i ciemność nad otchłanią. Potem,
w 6 dniach, Bóg uporządkował dokonanie. To wszystko. Natomiast do buntu
„Lucyfera” dojść musiało po skończeniu Dzieła Stworzenia – a przed kuszeniem
Ewy. Dlaczego? Ponieważ po zakończeniu stwarzania Bóg powiedział, że wszystko jest
bardzo dobre.
W trakcie pisania tego
tekstu, dostałem drugi e-mail, o dość podobnej treści, tym razem od Bogusia: Mam pytanie:
Dlaczego w 1 Mojż. 4,7 użyłeś słowa „wina”, a nie
„grzech”? Później to samo słowo występuje w 1 Mojż. 18,20 i
tam masz już „grzech”. Odpowiedź
będzie podobna. Hebrajskie słowo chathat i
greckie słowo hamartia mają podobne
podstawowe znaczenia - wina, grzech, i można je stosować zamiennie. Lecz
wchodząc w subtelności – wina ma znaczenie ogólne, natomiast grzech jest winą wobec
wymagań Boga. Starałem się utrzymać zasadę, że grzech jest przestępstwem Prawa
Boga, ale napotkało to opór ze strony koreferentów. Zatem doszło do pewnych
ustępstw. Nie zmienia to jednak faktu, że wina jest rodzajem grzechu, a grzech
pozostaje winą. Takie to subtelności…
Nie jestem z natury
lingwistą, zatem w procesie przekładu bardziej liczyłem na pomoc Boga, niż na
znajomość języków. Tłumaczeniem Pisma zajmował się także Czesław Miłosz, który
we Wstępie do Psalmów tak rozwija omawiany temat: Praca nad językiem na mój własny użytek oraz obecna, jako tłumacza
psalmów, pozostaje w gruncie rzeczy ta sama: chodzi o to, żeby była niewidoczna
dla odbiorców, ukryta w warsztacie, dając jako wynik możliwie największą
prostotę i zwięzłość… I
Kłopoty tłumacza są
rozliczne, a sprowadzają się głównie do zbyt wielkiego wyboru. Poszczególne słowa
hebrajskie często nie mają w nowoczesnych językach dokładnych odpowiedników,
natomiast nasuwa się dużo wyrazów o zbliżonym znaczeniu. Tak na przykład jednym
z najczęściej powtarzających się słów w psalmach jest - hesed. Po polsku
rzeklibyśmy: „łaskawość”, co też odpowiadałoby angielskiemu loving kindness w
Biblii Króla Jakuba („Revised Standard Version" zmienia to na stead-fast
love, a więc: „wierna miłość”). „Łaskawość" nie wyczerpuje jednak całego
zakresu słowa hesed. Septuaginta wybiera eleos, a więc ”litość”, „żałość”,
„współczucie”…. W polskim najbardziej przyjęło się „miłosierdzie" (które
może zostało utworzone na wzór łacińskiej misericordia?), ale
hesed, oznaczające stosunek Boga do psalmisty i do Izraela, zawiera te
wszystkie wyliczone odcienie…
I tutaj naczelny problem
tłumacza: nie może on, choćby chciał, stosować jednego odpowiednika; ile razy
natrafia na to samo hebrajskie słowo, czyli zależnie od sensu musi wybierać, co
może jest zabiegiem zwykłym przy tłumaczeniach nowoczesnej literatury, ale
niezbyt zgadza się z naszym szacunkiem dla tekstów biblijnych.
Tę konieczność wyboru można
przedstawić na przykładzie… słowa nefesz. Tam gdzie mówimy po polsku: „godzić
na czyjeś życie", psalmista będzie skłonny rzec:
„godzić na czyjąś
duszę". Bo dusza, nefesz, oznacza przede wszystkim pierwiastek ożywiający
ciało człowieka albo zwierzęcia, niekiedy nawet pożądanie, chęć, rozkosz. Tak
samo greckie psyche w Nowym Testamencie równa się (najczęściej,
choć nie zawsze) życiu każdej istoty i jeżeli wolno szukać różnicy, niezbyt
wyraźnej, pomiędzy pierwiastkiem biologicznym i duchowym w Starym Testamencie,
hebrajskie nefesz, dusza, i ruah, duch, odpowiadałyby mniej więcej greckim
psyche i pneuma. Ale nefesz to także po prostu „ktoś", tak jak w języku
polskim powiedzenie „nie ma tutaj żywej duszy" znaczy, że nie ma tutaj
nikogo, a czytając w starych dokumentach „piętnaście dusz", wiemy, że
chodzi o piętnaście istot ludzkich. Tłumacz dbający o klarowność powinien by
używać słowa „dusza" oszczędnie i raczej tłumaczyć nefesz jako
„życie" albo wręcz (tam gdzie psalmista mówi o sobie) jako „ja". Bo
np. wołając: „Nie wystawiaj na zgubę duszy mojej!", prosi
o zachowanie go przy życiu. Takie nowoczesne poprawki przyczyniają się jednak
do zubożenia tekstu i, wydaje mi się, należy je wprowadzać tylko z rzadka. Nie
wszystkie słowa użyte w psalmach są dzisiaj, po upływie tylu wieków,
zrozumiałe. Bibliści bez wielkiej pewności siebie wysuwają takie czy inne
przypuszczenia”.
Więcej
rozważań Miłosza na temat hebrajskiego oraz problemów językowych związanych z
tłumaczeniem Biblii znajdziemy w jego książce „W ogrodzie nauk”. Obie są dostępne
w bibliotekach. Ja z kolei pisałem o tym w różnych fragmentach „Dzienniczka
ucznia”. Trudno jest mi cokolwiek dodać. Natomiast o Dziele Stworzenia możesz posłuchać
ciekawych wypowiedzi na stronach internetowych: dr Kent Hovind - DVD - Teoria
Hovinda (film w całości) - YouTube oraz http: //www.youtube.com/watch?v=NCJsLAzGNZA
Wysławiajcie WIEKUISTEGO, wzywajcie Jego
Imienia,
pomiędzy narodami opowiadajcie Jego sprawy.
Śpiewajcie mu, grajcie mu, rozmawiajcie o
całej Jego cudowności.
Chlubcie się w Jego świętem Imieniu,
i niech się rozraduje serce tych, co szukają WIEKUISTEGO.
Szukajcie WIEKUISTEGO i Jego mocy; zawsze
szukajcie Jego oblicza.
(1 Kronik 16,8-11; NBG)
18.01.2012
I chcę abyście
wiedzieli, że głową każdego
mężczyzny jest Chrystus,
a głową niewiasty
mąż,
a głową Chrystusa
Bóg.
(1 Koryntian 11,3)
N |
udzą mnie
chrześcijańskie książki o
problemach życia w rodzinie, bawią wykłady duchownych o bólach menstruacyjnych
kobiet. Bo tak naprawdę, któż (oprócz Pana) wie, co „siedzi” w drugim człowieku
i co drugiemu doskwiera?
Przestało się mówić o
New Age (Nowym Wieku), co nie znaczy, że ruch ten przygasł. Wprost przeciwnie –
w czasach końca ogarnął cały świat. Z tą różnicą, że jego postulaty nie są już
„nowinkami”, ale jakby rzeczą powszednią. Przypomnę, co się w nim propaguje
względem kobiet: W epoce
Wodnika życie erotyczne, które w epoce Ryb było negowane i mało cenione w imię
represyjnego ideału dziewiczości i obowiązku czystości, zdobędzie duże
znaczenie... Dzięki swej intuicji i wrodzonej mądrości kobieta posiada
niezwykły potencjał. Zrówna się ona z mężczyzną pod względem filozoficznym, a
nawet go przewyższy. Struktury małżeńskie i rodzinne nie przetrwają długo, bo
dla Wodnika liczy się wolność i twórczość… Filozofia Nowego Wieku niczym rak,
zżera organizm świata. Wegetarianizm, zdrowa żywność, kulturystyka, jogging i aerobik
- stanowiły tylko przygrywki. Po nich przyszło ”pozytywne myślenie”, propagowanie
zdrowia i bogactwa, poszukiwania alternatywnego boga oraz jego nieśmiałe
wskazywanie. Cóż lepiej zaspokoi pychę niż stwierdzenie: Będziecie tacy jak
bóg! Wmawia się ludziom nieograniczony potencjał intelektualny, a potem, bardzo
sprytnie, pod płaszczykiem ”kosmicznych mocy”, narzuca zwykły szamanizm.
Demonizm wraz z czarną magią zamieniono w ”dziedziny nauki”. Wymienię: hipnozę,
okultyzm, kryształowe kule, tarot, wróżby (w moich 50-ciu programach telewizyjnych znajduję się dwa z wróżbami) i astrologię. Ze wsparciem przychodzą
religie wschodu ze swoim ateizmem, reinkarnacją, ”uzdrawianiem” i plagą
narkotyków. Hinduizm propaguje jogę, medytację oraz tzw. ”wyższe stany
świadomości”, połączone rozmową z ”bogiem”. I tym podobnie, i tak dalej!
Szatan, kiedy rozpoczął kuszenie, zaczął od osoby
psychicznie słabszej – Ewy. I przez Ewę dobrał się do Adama. Mam wrażenie, że
dzisiaj jest podobnie. Ruch New Age kieruje się do kobiet, po czym przez ich
argumentacje i nacisk wywiera wpływ na mężczyzn. Zostawmy świat na boku, niech
idzie swoją drogą; jednak niewiastom Pana chcę przypomnieć, co mówi Pismo
Święte.
I
chcę abyście wiedzieli, że głową
każdego mężczyzny jest Chrystus, a głową niewiasty mąż… To bardzo ważne stwierdzenie! Czyżby nakaz? Nie. Raczej porządek Pański.
Bowiem zostało powiedziane, żeby wszystko się działo godnie i według porządku
(2 Koryntian 14, 40; NBG). Jeśli słyszę o sporach
w rodzinach, doznaję niepokoju, chociaż sprawy bezpośrednio mnie nie dotyczą.
Bowiem wszędzie, gdzie łamany jest ten porządek, zachwiane jest Słowo Boga.
Wyobraźmy sobie, że mężczyźni zaczynają się nie zgadzać z Chrystusem (swoją
głową), boczą się, są w ogóle i w szczegółach na „nie”, toczą z Panem kłótnię
za kłótnią. Czy byłaby to sytuacja normalna? Ejże?! To bałagan oraz duchowe
rozprężenie. Sytuacja ze wszech miar naganna. Nawet trudno ją sobie wyobrazić.
A przecież ma odniesienie do relacji męża i żony, dopóki są na tym świecie.
21.1.2012
Z ich owoców poznacie ich.
(Mateusz 7,16; NBG)
E |
gipski duchowny muzułmański wzywa wiernych
do zabijania Żydów i argumentuje, że zabijanie Żydów jest tak naprawdę nakazem
od samego Allacha.
Link: izrael.org.il/islam/2024-zydzi-allah-egipt.html
Wyrocznia.
Słowo WIEKUISTEGO o Israelu;
wypowiedź WIEKUISTEGO, który rozpostarł niebo,
ugruntował ziemię, i ukształtował ducha człowieka w jego
wnętrzu.
Oto zamienię Jeruszalaim w czarę odurzenia
dla ludów ze wszystkich stron,
a i Juda będzie oblegany z powodu Jeruszalaim.
Tego dnia się stanie, że uczynię Jeruszalaim
ciężkim kamieniem dla wszystkich ludów; każdy, kto go dźwignie – urazi się i
skaleczy,
choćby się zgromadziły przeciw niej wszystkie
narody ziemi
(Zachariasz 12,2; NBG).
26.01.2012
Bo gdzie są dwaj lub trzej zgromadzeni w moje Imię, tam jestem
pośród nich. (Mateusz 18,20; NBG)
N |
apisał do mnie brat Maciej, znów zadając proste
pytanie: Wspominacie, że też jesteście grupą domową. W jaki sposób
działacie? Pozdrawiam w imieniu Chrześcijańskiej Wspólnoty Domowej! Maciej. Najprościej byłoby odpowiedzieć: W taki,
w jaki prowadzi Duch, w wielkim Imieniu Jezus. Ja jednakże temat rozwinę.
Jak to się stało, że powstała nasza grupa
domowa, bez żadnej nazwy, siedziby, bez pastora i dziesięciny, bez miana
jakiegoś kościoła - za to utożsamiająca się z gr. ekklesią, czyli Zgromadzeniem Wybranych Boga, które przecież jest
tylko jedno? W czym „zawiniła” denominacja, że przyszło ją opuścić? Przecież ma
okazałe budowle, piękne sale, marmurowe posadzki, a na nich ławki z dębu. Nadto
tłum ludzi powoduje, że człowiek czuje się raźniej. Zawiązują się znajomości,
przyjaźnie i uczucia, pod nogami wyczuwa się twardy grunt.
Niemniej, jak z wszystkim na tym świecie,
z czasem ujawniają się mankamenty. Okazuje się, że nie jest to jednak monolit,
„Skała”, na której można budować, a „zbiorowisko kamieni” (przypomnę, że gr. Petrus/Piotr, to znaczy właśnie –
kamień), które działając wybiórczo, ustala własne zwyczaje, sposoby zachowań, prawa,
najczęściej pod dyktando jednego, zwanego przy tym pasterzem. To za nim mają
podążać owce i beczeć tym samym głosem. Różnie, w zależności od denominacji.
Wolność oraz swoboda wypowiedzi, którą obdarzył nas Pan, podlega coraz
większemu uszczupleniu. W końcu, pośród tego denominacyjnego stada, uczniowi
Pana Jezusa Chrystusa zaczyna „brakować powietrza”. Ogranicza się także Słowo
Boga (są tego dziesiątki przykładów). Zaś jeżeli dojdzie do tego, że
„szeregowy” członek zboru dostanie w jakiejś sprawie większe, czy głębsze
poznanie, marszczą się brwi pasterza, unosi się jego palec, owca dostaje się
pod pręgierz i rychło przemienia się w czarną. Trzeba ją unieszkodliwić, oddzielić,
wręcz wykluczyć, w skrajnym przypadku oblać też pomyjami. Niech wie! I to wszystko
„anielskimi głosami” oraz z „ojcowską troską”. Więc teraz zapytajmy: Z czego to
wynika? Przede wszystkim z braku poznania drogi Pańskiej, przewidzianej dla każdego
ucznia, w tym i, niestety, pastora (…że użyję tego tytułu). A to wszystko zdarzyło się im (Izraelowi według ciała) dla wzoru oraz
zostało napisane w celu naszego napomnienia; napomnienia tych, do których
przyszły końce wieków (1 do Koryntian 10,11; NBG).
Zatem jacy jesteśmy dojrzali - tak rozumiemy; a jeśli coś
inaczej rozumiecie, to także Bóg wam objawi. Jednak do czego my przybyliśmy
pierwsi - tej normy przestrzegajmy (tłumaczenie równoległe: tą normą posuwajmy się w szeregu) oraz to samo rozumiejmy
(Filipian 3,15-16; NBG). Tymczasem obowiązuje zasada, że w
pastorze, poprzez wykłady w seminariach, skumulowały się w pełni wszystkie dary
i powołania Boga. Kto twierdzi, że jest inaczej – pozostaje w niewybaczalnym błędzie! Przeciwieństwa się nie rozważa. A
aniołowi zgromadzenia wybranych Laodyceńczyków napisz: To mówi Amen, świadek
wierny i prawdomówny, władza władzy ustanowionej przez Boga. Znam twoje czyny,
że nie jesteś ani chłodny, ani gorący; obyś był chłodny lub gorący. A ponieważ
jesteś letni - a więc ani gorący, ani chłodny - zamierzam cię zwymiotować z moich
ust. Gdyż mówisz: Jestem bogaty, wzbogaciłem się i nie mam potrzeby niczego. A
nie wiesz, że jesteś nieszczęśliwy, wzbudzający litość, ubogi, ślepy i nagi
(Objawienie 3,14-17; NBG). Mówiąc
o wyjściu z denominacji, trzeba stwierdzić, że do pierwszego kroku doprowadziło
nas właśnie, to zamykanie ust.
Pastorzy nie mają czasu na „puste rozważania”, tym bardziej czupurnymi owcami; natomiast chętnie
perorują o przesłankach utraty zbawienia (?!). Niech owce strzygą uszami i się
boją, nie Boga - ale swojego pasterza. Z tym także należało skończyć! I wrócić
do jedynego Pastora. W pełni skryć się pod Jego skrzydła. Zaś nasz Pan i jedyny
Pasterz – jak mówi siostra Basia - zawsze ma dla mnie czas. Stale nas
wysłuchuje, dobrze radzi, kieruje oraz podpiera; uczy, pociesza i prowadzi,
wlewa w serce ogrom Miłości oraz raduje nadzieją rychłego spotkania na
obłokach.
Wspominam o tym dlatego, że układ domów modlitwy, też narzuca
określone zwyczaje. Stwarza wzorce, których dokładnie się pilnuje. A nie zawsze
pokrywają się z biblijnymi. Kiedy się schodzicie, niech każdy ma psalm, ma
nauczanie, ma język, ma objawienie, ma tłumaczenie; a wszystko niech się dzieje
ku budowaniu. Czy też niech ktoś mówi językiem - ze
dwóch, albo najwięcej trzech - i to na przemian, a jeden niech tłumaczy. Ale jeśliby nie było tłumacza, niech milczy w
zborze; a niech mówi samemu sobie i Bogu. Zaś prorocy niech mówią dwaj lub
trzej, a inni niech rozstrzygają. Ale jeśli innemu, który siedzi, coś by
zostało objawione, ten pierwszy niech milczy. Gdyż wszyscy po kolei możecie
prorokować, aby się wszyscy mogli uczyć oraz wszyscy mogli być pocieszeni; a
duchy proroków są posłuszne prorokom. Bo Bóg nie jest Bogiem nieładu, ale
pokoju; podobnie jak we wszystkich świętych zgromadzeniach wybranych (1
Koryntian 14,26-33; NBG). Tego
powinni strzec starsi. Społeczność – jak sama
nazwa wskazuje – winna być społecznością uczniów, a nie monologiem pastora.
„Konsumpcja” powinna się zamienić w żywe i czynne uczestnictwo. Pan może objawić
to, co jest najważniejsze bratu „z ostatniej ławki”. I musi on mieć możliwość
powiedzenia choćby jednego zdania, choć być może nieskładnymi słowami.
Tymczasem, co się dzieje? Jak określić charakter denominacji? To rodzaj
nowotestamentowego rabinatu, który zamienił się na pastorstwo.
Chciałbym być dobrze
zrozumiany. Nie mam nic przeciwko społecznościom; jakimkolwiek grupom
wielbienia Pana, nawet tym 20.000-cznym amerykańskim
megakościołom (link: http://www.chrzescijanin.tv/video/zagraniczne/watch=LMQw1t0rrk).
Lecz łatwo jest zauważyć, że są to „widowiska” o cechach ewangelizacyjnych.
Ludzi karmi się przede wszystkim „mlekiem”. O stałym pokarmie, czy studiach
Pisma nie ma tam raczej mowy. Zaś w moim rozumieniu, w zborze Pańskim, chodzi o
znacznie więcej.
Jeden ze znanych
ewangelistów działał na afrykańskich stadionach. Przychodziło tysiące ludzi;
światła, gorączka, mikrofony, wielu występowało przed szereg. Można powiedzieć
– przebudzenie! Lecz kiedy powrócił, po 2 latach, aby zobaczyć plony, okazało
się, że nigdzie nie powstał żaden zbór, prawie nikt nie pamięta tych spotkań;
było i przeminęło! Czy to znaczy, że nie należy robić takich spotkań? Ależ,
nie! Są one jak najbardziej potrzebne! Niemniej należy rozgraniczać działalność
ewangelizacyjną współbraci obdarzonych przez Ducha tym darem, od działalności
zboru i nowego życia w Jezusie.
Do
trzeciego „kroku w stronę domów” skłoniły nas podziały. Bowiem rychło się
okazało, że nikt nie zaciera niezgodności pomiędzy kościołami, wprost przeciwnie - różnice
się uwypukla. Jako Gedeonita, rozdawałem Biblie wspólnie z braćmi z różnych denominacji. Mieliśmy również zebrania. Lecz nikt nie mówił
o różnicach, bo łączyła nas wspólnota w Wierze, zespalał ten sam Duch. Różnice
to był margines rozmów. Natomiast w samym zborze to był już wielki problem.
Mówiło się o… tamtych, niejednokrotnie z uśmieszkiem.
Ale proszę was, bracia, przez Imię naszego Pana Jezusa Chrystusa, abyście
wszyscy to samo mówili i nie było między wami rozłamów (także: rozdarć, niezgodności
poglądów), ale byście byli wyposażeni w tę samą myśl oraz w ten sam cel. Gdyż
przy domownikach Chloe zostało mi o was dowiedzione, moi bracia, że są między
wami spory (także: kłótnie, walki). A mówię to, ponieważ każdy z was powiada:
Ja jestem Pawła, ja Apollosa, zaś ja Kefasa; a ja Chrystusa. Czy Chrystus jest
podzielony? (także: rozbity, rozczłonkowany, podzielony na obozy; 1 Koryntian 1,10-13; NBG). Dziś się
powiada: Kierujemy się nauką W. Nee, W. Branhama, B. Grahama; jesteśmy baptystami,
zielonoświątkowcami, wolnymi, chrystusowymi i tak dalej. Co powoduje te podziały?
Odrzucanie, bądź umniejszanie części spisanego Słowa Boga, a przy tym brak
dążności do „wykopania” Prawdy. Atak – prosimy bardzo; grzebanie i szukanie –
za nudne! No i te obawy pastorów przed utratą kochanej władzy. Zdarzają się
kurtuazyjne wizyty, oczywiście, ale szerzy się przekonanie: My tu – a oni tam!
Zaś między nami zasieki.
A każdy, kto siebie wywyższa -
zostanie uczyniony niskim;
a
kto siebie uniża - zostanie wywyższony.
(Łukasz 14,11; NBG)
Czwarty i zasadniczy krok spowodowały ciągoty do świata. Te
cielesne urodziny pastorów, stroje, święta, celebry oraz choinki. Ta coraz
silniejsza hierarchia. To zawracanie do tyłu. Nie po to zrywaliśmy ze
światem, by nas z powrotem weń wciągać. A ponieważ to nie maleje – lecz
narasta, jak najszybciej należało z tym skończyć. Bo przede wszystkim
słyszę, że między wami - tymi, co się schodzicie w zborze – powstają rozłamy, i w jakiejś części w to
wierzę. Gdyż muszą być pośród was podziały, aby ci wiarygodni mogli stać się
widocznymi między wami (1 Koryntian 11,18; NBG). Powiecie
– O! O! Ano, właśnie! Zostali wiarygodni! A może jest wprost przeciwnie!
Wiarygodni poszli do domów? Niechaj każdy to rozstrzygnie w swoim sercu.
Podał im inne podobieństwo,
mówiąc: Upodobnione jest Królestwo Niebios do człowieka siejącego na swej roli
szlachetne nasienie. A gdy ludzie zasnęli, przyszedł jego nieprzyjaciel oraz
nasiał kąkolu między pszenicę, i odszedł. A gdy źdźbło urosło oraz wydało owoc,
wtedy pokazał się i kąkol. Wtedy słudzy gospodarza podeszli oraz mu powiedzieli:
Panie, czyż na twej roli nie posiałeś szlachetnego nasienia? Zatem, skąd ma
kąkol? A on im rzekł: Nieprzyjaciel to uczynił. Zaś słudzy powiedzieli do
niego: Chcesz więc, abyśmy poszli i go zebrali? A on rzekł: Nie; abyście czasem
zbierając kąkol, nie wykorzenili wraz z nim pszenicy. Pozwólcie obojgu razem rosnąć do żniwa; a w czas żniwa
powiem żeńcom: Najpierw zbierzcie kąkol oraz zwiążcie go w snopki (!) ku jego spaleniu; a
pszenicę zgromadźcie do mojej stodoły (Mateusz 13,24-30; NBG).
Otóż, właśnie! Kąkol ma być powiązany w snopki; natomiast pszenica
jest wolna.
Kiedy w końcu opuściliśmy
denominację było nas dwóch, no trzech. I zaraz, na
pierwszym spotkaniu, doszło do wzajemnego wyznania: Drogi bracie! Chcę ci z
radością oznajmić, że podczas minionego tygodnia, z serca spadła mi fura
kamieni! Tak zostaliśmy „sami”. Choć nie sami, bowiem w uszach dźwięczało
zapewnienie: Bo gdzie są dwaj lub trzej zgromadzeni w moje Imię, tam jestem
pośród nich.
Pozostały przyzwyczajenia…
Chociaż było nas tylko dwóch, podczas niedzielnych spotkań jeden siedział, a
drugi mówił kazanie. Tak naprzemian. Kazalnicy oczywiście nie było, choć w
umyśle jak gdyby jeszcze stała; niewzruszona, solidna, podwyższona, chociaż już
niematerialna. Dopiero gdzieś po miesiącu, zadałem bratu pytanie: Czy my się
nie wygłupiamy? Siądźmy przy stole jak ludzie i rozmawiajmy o Bogu. W ten sposób
unicestwiliśmy kazalnicę. Zaraz też (ponieważ było wolno) zaczęliśmy się
kierować wskazaniami Pisma Świętego; tymi, dotyczącymi spotkań. Ale i ujawniły
się różnice w poglądach na szereg wersetów. Nie robiliśmy z tego problemu, choć
spory były gorące; raczej wszystko powierzaliśmy Panu, prosząc o ujednolicenie
poznania.
Od początku, na każdym
spotkaniu, obchodziliśmy Paschę Nowego Testamentu (Pamiątkę); bowiem ona
stanowi centrum, zaś my się znaleźliśmy w wiecznym szabacie, w którym dni nie
mają już znaczenia. Po czasie społeczność zaczęła się rozrastać. Chrzciliśmy
inne osoby, a spotkania zaczęły „wędrować”; przenosiły się do mieszkań innych
braci, aby wszyscy doświadczyli tej łaski. Dzień tygodnia nie miał znaczenia.
Tak dotrwaliśmy do dzisiaj, nigdy nie licząc „naszych członków”, nie
przywiązując zbytniej wagi do obecności na spotkaniach, a przy tym zachęcając
współbraci, by odwiedzali inne zbory, także te denominacyjne. Bo w naszym
rozumieniu, wszyscy należą do jednej społeczności – uczniów Pana Jezusa
Chrystusa. I każdy powinien robić tak, jak go prowadzi Duch Święty.
Zatem to powiedział i mu mówi: Pójdź za mną. Zaś Piotr odwrócił się i widzi
towarzyszącego ucznia, którego Jezus miłował, który położył się przy wieczerzy
na jego piersi i powiedział: Panie, kto jest tym, co cię wydaje? Więc kiedy
Piotr go zobaczył, mówi Jezusowi: Panie, a co ten? Mówi mu Jezus: Jeśli chcę,
aby on pozostawał na miejscu póki chodzę, dlaczego w twojej obecności? Ty pójdź
za mną (Jan 21,19-22; NBG).
Wielu braci i sióstr wyjechało
też za granicę. Jednak utrzymujemy kontakt. Mało. Większość nadal bierze udział
w spotkaniach za pośrednictwem Skype’a.
Na początku
przygotowywaliśmy tematy spotkań, jednak po krótkim czasie i to zostało
zaniechane, a przewodnictwo oddaliśmy Duchowi. I co się okazało? Mimo, że grupa
działa już blisko 15 lat, tematów jest bez liku, wciąż otwierają się nowe i
dochodzi do sytuacji, że społeczność mogłaby trwać do rana. Gdy odbywa się w
moim mieszkaniu, czasem muszę ją „rozwiązywać” mniej więcej po 3 godzinach. Z
obecnością też bywa różnie. Czasami są 2 osoby, czasem 7, ale bywa i tak, że
brakuje miejsc do siedzenia.
Gdzie się da głosimy Ewangelię. Nadto Pan uczynił nam wielki zaszczyt, dał
zrozumienie i możliwość głoszenia słowa (nauki) o sprawiedliwości. I bez
przerwy otwiera przed nami Pismo w coraz to głębszych pokładach. Dochodzi także
do sporów, niemniej wyraźnie widać, że przenika je Duch Miłości. Bo Miłość,
Miłość, właśnie Miłość jest w zborach najważniejsza. Jej podstawą musi być
jednak Słowo Boga.
Poprzez zbór w Wodzisławiu
(link: www.zbor.wodzislaw.pl/onas.php?id=2
) nawiązaliśmy też kontakty z innymi zborami domowymi. Okazało się, że są
takie, że mają się bardzo dobrze, że podobnie jak my sławią Pana i czekają na
Jego przyjście. A jutro?.. Cóż… jutro będzie takie, jak postanowi Jezus.
Niebiosa wysławią Twoje cuda,
WIEKUISTY,
i Twoją niezawodność w zborze świętych.
(Psalm 89,6; NBG)
Cd. Rozdział 16